Jaki bilans handlowy Polski w drugim kwartale 2007?
2007-09-28 10:15
Przeczytaj także: Giełdy amerykańskie wpsarte przez window dressing
Niczego nie zmieniły dane z niemieckiego rynku pracy stopa bezrobocia spadła do 8,8 proc.). Powodem spadku kursu EUR/USD i pogorszenie nastrojów na giełdach była informacja zgodnie z którą w środę ECB pożyczył 3,9 mld euro stosując oprocentowanie 5 procent i była to największa pożyczka od 3 lat. Gracze zaczęli podejrzewać, że jakaś większa instytucja ma problemy. Nie trwało to jednak długo. Indeksy wzrosły naśladując to, co działo się po rozpoczęciu sesji na rynkach amerykańskich.Tłumaczenie zachowania inwestorów amerykańskich wymaga wyłączenia logiki. Z pewnością należałoby się zwrócić do ludzi zajmujących się psychologią tłumu, a nie do ekonomistów. Faktem jest jednak, że to właśnie ekonomiści opowiadali w czwartek bajki mające zachęcić graczy do kupna akcji. I nawet im się to udało. Popatrzymy jak tłumaczono opublikowane dane makro.
Najmniej ważny był raport o wzroście gospodarczym i miarach inflacji, bo była to już trzecia i do tego ostateczna weryfikacja. Wzrost PKB w drugim kwartale został zweryfikowany w dół do 3,8 proc. Miary inflacji były neutralne, bo deflator zweryfikowano nieznacznie w górę, a bazowy wskaźnik wydatków konsumpcyjnych w dół. Ekonomiści zachwycali się tymi już bardzo historycznymi danymi, mimo że doskonale wiedzieli, że po pierwsze wzrost PKB wynikał z dużego przyrostu zapasów, a po drugie nie ma to na obecną sytuację żadnego wpływu.
Absolutnie fatalny był raport o sprzedaży nowych domów. Spadła ona o 8,3 procent do poziomu najniższego od 7 lat. Co jeszcze bardziej istotne o tyle samo spadła też cena. Był to największy spadek od 37 lat, a mediana wróciła do poziomu ze stycznia 2005 roku. Nieznacznie zmniejszyła się ilość domów wystawionych do sprzedaży. Wynika z tego, że Amerykanie zaczęli się niepokoić i dlatego obniżają ceny. Jeśli tak to niedługo dynamika spadku cen może znacznie przyśpieszyć. Potwierdził tę diagnozę Daniel Muld, szef Fannie Mae (firma z gwarancjami rządowymi finansująca kredyty hipoteczne) stwierdzając, że kryzys będzie trwał jeszcze w przyszłym roku obniżając ceny domów i doprowadzając do strat u kredytodawców. Spadek cen domów poważnie ugodzi Amerykanów, którzy bogaci są tym, co posiadają, a nie tym, co zarabiają. A to uderzy w gospodarkę.
Ekonomiści usiłowali przeciwstawić temu raportowi tygodniowe dane z rynku pracy. Okazało się, że w ostatnim tygodniu przybyło zdecydowanie mniej nowo rejestrowanych bezrobotnych niż tego oczekiwano (298 tys.). Zaczęto konstruować zupełnie karkołomne tezy zgodnie z którymi kryzys na rynku nieruchomości nie przekłada się na rynek pracy, a to znaczy, że do recesji jeszcze daleko. Na podstawie jednotygodniowych danych wyciąganie takich wniosków ociera się o szaleństwo.

oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion