Słaby dolar pomoże GPW?
2007-09-19 10:36
Przeczytaj także: GPW: traciły koncerny paliwowe
Widać to było szczególnie mocno na rynku walutowym, gdzie kurs EUR/USD rozpoczął dzień mocnym spadkiem, ale już po godzinie wrócił do poziomu poniedziałkowego zamknięcia, a potem dalej rósł (dyskontowano obniżkę stóp). Niczego nie zmieniła publikacja indeksu koniunktury niemieckiego instytutu ZEW. Spadł mocniej niż tego oczekiwano (z – 6,9 do – 18,1 proc.), ale gracze w prognostyczną wartość tej publikacji nie wierzą. Atak popytu rozpoczął się po publikacji raportu kwartalnego Lehman Brothers (o tym niżej) i indeksy mocno wzrosły.
W USA też, podobnie jak w Europie, duże wrażenie na inwestorach wywarła publikacja raportu kwartalnego Lehman Brothers. Zysk spadł o 3,2 proc. w stosunku do poprzedniego kwartału, ale był wyższy od bardzo obniżonych prognoz. Gracze ucieszyli się, ale według mnie bezpodstawnie, bo dopiero w kolejnym kwartale możemy zobaczyć jak naprawdę kryzys wpływa na zyski banków inwestycyjnych. Nie zauważyłem, żeby firma opublikowała prognozy, a to dopiero byłoby ciekawe.
Podobnie bezsensowna była pozytywna reakcja na publikację danych o inflacji w cenach produkcji (PPI). Na pozór dane były doskonałe, bo PPI spadła o 1,4 proc. - najmocniej od października 2006. Tyle tylko, że w sierpniu cena ropy spadła o ponad 11 proc., a od tego czasu wzrosła o ponad 16 procent. Sens poważnego traktowania tego spadku inflacji jest żaden. Pozytywne było jednak to, że inflacja bazowa wzrosła zgodnie z oczekiwaniami o 0,2 proc. Nie widać było reakcji na opublikowany przez NAHB indeks rynku nieruchomości. Spadł, zgodnie z oczekiwaniami z 22 do 20 pkt., czyli do najniższego poziomu od 2001 roku, kiedy gospodarka USA była w recesji. Po reakcjach rynków widać było, że gracze na siłę starają się zakwalifikować wszystkie te informacje do kategorii „dobre” licząc na pomoc Fed.
I nie zawiedli się. FOMC obniżył stopy procentowe aż o 50 pb. (do 4,75 proc.). Obniżył też o 50 pb. stopę dyskontową (po raz drugi w ostatnich kilku tygodniach). W komentarzu Komitet nie pozostawił wątpliwości, że obawia się o perspektywy rozwoju gospodarczego. Zapowiedział też, że będzie przyglądał się sytuacji i podejmował działania mające na celu „zapewnienie stabilności cen i rozwoju gospodarczego”. Uważam, że są dwie możliwości: albo Fed wie coś, czego rynki jeszcze nie wiedzą i dlatego tak panicznie reaguje albo po prostu kolejny raz podporządkował się całkowicie naciskowi płynącemu z rynków finansowych. Wynik takiego postępowania, zachęcającego do lekkomyślności, jest dla mnie oczywisty – być może hossa będzie kontynuowana, ale w końcu (ale zapewne nie za parę miesięcy – raczej za parę lat) doprowadzi to do olbrzymiego kryzysu.
Przeczytaj także:
USA: dane lepsze od oczekiwań nie pomogły
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion