WIG i MWIG40 znowu ustanowiły rekordy
2007-06-01 11:38
Przeczytaj także: Indeksy S&P 500 i DJIA ustanowiły nowy rekord
Niczego nie zmieniły dane o nieco wyższej od prognoz niemieckiej stopie bezrobocia (9,2 proc.) oraz licznych indeksach nastroju strefy euro (biznesu, konsumentów). Szczególnie warto zwrócić uwagę na najwyższy od 2001 roku indeks nastrojów panujących w gospodarce. Z pewnością jednak nie szkodziły akcjom, których ceny jeszcze przed publikacją danych w USA z każdą chwilą mocniej rosły.W USA ostatni dzień miesiąca zmuszał fundusze do kontynuowania „window dressing”, więc posiadacze akcji mogli być pewni, że tylko naprawdę bardzo niekorzystne dla nich dane makro mogą zahamować zwyżkę indeksów. Okazało się, że co prawda raporty makroekonomiczne nie były jednoznaczne, ale nie na tyle, żeby zaszkodzić rynkowi.
Szczególnie niejednoznaczny był raport o amerykańskim PKB i skojarzonych z nim miarach inflacji. Wzrost zweryfikowano w dół (z 1,3 do 0,6 proc.) – to jest najniższy wzrost od czwartego kwartału 2002 (przed rozpoczęciem wojny z Irakiem). Miary inflacji (deflator i bazowy wskaźnik wydatków osobistych) nie zostały zweryfikowane. Tak mały wzrost PKB był oczekiwany, więc trudno się dziwić, że posiadacze akcji, którym Fed obiecał, że osłabienie gospodarki wkrótce się skończy, nie zareagowali. Poza tym weryfikacja PKB wynikała głównie z redukcji zapasów, co rodzi nadzieję, że teraz firmy zwiększą produkcję. Jednak w niejednym inwestorze powinna pojawić się refleksja: jak to jest, że gospodarka prawie zamarła, a indeksy biją rekordy?
Zlekceważone zostały dane o zmianie ilości bezrobotnych w ostatnim tygodniu (były nieznacznie lepsze od prognoz). Publikacja indeksu Chicago PMI dała bykom podstawy do twierdzenia, że Fed ma rację. Indeks wzrósł z 52,9 aż do 61,7 pkt., ale przypominam, że w zeszłym miesiącu spadł z ponad 70 pkt. właśnie w okolice pięćdziesięciu punktów. Ten raport jest coraz mniej wiarogodny, ale oczywiście posiadaczom akcji pomógł. Nie mogły im pomóc dane z rynku nieruchomości. Wydatki na konstrukcje budowlane wzrosły tylko o 0,1 procenta, a Office of Federal Housing Enterprise Oversight (OFHEO) poinformował, że ceny domów wzrosły w pierwszym kwartale najmniej od 10 lat (0,5 procenta). Jednak nie spadły, a tego się obawiano, więc dane zostały przyjęte bardzo spokojnie.
Tak niejednoznaczne raporty wywołały bardzo różne reakcje na poszczególnych rynkach. Od dłuższego czasu bardzo przyglądam się rynkowi obligacji, a tam ich rentowność znowu wzrosła dochodząc (dla dziesięciolatek) do 4,9 procenta. Widać z tego, że inwestujący w obligacje wierzą w szybki powrót ożywienia gospodarczego i nie wierzą w obniżki stóp. Można nawet podejrzewać, że przewidują podwyżki. Zakładam, że po przekroczeniu pięciu procent rynek akcji rozpocznie korektę. Rosnąca rentowność powinna była wzmocnić dolara, ale gracze zwrócili uwagę na słaby wzrost PKB i kurs EUR/USD wzrósł. Rynek surowców zachował się logicznie, czyli tak jak obligacje. Skoro jest szansa na ożywienie gospodarcze, a dolar traci to surowce drożeją. Ropie pomógł nieoczekiwany spadek zapasów paliw w USA, miedzi niski poziom zapasów, a złoto drożało z powodu ujemnej korelacji z dolarem.
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion