Jaki deflator i indeks PCE w USA?
2007-07-27 09:50
Przeczytaj także: Rynek akcji w USA wspierały raporty kwartalne spółek
Gracze zaangażowani w proces carry trade zamykali pozycje i zwracali jeny. To doprowadziło do gwałtownego spadku kursu USD/JPY, co wywołało sprzężenie zwrotne i jeszcze gwałtowniejszą ucieczkę z ryzykownych aktywów. Nic dziwnego, że staniało złoto, miedź i nawet ropa, która jeszcze przed otwarciem sesji w USA zyskiwała prawie 2 procent. Po pięć procent spadały też indeksy w Brazylii i Argentynie. Dziwić tylko może, że dolar stracił jedynie kosmetycznie.
W USA panika był również potężna. Taniały akcje spółek bez względu na to, czy publikowały dobre, czy złe raporty kwartalne. Najgorzej zachowywał się sektor finansowy. Doszło nawet do tego, że NYSE musiała zastosować hamulce (ograniczenie handlu dużymi blokami akcji), żeby spowolnić przecenę. Do 21.00 indeksy bez przerwy spadały. S&P 500 tracił już nawet prawie 3,5 procent. Jasne jednak było, że byki w ostatniej godzinie zaatakują, bo dla wielu graczy taka przecena była okazją do kupna akcji. Nie było jednak oczywiste, jak się ten atak zakończy.
Okazało się, że indeksy odrobiły ponad jeden punkt procentowy od poziomu minimum, ale zamknięcie i tak nie napawa optymizmem. Wolumen był przeogromny. Zazwyczaj taki bywa, jeśli mamy do czynienia z kluczowym dniem odwrotu. Tyle, że byki odrobiły trochę za mało terytorium, a spadki (cały zakres tygodniowej zniżki) były za małe.
W nocy zostały opublikowane dane makro w Japonii. Sprzedaż detaliczne nieoczekiwanie spadła. Spadła też, piąty miesiąc z rzędu, inflacja. Te dane, w połączeniu ze złą sytuacją na giełdzie zapewne powstrzymają Bank Japonii przed podniesieniem w sierpniu stóp procentowych. Ma to znaczenie dlatego, że bardzo osłabł japoński jen. Wczoraj to właśnie duży spadek kursu USD/JPY był jednym z impulsów wymuszających przecenę. Dzisiaj ruchy kursu USD/JPY mogą pomóc bykom. Mogą, ale nie muszą, bo o 8.00 jen znowu zaczął się wzmacniać…
Dzisiaj dowiemy się o ile wzrósł w drugim kwartale amerykański PKB (będą to dane wstępne). Dane powinny być bardzo dobre (oczekuje się wzrostu o 3,2 proc.), szczególnie, jeśli porówna się je z mikrym, 0,7 procentowym wzrostem w pierwszym kwartale. Uwaga jednak z hurraoptymizmem. Ekonomiści zwracają uwagę, że wzrost może wynikać nie tyle ze zwiększenia konsumpcji ile z zapełniania opróżnionych magazynów. Jeśli popyt nie będzie szybko rósł to te magazyny będą wolno opróżniane, a to spowolni gospodarkę w kolejnym kwartale. Jaka będzie prawda to zobaczymy, ale prawie pewne jest, że gracze w takie detale nie będą się wgłębiali. Jeśli wzrost PKB będzie wyższy od oczekiwań to pomoże dolarowi i akcjom. Niższy zaszkodzi.
Najważniejsze mogą być inne dane ukryte w tym raporcie. Chodzi o mierniki inflacji, czyli deflator i bazowy indeks PCE, czyli wskaźnik wydatków konsumpcyjnych bez paliw i żywności. Szczególne obserwowany będzie indeks PCE. Najgorszą możliwą kombinacją dla akcji byłby wzrost presji inflacyjnej i słaba dynamika wzrostu PKB. Rynek walutowy nie bardzo wiedziałby, co robić, bo zagrożeniem inflacją kazałoby dolary kupować, a słaby wzrost sprzedawać.
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion