Jaki deflator i indeks PCE w USA?
2007-07-27 09:50
Przeczytaj także: Rynek akcji w USA wspierały raporty kwartalne spółek
Wręcz przeciwnie – indeksy znowu zabarwiły się na czerwono. Szczególnie słabo zachowywał się sektor bankowy. Na rynku walutowym panował spokój po środowej przecenie EUR/USD. Niczego nie zmieniła publikacja niemieckiego instytut Ifo. Indeks klimatu gospodarczego spad w lipcu ze 107 do 106,4 pkt. (oczekiwano 106,5 pkt., więc zmiana była nieznaczna). Co prawda od chwili tej publikacji indeksy zaczęły spadać, ale był to czysty przypadek. Sesje zakończyły się bardzo dużymi spadkami indeksów.W USA gracze wpadli w czwartek w nieoczekiwaną panikę. Tak to już jest, że zazwyczaj korekty rozpoczynają się wtedy, kiedy mało kto ich oczekuje. A trudno było spodziewać się przeceny po środowej sesji, kiedy to wydawało się, że indeksy w USA dostaną mocny impuls wzrostowy pochodzący z raportów kwartalnych, które opublikowały Apple, Qualcomm i Baidu.com. Nastroje były wręcz znakomite. Przed czwartkową sesją też wiele spółek publikowało całkiem niezłe raporty. Okazało się, że wszystko na nic. Rosnąca cena ropy i obawy o sytuację na rynku długu i kredytu wymusiły duże spadki indeksów w Europie, a to już przed otwarciem amerykańskiej sesji popsuło nastroje.
Wydaje się, że katalizatorem spadków mogły być komentarze i raporty kolejnych spółek z rynku budowy domów. Przedstawiciel Beazer Homes stwierdził, że nie wie, kiedy trudne warunki panujące na rynku nieruchomości się zmienią. Z kolei D.R. Horton poinformował, że poniósł stratę i odnotował, że banki zwiększają wymagania dla klientów chcących zaciągnąć kredyt (to też zmniejszy popyt). Na dokładkę okazało się, że w czerwcu w USA sprzedaż nowych domów spadła aż o 6,6 proc. (oczekiwano małego wzrostu). Spadła też mediana cenowa (2,2 proc. r/r.). Pozostałe dane też zresztą były złe. Czerwcowe zamówienia na dobra trwałego użytku wzrosły o 1,4 proc. (oczekiwano wzrostu o 2 proc.), a zamówienie bez środków transportu nieoczekiwanie spadły (0,5 proc.). Jedynie rynek pracy nie rozczarował. Ilość nowo rejestrowanych bezrobotnych w ostatnim tygodniu spadła do 301 tys. (oczekiwano 310 tys.). Nikt jednak na to nie zwracał uwagi.
Nawarstwiający się niepokój o stan rynku nieruchomości, a przede wszystkim o rynek kredytów hipotecznych oraz jego wpływ na sektor finansowy i całą gospodarkę znalazł w środę ujście w erupcji podaży. Na domiar złego inwestorzy przestali wierzyć, że przejęcia i fuzje doprowadzą do zwyżki indeksów, bo coraz więcej spółek informowało, że mają problemy z finansowaniem. Już w środę o problemach ze znalezieniem nabywców na dług o wartości 20 mld USD meldowały Chrysler i Alliance Boots. W czwartek rynek dowiedział się, że Cadbury Schweppes zdobędzie mniej niż oczekiwane 15 mld USD na finansowanie swojego amerykańskiego oddziału. Ta niewiara w fuzje przejawiła się dużym spadkiem akcji InterContinental Hotels Group – przedtem rosły na fali spekulacji. Ogólną sytuację pogorszyła informacja o wstrzymaniu wypłat przez australijski fundusz hedżingowy ze stajni ABN Amro.
Wszystko to sprowokowało przemożną chęć ucieczki od ryzyka. Skutki były łatwe do przewidzenia. Kapitał zaangażowany w akcje uciekał w bezpieczne instrumenty, więc rosły ceny obligacji (spadała rentowność obligacji).
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion