Poznamy bilans handlowy strefy euro w sierpniu 2007
2007-10-18 11:57
Przeczytaj także: Rynki światowe: recesja groźna dla blue chips i sektora MSP
Inwestorzy skupili się na złych wiadomościach dotyczących przede wszystkim kontynuacji załamania na amerykańskim rynku nieruchomości, a dobre informacje głównie ze sfery wyników za III kwartał amerykańskich spółek miały jedynie krótkotrwały wpływ na decyzje. To był wyraźny znak zapanowania na rynku trendu spadkowego. Ostatecznie jednak, po publikacji Beżowej Księgi, udało się odrobić sporą część strat z pierwszej części sesji w USA. Bilans więc okazał się dość neutralny. Trudno jednak w tym wszystkim wskazać, czym tak naprawdę kierują się inwestorzy. W Beżowej Księdze nie pojawiły się elementy, które skłaniałyby do zwiększonego optymizmu. Wskazano w niej na kontynuację negatywnych procesów w gospodarce USA. Poprawę nastrojów na amerykańskich giełdach pod koniec dnia może trzeba więc wiązać z obniżeniem się cen ropy naftowej.Oprócz pogorszenia klimatu inwestycyjnego mamy do czynienia również ze wzrostem zmienności na rynkach finansowych, co ma wpływ na ryzyko. Widać było to choćby po notowaniach japońskiego jena, który znów wraca w centrum zainteresowania graczy. Jeszcze w środę rano znacznie się wzmacniał. Potem znów zaczął tracić, do czego przyczyniały się wysokie notowania kontraktów na amerykańskie indeksy, po tym, jak po zakończeniu wtorkowej sesji dobre wyniki podały Yahoo! i Intel. Dobrej atmosfery początkowo nie zmąciły znacznie słabsze od spodziewanych dane o liczbie pozwoleń na budowę oraz rozpoczętych budów we wrześniu w Stanach Zjednoczonych. Jak się jednak później okazało animuszu sprzedającym jeny nie starczyło na długo. Wraz ze spadkiem cen na rynku akcji japońska waluta znów się zaczęła umacniać. Dziś od rana znów trochę zyskuje po tym, jak pozytywnie wypadły sesje na rynkach azjatyckich.
Taka nerwowość nie dziwi. Rynek nieruchomości w Ameryce nie tylko nie wykazuje oznak stabilizacji, ale sytuacja na nim wciąż się pogarsza. To skłania kolejne instytucje do snucia pesymistycznych wizji. Lehman Brothers zwrócił wczoraj uwagę, że malejąca liczba pozwoleń na budowę zapowiada dalsze kłopoty. Specjaliści tej instytucji spodziewają się dalszego negatywnego wpływu rynku nieruchomości na gospodarkę USA zarówno bezpośrednio w wyniku mniejszych wydatków budowlanych, jak i pośrednio poprzez słabszą kondycję konsumentów. Na tych ostatnich źle się odbije prognozowana przez Lehman Brothers silna zniżka cen domów. Równocześnie zaniepokojenie sytuacją w Ameryce skłoniło Międzynarodowy Fundusz Walutowy do obniżenia prognoz przyszłorocznego wzrostu globalnej gospodarki do 4,8% z 5,2% zapowiadanych wcześniej. W przypadku USA obniżka była znacznie mocniejsza. Obecnie spodziewany jest wzrost rzędu 1,9% wobec 2,8% oczekiwanych wcześniej. MFW zwrócił uwagę, że przedstawione prognozy mogą okazać się zbyt optymistyczne.
Wszystko to skłania inwestorów do przekonania, że zakładany dotąd scenariusz, w którym przyjmowano, że osłabienie zysków w III kwartale, będzie jednorazowym zdarzeniem, staje pod dużym znakiem zapytania. W związku z tym optymizm, jakiego byliśmy świadkami w ostatnich tygodniach, który wyprowadził S&P 500 i w ślad za nim wiele innych indeksów na świecie do nowych rekordów hossy, był przesadzony. Jeszcze raz trzeba powtórzyć, że dla inwestorów najgorsze jest rozczarowanie. Z nim mamy teraz do czynienia i każe się ono spodziewać odreagowania wzrostu, równie silnego jak on.
oprac. : Katarzyna Siwek / expander