Rynek amerykański czeka na komunikat FOMC
2007-08-07 10:07
Przeczytaj także: Carry-trade osłabiły kurs USD/JPY
Jednak po południu, kiedy kurs EUR/USD zaczął się osuwać, kursy głównych walut powoli ruszyły na północ. To też nie trwało długo. Nasza waluta wykorzystała wzrost kursu USD/JPY (po dużym spadku w nocy) do umocnienia się (nieznacznego) do obu głównych walut.Dzisiaj kursy walut ustalone zostaną dopiero po publikacji komunikatu przez FOMC, czyli po 20.15. Przedtem to, co się będzie działo na rynku zależeć będzie od danych o amerykańskiej wydajności pracy i jej kosztach w drugim kwartale (14.30). To one przed decyzją FOMC ustalą kierunek kursu EUR/USD, a co za tym idzie dadzą impuls również naszemu rynkowi walutowemu.
GPW rozpoczęła poniedziałkową sesję od dosyć panicznej wyprzedaży, ale zwracał uwagę mały obrót, który towarzyszył temu spazmowi podaży. Ten mały obrót utrzyma się do końca sesji. Najgorzej zachowywał się rynek małych i średnich spółek. Duża odporność rynków europejskich bardzo szybko doprowadziła do zmniejszenia start WIG20, ale widać było, że gracze nadal się boją kupować akcje. Po południu rozpoczęło się, podobnie jak na innych giełdach, polowanie na odbicie w USA, ale odwagi bykom wystarczyło tylko do podciągnięcia indeksów i wprowadzenia rynku w hibernację w oczekiwaniu. Dziwić mogło tylko to, że rosły ceny akcji PKN Orlen i Lotosu, mimo że cena ropna nadal spadała.
Nie udało się ocalić rynku przed spadkiem indeksów (przede wszystkim traciły banki), ale bardzo mały obrót i wzrost kontraktów sygnalizowały, że rynek już bardzo chce wzrostu i czeka tylko na okazję. Wczorajsze zwyżki w USA może by i nie wystarczyły dzisiaj do pobudzenia popytu (szczególnie, że o ponad 4,5 proc. spadła cena ropy), ale jest jeszcze posiedzenie FOMC. U nas też gracze z całą pewnością zakładają, że szansa na wyemitowanie przez Fed korzystnego dla posiadaczy akcji komunikatu jest bardzo duża, więc będą się starali kupić akcje choćby po to, żeby zyskać w środę na wtorkowym amerykańskim wzroście. Co prawda mogą się przeliczyć, jeśli Fed nie zadowoli Amerykanów, ale przypuszczam, że to nie będzie miało dzisiaj żadnego znaczenia. Indeksy powinny wzrosnąć, a sądząc po zachowaniu giełd azjatyckich można zakładać, że (podobnie jak w USA) najmocniej będzie odbijał sektor bankowy.
Fed obsadzony w roli obrońcy byków
Poniedziałek giełdy europejskie rozpoczęły niezwykle spokojnie. Wydawało się, że duże spadki w USA i ostrzeżenie Sama Molinaro, finansowego szefa Bear Stearns, wywołają, przynajmniej na początku sesji, panikę, ale tak się nie stało. Owszem, indeksy zaczęły sesję od spadków, ale bardzo szybko sytuacja się poprawiła i rozpoczęło się polowanie na odbicie w USA. Wydaje się, że gracze doszli do wniosku, że amerykańska przecena była przesadzona, a Fed i wypowiedzi analityków doprowadzą do rychłego zwrotu indeksów. Poza tym pomagały bykom raporty kwartalne publikowane przez spółki (szczególnie Munich Re). Nie udało się jednak zakończyć sesji wzrostem indeksów (oprócz niemieckiego Xetra DAX, który kosmetycznie wzrósł).
W USA tylko jedno było w poniedziałek pewne – to, że zmiany indeksów będą gwałtowne, a walka byków z niedźwiedziami zażarta. Publikacji danych makro w kalendarium nie było, więc znaczenie miały tylko i wyłącznie nastroje. No i oczywiście oczekiwanie na wtorkową decyzję FOMC. Jasne było, że gracze zaczną szeptać, a analitycy wręcz głośno w telewizji mówić, że Fed będzie gospodarkę ratował i niedługo podniesie stopy. Takie oczekiwania nie miały jednak najmniejszego wpływu na zachowanie rynku walutowego, na którym postanowiono po prostu czekać na wtorkowy komunikat. Kursy EUR/USD i USD/JPY nieznacznie tylko wzrosły.
W dalszym ciągu taniały surowce, a najbardziej ropa. Ceny złota i miedzi spadły jednak nieznacznie. Cena baryłki ropy spadała kolejny dzień i zamknęła go stratą ponad 4 procent w stosunku do piątkowego zamknięcia.
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion