Rosną przychody i wydatki Amerykanów
2007-10-01 10:08
Przeczytaj także: Jaki bilans handlowy Polski w drugim kwartale 2007?
Europejski dane makro nie wywarły żadnego wpływu na zachowanie rynków. Trzeba jednak odnotować, że liczne indeksy nastroju dla strefy euro (biznesu, konsumentów i klimatu gospodarczego) spadły bardzo wyraźnie i zdecydowanie mocniej niż to prognozowali analitycy. Dopiero publikacja danych makro w USA zmieniła kierunek indeksów. Udało się zakończyć sesję neutralnie.W USA w piątek raporty makroekonomiczne były zróżnicowane. Ten o przychodach i wydatkach Amerykanów był jednak korzystny dla byków. Wydatki były wyższe od oczekiwań (0,6 proc.), a jednocześnie bazowy wskaźnik wydatków osobistych (PCE core) wzrósł tylko o 0,1 proc. (oczekiwano wzrostu o 0,2 proc.). Wzrost wydatków i mała inflacja to bardzo korzystna kombinacja. Tyle tylko, że mało prawdopodobna. Nieco lepsza od prognoz była we wrześniu sytuacja w gospodarce regionu Chicago. Oczekiwany był nieznaczny spadek indeksu Chicago PMI, a tymczasem wzrósł z 53,8 do 54,2 pkt. Zmiana niewielka, a do recesji (50 pkt.) blisko, ale jednak gospodarka się rozwija.
Dane o wydatkach na konstrukcje budowlane były bardzo niejednoznaczne. Nieoczekiwanie wzrosły o 0,2 proc., ale powodem był wzrost wydatków na konstrukcje komercyjne (2,3 proc.). Wydatki na prywatne budowle spadły po raz osiemnasty z rzędu (o 1,5 proc.). W niczym nie zmienia to negatywnego obrazu rynku budowy domów. Słaby by ł też ostateczny odczyt indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan (spadł do 83,4 pkt. – oczekiwano małego wzrostu).
Niska inflacja, słaby wzrost i kryzys w budowie domów w połączeniu z kolejnym ostrzeżeniem Alana Greenspana zaszkodziły dolarowi. Były szef Fed powiedział, że prawdopodobieństwo recesji znacznie wzrosło, ale dodał też, że jeszcze jest niższe od 50 procent. Faktem jest jednak, że to, co działo się na rynku walutowym nosiło znamiona paniki lub było bliskie paniki. Kurs EUR/USD wzrósł o 0,8 proc. (to bardzo dużo jak na rynek walutowy) i przekroczył 1,425 USD. Tak duże osłabienie dolara powinno było podnieść ceny surowców, ale chęć realizacji zysków przed weekendem zrobiła swoje. Miedź nieznacznie staniała. Ropa przez cała sesję gwałtownie zmieniała kierunek i w końcu zakończyła sesję 1,5 procentowym spadkiem. Mocno (o 1,5 proc.) zdrożało złoto, które jest najmocniej ujemnie skorelowane z dolarem.
Na rynku akcji ostatni dzień kwartału z założenia powinien być spokojny, bo po ostatnich zwyżkach fundusze były zadowolone i nie miały ochoty na dalsze podciąganie indeksów. Zresztą impulsów pochodzących z danych makro jak widać wiele nie było. Mało też było informacji ze spółek. Przez całą sesję panował marazm, a indeksy trzymały się blisko poziomu czwartkowego zamknięcia. W końcówce przeważyła chęć realizacji zysków, ale w niczym nie zmieniło to pozytywnego obrazu rynku.
Zaczyna się dzisiaj nowy miesiąc, co powinno bykom pomagać. Jednak w czasie weekendu Wall Street Journal w swoim internetowym wydaniu poinformował, że UBS, największy bank Szwajcarii, będzie miał straty w wysokości 600-700 mln franków szwajcarskich w wyniku odpisania strat w wysokości 3 mld franków, które poniósł na rynku instrumentów o stałym oprocentowaniu (chodzi o obligacje powiązane między innymi z kredytami hipotecznymi). Co prawda Azja na tę informację nie zareagowała (większość indeksów rosła), ale Europejczycy, a potem Amerykanie mogą zareagować inaczej.

oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion