GPW: rosną małe i średnie spółki
2007-08-28 09:50
Przeczytaj także: USA: wzrosły zamówienia na dobra trwałe w lipcu 2007
Po piątkowym wzroście indeksów w USA również w Europie panował optymizm, ale był on bardzo umiarkowany. Na przykład niemiecki XETR DAX trzymał się blisko poziomu piątkowego zamknięcia. Mocniej rosły indeksy tam, gdzie wcześniej spadkowa korekta była silniejsza (np. we Francji). Nastroje pogarszała informacja o sprzedaży przez Home Depot swojego oddziału handlu hurtowego dużo poniżej wcześniej uzgodnionej ceny. Czekano też z niepokojem na kolejne dane z rynku nieruchomości w USA. Niepokój widać też było, na rynku walutowym, gdzie kurs EUR/USD i USD/JPY powoli się osuwał.W USA poniedziałek w tygodniu przed długim weekendem (3 września w USA jest Dzień Pracy) zapowiadał się jako niezbyt ekscytujący z punktu widzenia graczy na rynkach finansowych. Jednak handel nie był taki znowu bardzo spokojny. Pretekstem do rozpoczęcia korekty na rynku akcji były dane o sprzedaży domów na rynku wtórnym.
Teoretycznie nie wniosły one nic nowego do obrazu sytuacji, bo oczekiwano spadku sprzedaży o 1 procent, a w rzeczywistości NAR (stowarzyszenie handlarzy nieruchomościami) poinformowało, że spadła o 0,2 proc. Nieznacznie (0,1 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca) spadła też mediana cenowa. Jednak czołówki komentarzy mówią przede wszystkim o ilości domów wystawionych na sprzedaż i niesprzedanych. Wzrosła ona w kategorii „wszystkie nieruchomości” do poziomu historycznego maksimum (NAR prowadzi tę statystykę od 1999 roku), a w kategorii domów jednorodzinnych do poziomu minimum 16. letniego. Wyraźnie widać, że Amerykanie, którzy traktowali kupno nieruchomości jako inwestycję na razie ciągle wstrzymują się ze sprzedażą domów po niskiej cenie. Pytanie, jak długo wytrzymają.
Faktem jest jednak, że sytuacja jest od dawna graczom giełdowym znana, więc dane w niczym nie zmieniły obrazu sytuacji i tego, że posiadacze akcji czekają na jeszcze większą pomoc Fed. Trochę niepokoju wzbudził jednak raport NABE (bardzo poważane stowarzyszenie ekonomii biznesu). W tym raporcie znalazło się zdanie „Połączone zagrożenie ze strony niewypłacalności w kategorii ryzykownych kredytów hipotecznych i nadmiernego zadłużenia Amerykanów zastąpiło terroryzm i Bliski Wschód jako największe zagrożenie dla gospodarki USA”. Poważne ostrzeżenie, ale kto by się ekonomistami przejmował, skoro Ben Bernanke, szef Fed Bernanke obiecał użycie wszelkich narzędzi, żeby przezwyciężyć kryzys…
Podsumowując, można spokojnie powiedzieć, że informacje, które powinny były bardzo niepokoić, nie miały szansy na doprowadzenie do dużych ruchów na rynkach, bo liczyła się przede wszystkim obietnica szefa Fed. Taki stan powinien się utrzymywać do 18 września (posiedzenie FOMC). Nic dziwnego, że rynek walutowy był bardzo spokojny. Dolar trochę się wzmocnił, ale pomógł mu Jean-Claude Trichet, prezes ECB, który zasygnalizował, że europejski bank centralny może nie podnieść stóp w przyszłym tygodniu. Wydawałoby się, że mocniejszy dolar i wątpliwości co do rozwoju gospodarki USA powinny przecenić surowce, ale tak się nie stało. Owszem, ropa przed większą część dnia taniała, ale w końcówce zdrożała o ponad jeden procent. Nieznacznie zdrożała też miedź i staniało złoto (tylko cena tego metalu zachowała się logicznie). Generalnie widać było, że nadal rośnie apetyt na ryzyko.
Akcjom szkodziła obniżona przez Lehman Brothers prognoza zysku dla Countrywide Financial i oczywiście wyżej wymienione czynniki. Indeksy od rozpoczęcia sesji przez 2,5 godziny spadały, ale wtedy osiągnęły sesyjny dołek i zaczęły się piąć na północ. Widać było, że spadki nie są paniczne, a podaż nie jest agresywna, co dawało bykom dużą szansę na niezłe zakończenie sesji. Nie udało się, indeksy spadły całkiem wyraźnie, ale ja traktuję je jako klasyczne odreagowanie wzrostów z zeszłego tygodnia. W niczym nie zmienia ono pozytywnego (w krótkim terminie) obrazu rynku. Dzisiaj przed południem niemiecki instytut Ifo opublikuje swój sierpniowy indeks klimatu gospodarczego. Prognozowany jest niewielki spadek, co nie miałoby żadnego wpływu na zachowanie rynków. Tylko duże odchylenie od prognoz zmusiłoby graczy do reakcji, a i tak byłaby ona chwilowa.
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion