Indeksy S&P 500 i DJIA ustanowiły nowy rekord
2007-05-31 09:26
Przeczytaj także: Bilans płatniczy strefy euro: nadwyżka 5,4 mld euro
Sesja pokazała, że nastroje są nadal bardzo optymistyczne, wręcz euforyczne. Ustanowienie nowego rekordu na indeksie S&P 500 (rekordu, którego mimo dobrych informacji nie udawało się w zeszłym tygodniu ustanowić) tylko dlatego, że Fed coś bąknął o nieco mniejszych zagrożeniach dla gospodarki obudowując to stwierdzenie licznymi zagrożeniami sygnalizuje, że rynek jest w euforycznej fazie wzrostu. Trudno będzie te nastroje dzisiaj zmienić. Warto też zauważyć, że świat całkowicie zlekceważył kolejne spadki indeksów w Chinach – pozostałe azjatyckie indeksy mocno wzrosły. W ten sposób sprawa Chin schodzi z porządku dnia. Być może już na zawsze.
Czwartek jest pierwszym dniem w tym tygodniu, kiedy to na rynki finansowe spłynie cała lawina raportów makroekonomicznych. Przedpołudniowe dane europejskie będą miały jednak ograniczony wpływ na zachowanie graczy, bo po południu zostaną opublikowane bardziej interesujące raporty amerykańskie. Publikacja niemieckiej stopy bezrobocia oraz licznych indeksów nastroju strefy euro poruszyć może jedynie rynek walutowy. Oczywiście im niższa będzie stopa bezrobocia i im lepsze nastroje tym lepiej dla euro. Zapowiadane są niewielkie zmiany, a ponieważ europejscy ekonomiści rzadko się mylą to można założyć, że do niespodzianki nie dojdzie.
Godzinę przed rozpoczęciem sesji w USA zostanie opublikowany raport o amerykańskim PKB i skojarzonych z nim miar inflacji. Będzie to druga weryfikacja tych danych, ale jeszcze nie wersja ostateczna. Jeśli chodzi o PKB to oczekiwania są pesymistyczne. Ekonomiści spodziewają się, że w pierwszym kwartale PKB wzrósł nie o 1,3 procenta jak wcześniej szacowano, a tylko o 0,7 procenta. Ponieważ prognozy są tak słabe to jest miejsce dla pozytywnej niespodzianki. Gracze są już przygotowani na bardzo złe informacje, więc słabe dane nie powinny mieć wielkiego wpływu na zachowanie rynków. Dla dolara korzystne byłoby, gdyby zarówno PKB jak i miary inflacji (deflator, indeks kosztów zatrudnienia, a przede wszystkim bazowy PCE, czyli wskaźnik wydatków konsumpcyjnych bez paliw i żywności) wzrosły mocniej niż to się prognozuje. Akcjom bardzo by zaszkodziło, gdyby z presją inflacyjną skojarzony był bardzo słaby wzrost gospodarczy.
To jednak nie wszystkie raporty. O tej samej godzinie dowiemy się, jak zmieniła się w ostatnim tygodniu ilość bezrobotnych w USA, ale tym razem nie należy oczekiwać, że ten raport coś na rynkach zmieni. Utonie w powodzi innych danych. Już pół godziny po otwarciu sesji opublikowany zostanie indeks Chicago PMI, raport o wydatkach na konstrukcje budowlane oraz raport Office of Federal Housing Enterprise Oversight (OFHEO). Oczekuje się, że gospodarka w regionie Chicago rozwijała się w maju szybciej niż w kwietniu i jeśli tak rzeczywiście było to pomoże dolarowi, ale niekoniecznie akcjom. Dane z rynku nieruchomości mogą chyba tylko zaskoczyć pozytywnie, bo oczekiwania są dosyć pesymistyczne. Jeśli wydatki na konstrukcje budowlane spadną, a wraz z nimi ceny domów to dolar może tracić. Reakcja giełd będzie zapewne neutralna. Gdyby jednak dane były lepsze od prognoz to mogą pomóc posiadaczom akcji. Mogą, a nie muszą, bo nie wiemy jak będą reagowali na wzrost rentowności obligacji.

oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion