Czy raport kwartalny AIG wpłynie na rynek akcji?
2007-03-02 10:52
Przeczytaj także: Techniczne wyprzedanie rynku
GPW bardzo chce wzrostu
Na naszym rynku walutowym sytuacja uspokoiła się. Złoty od początku dnia wzmacniał się do obu głównych walut idąc za rosnącym kursem EUR/USD. Nawet, kiedy euro zaczęło na rynkach światowych tracić, to nasza waluta nie reagowała. Jednak od południa, kiedy nastroje na giełdach akcji znacznie się pogorszyły, waluty całego naszego regionu zaczęły tracić do obu głównych walut. Nie miało to nic wspólnego z tym, co działo się z kursem EUR/USD – stabilizował się czekając na dane makro. Za to tłumaczenie słabości złotego zachowaniem wzmacniającego się do głównych walut jena miało sens. Im mniej możliwości uprawiania carry trade tym gorzej dla walut i akcji krajów rozwijających się. Jednak okazało się, że były to tylko nerwowe reakcje graczy. Po 16.00 nasza waluta zaczęła się wzmacniać, a koniec dnia przyniósł umocnienie złotego do euro i niewielką zmianę do dolara.
Dzisiaj dowiemy się dzisiaj ile oficjalnie wzrósł u nas w czwartym kwartale PKB. Jednak nieoficjalne dane zostały podane już dużo wcześniej i dawno są zdyskontowane. Wątpię, żeby nawet najlepszy wynik miał trwały wpływ na rynki. Gracze nadal będą wpatrywali się w kurs EUR/USD i USD/JPY (dolar/jen). Na razie nic w obrazie rynku się nie zmienia.
GPW w czwartek rano zareagowała na uspokojenie się sytuacji na rynkach europejskich wzrostem indeksów. Wyprzedanie techniczne rynku bardzo się do tego wzmocnienia przysłużyło. Niezbyt duży wpływ na zachowanie rynku miały opublikowane raporty kwartalne spółek. Na przykład bardzo zły wynik PKN Orlen nie doprowadził (na początku sesji) do spadku kursu. Dopiero wypowiedź dyrektora finansowego spółki kurs nieco obniżyły. Dowiedzieliśmy się, że planowane przestoje w rafineriach będą miały znaczący wpływ na wyniki spółki, a audyt może obniżyć zysk zeszłego roku nawet o 425 mln złotych ze względu na „trwałą utratę wartości” przez rafinerię Możejki. Spadki kursu PKN pociągnęły też w dół kurs akcji Lotosu. Jednak większy od prognoz zysk kwartalny pomagał akcjom PGNiG. Inwestorzy kupowali też te akcje dlatego, że spółka poinformowała o kupnie 15 procent udziałów w norweskich złożach ropy i gazu. Ten akurat powód do kupna akcji był co najmniej wątpliwy. Na razie oznacza to wydanie 360 mln USD (docelowo 600 mln USD), a ewentualne korzyści przyjdą za kilka lat i do tego wcale nie są takie pewne.
Mimo wzrostu indeksów widać było niepewność, a baza na kontraktach chwilami była ujemna. Właściwie od początku sesji indeksy zaczęły się osuwać, a po południu, kiedy indeksy w Eurolandzie przeszły na minusy, i u nas rynek zaczął wyglądać bardzo słabo. W końcu musiało to doprowadzić do dużego spadku. Po pierwszym zestawie danych z USA został on znacznie zredukowany, ale potem rynek znowu zaczął spadać. Widać było, że rynek jest jednym wielkim kłębkiem nerwów, a zakończenie sesji jest wielką niewiadomą. Tyle tylko, że widoczne też było, iż nasza giełda reaguje zdecydowanie bardziej spokojnie na to, co działo się na rynkach światowych niż inwestorzy w Niemczech czy Francji, gdzie spadki sięgały chwilami blisko 3 procent. Można było z tego wyciągnąć prosty wniosek: nasze fundusze nie wierzyły w to, że dojdzie do krachu na Wall Street. Gdyby uwierzyły to zobaczylibyśmy spadek bliski 10 procentom.
Z tego wniosek, że rynek szykuje się już do odbicia. Ono nastąpiłoby przecież już wczoraj, gdyby nie to, co stało się na rynkach światowych. Wszystko jest do takiego odbicia już przygotowane. Potrzebny jest tylko spokój na rynkach światowych, a jest duża szansa, że takie uspokojenie dzisiaj będziemy obserwowali. Przestrzegam jednak, że odbicie nie oznacza powrotu do hossy. Trzeba dać rynkom klika dni na uspokojenie i wyjaśnienie sytuacji.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
Przeczytaj także:
USA: dane lepsze od oczekiwań nie pomogły
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion