Sprzedaż detaliczna w USA gorsza od oczekiwań
2007-03-14 11:41
Przeczytaj także: Sprzedaż detaliczna w USA: wzrost dynamiki?
Spadki cen ropy wymusiły też przecenę w sektorze surowcowym. Gracze nie chcieli już nawet czekać na to, co pokażą raporty makroekonomiczne w kolejnych dniach tygodnia i generalnie pozbywali się akcji. Sesja zakończyła się bardzo dużym spadkiem indeksów, który albo przeistoczy się w spadkową falę C korekty, albo poziom 1.374 pkt. (na S&P 500) zatrzyma spadki i da szansę na utworzenie, zapowiadającej wzrosty, formacji podwójnego dna. Wszystko zależy od kolejnych (czwartek i piątek) danych makro.
Po sesji w USA nic się nie wydarzyło. W Azji indeksy w nocy jednak spadały, a straty bliskie były 3 procentom. Kontrakty na amerykańskie indeksy też się osuwały, ale to nic dziwnego, bo ściągało je w dół zachowanie giełd azjatyckich. Wczorajsza sesja w USA była fatalna, ale nie wykluczam dzisiaj słabego odbicia. Czwartkowo – piątkowy zestaw danych może być dla byków korzystny, więc, po co w środę nadal sprzedawać akcje?
Dzisiaj rano Międzynarodowa Agencja Energii (IEA) opublikuje miesięczny raport o popycie i podaży na rynku ropy. Można by oczekiwać, że będzie on miał istotny wpływ na zachowanie rynku, ale obserwuję tę publikację od dawna i stwierdzam, że reakcji prawie nie widać. Większe znaczenie dla graczy mają tygodniowe wahanie zapasów w USA (publikowany też dzisiaj, tylko o 5,5 godziny później). Może to i dziwne, ale z rynkami się nie dyskutuje, więc pewnie i dzisiaj wpływ tego raportu będzie pomijalny. Piszę o tym jednak dlatego, że warto się z nim zapoznać – pokazuje, jaki panuje na tym rynku globalny trend.
Po południu dowiemy się, jaki był w USA w pierwszym kwartale deficyt obrotów bieżących. Dane mogą wyraźnie wpłynąć na rynek walutowy (im wyższy deficyt, tym gorzej dla dolara), ale dla rynków akcji powinny to być dane neutralne. Rzadko kiedy wpływają na zachowanie graczy również raporty o cenach płaconych w imporcie i eksporcie, ale gdyby import znacznie podrożał (bez ropy), to pomogłoby trochę dolarowi i równie nieznacznie zaszkodziło akcjom (impuls do wzrostu inflacji).
Kolejna sesja o dużej zmienności
Wtorek na naszym rynku walutowym rozpoczął się od osłabienia złotego. Nie było w tym jednak niczego dziwnego – po prostu rynek reagował na spadek kursu EUR/USD. Po południu jednak, kiedy kurs EUR/USD szybko ruszył na północ, nasza waluta nadal traciła. Tym razem wpływ na rynek miało wzmacniania się jena – zwiększyło obawy o wycofywania się kapitału z rynków wschodzących. Po publikacji danych o sprzedaży detalicznej w USA, sytuacja się nieco zmieniła. Szybko rosnący kurs EUR/USD doprowadził do zahamowania osłabienia naszej waluty, ale koniec dnia był bardzo słaby. Złoty stracił zarówno do dolara, jak i do euro.
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion