GPW: słaby sektor bankowy
2007-09-26 10:58
Przeczytaj także: MFW: rynek nieruchomości w USA spowolni globalny wzrost gospodarczy
W USA gracze otrzymywali cios za ciosem… i cieszyli się z tego. Tak szaleńczej, i według mnie irracjonalnej, wiary w pomoc Fed już dawno nie widziałem. Popatrzmy, jakie to były ciosy. Przede wszystkim po poniedziałkowej sesji sieci sprzedaży detalicznej Lowe’s i Target obniżyły prognozy zysków i przychodów, a przed wtorkową sesją Lennar (sektor budowy domów) poinformował, że poniósł kwartalną stratę. Już informacje Lowe’s i Target mogły graczy poważnie zaniepokoić, bo przecież to konsumenci odpowiadają za 2/3 PKB w USA. Ich nastroje są coraz gorsze, co potwierdził raport Conference Board. Jego indeks zaufania konsumentów spadł do poziomu dwuletniego minimum (99,8 pkt. – dużo niżej niż oczekiwano).
Same złe informacje napływały z rynku nieruchomości. Oprócz raportu Lennara okazało się też, że dane makro były bardzo słabe. Lipcowy raport S&P/Case-Shiller pokazał, że ceny spadły w stosunku do zeszłego roku o 3,9 proc. Poza tym sprzedaż domów na rynku wtórnym w USA spadła o 4,3 proc. (w granicach oczekiwań). Te właśnie dane według wielu komentatorów były powodem poprawy nastrojów na giełdach. Podobno obawiano się, że będę dużo gorsze. Pewnie tak było, ale jeśli pogrzebie się w tym raporcie to okaże się, że były słabe. Co prawda mediana cenowa wzrosła w porównaniu z zeszłym rokiem o 0,2 proc., ale ilość niesprzedanych domów wzrosła do poziomu 18. letniego maksimum. Amerykanie ciągle jeszcze czekają na lepsze czasy i nie spuszczają z ceny. Ciekawe jak długo jeszcze.
Bardzo prawidłowo zareagował na te dane rynek obligacji i walutowy. Rentowność obligacji spadła, a kurs EUR/USD gwałtownie wzrósł. To pomagało akcjom eksporterów amerykańskich. Dziwić mogło to, że spadały ceny surowców, ale reagowały one przede wszystkim na obawy o nadejście recesji w USA. Poza tym spadał kurs USD/JPY, co sygnalizowało, że fundusze likwidują część pozycji otwartych w procesie carry trade. Cenie ropy szkodziło dodatkowo to, że huragan nie zaszkodził wydobyciu ropy w Zatoce Meksykańskiej. Ceny miedzi i złota spadły nieznacznie.
Ostrzeżenia spółek sprzedaży detalicznej szkodziły całemu sektorowi – ceny akcji spadały. Traciły też na wartości akcje deweloperów. Spadająca cena ropy szkodziła sektorowi paliwowemu. Wydawałoby się, że w tej sytuacji rynek czeka gwałtowna przecena. Nic z tych rzeczy. Tylko otwarcie było wyraźnie negatywne. Potem indeksy trzymały się blisko poniedziałkowego zamknięcia czekając na ostatnią godzinę, a NASDAQ nawet całkiem wyraźnie rósł. Byki w końcówce tę batalię wygrały, bo wzrost indeksu NASDAQ i DJIA oraz neutralne zamknięcie S&P 500 w tej sytuacji to była duża wygrana. Wiara we wszechmocny Fed i zbliżający się koniec kwartału czynią cuda. Trudno w tej sytuacji nie spodziewać się wzrostu indeksów na kolejnych sesjach.
Dzisiaj najważniejsze dla rynków będzie to, co zobaczmy w danych o zamówieniach na dobra trwałego użytku w USA. Gracze zazwyczaj skupiają się na danych bez środków transportu (zamówienie kilku samolotów potrafi bardzo mocno wpłynąć na liczbę główną). Oczekiwany jest spadek, po bardzo mocnym wzroście w lipcu i gdyby zamówienia rzeczywiście spadły umiarkowanie to mogłoby nawet pomóc akcjom, szkodząc dolarowi (wzrost prawdopodobieństwa obniżki stóp, ale spadek prawdopodobieństwa recesji). Duży spadek zaszkodziłby jednak zarówno akcjom jak i dolarowi. Dane o tygodniowej zmianie zapasów paliw w USA jak zwykle będą tylko pretekstem dla ruchów ceny ropy. Pretekstem zresztą niekoniecznie logicznie połączonym z zawartością tego raportu.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
1 2
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion