Sektor bankowy liderem wzrostów
2007-03-23 10:45
Przeczytaj także: Inwestorzy na GPW zwiększyli aktywność
W czwartek rynki finansowe dostały bardzo mało impulsów ze sfery makro. Publikacja raportu o tygodniowej zmianie sytuacji na rynku pracy w USA była dla dolara korzystna, bo ilość noworejestrowanych bezrobotnych była mniejsza od oczekiwań. Jednak indeks wskaźników wyprzedzających koniunkturę gospodarczą (LEI) spadł mocniej niż oczekiwano, a to teoretycznie powinno było zaszkodzić zarówno akcjom, jak i dolarowi. Tyle tylko, że rynek lekceważy ten raport, bo jego wskazania od paru lat się nie sprawdzają. Wypowiadał się też Ben Bernanke, szef Fed, ale nie powiedział niczego na temat polityki monetarnej.Tak naprawdę, to gracze trawili nadal środowy komunikat FOMC. Widać było pewne zakłopotanie. Można nawet powiedzieć, że mentalne skrobanie się po głowie. Wielu analityków doszło do tego, o czym pisałem tuż po ogłoszeniu komunikatu – FOMC wcale nie zasygnalizował obniżek stóp. Nie zauważyłem jednak, żeby zrozumiano również to, co dla mnie jest oczywiste: Fed złagodził język, bo boi się o stan gospodarki. Dlatego też, rynek akcji dosłownie zamarł, bo po środowej eksplozji euforii gracze nie bardzo wiedzieli, co mają robić. Analiza techniczna każe kupować, ale powód zwyżki był niesensowny. Najlepiej było stanąć z boku i stąd neutralne zamknięcie. Takie zachowanie rynku akcji, mimo wykupienia technicznego i niepoważnego powodu środowej zwyżki sygnalizuje, że panuje bardzo „bycze” nastawienie, do zmiany którego będzie potrzeba naprawdę złych wiadomości.
Bardzo zdecydowanie zachowały się rynki obligacji (rentowność gwałtownie wzrosła) i walutowy. Na tym ostatnim, mimo tego, że odczyt LEI był bardzo słaby, dolar wzmocnił się do euro i jena. Widać było, że te dwa rynki nie wierzą w możliwość szybkiej obniżki stóp (słusznie). Dolarowi pomagało również to, że rynek był już mocno wykupiony technicznie i wręcz błagał o poważniejszą korektę. Wzmocnienie dolara powinno było przecenić surowce, ale tak się nie stało i to jest jakaś mała zagadka. Co prawda twierdzi się, że zapasy benzyny są małe, ale trudno w taki sposób wytłumaczyć wzrost ceny ropy o ponad 3 procent. Wzrosła też cena miedzi, podobno z powodu wzrostu chińskiego popytu. Ledwo drgnęła, ale też w górę, cena złota. Można powiedzieć, że surowce zachowały się tak, jakby nie wierzyły w to, że dolar będzie się wzmacniał.
W piątek tylko jeden raport makroekonomiczny jest w centrum uwagi: sprzedaż domów w lutym w USA na rynku wtórnym. Ostatnie dane o rozpoczętych budowach uspokoiły inwestorów, więc czekają na potwierdzenie, że sytuacja na rynku nieruchomości się stabilizuje.
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion