Podwyższona prognoza inflacji MF wywołała niepokój na rynku
2007-11-12 11:46
"Hydra inflacji wychodzi z ukrycia lub wzrosty cen atakują nasze portfele" - tego rodzaju hasła już wkrótce mogą zagościć na dobre na łamach prasy. Podwyższona prognoza inflacji resortu finansów spowodowała konsternację na rynku. Czy jest to już może wstęp do realizacji scenariusza amerykańskiego? - analizuje Bankier.pl.
Przeczytaj także: Inflacja będzie tłumić tempo wzrostu PKB
Pamięć rynków jest ulotna, szczególnie o tym, co złe, a to złe zaczyna być coraz bardziej realne. Cykl koniunkturalny jest nieubłagany i wykonuje swoją pracę po cichu, a inflacja przecież to nasz „dobry” znajomy i pierwszy sygnał kłopotów. Już wkrótce na fali coraz bardziej skomplikowanej sytuacji na rynkach światowych możemy doświadczyć próby kryzysu. Do łask być może wkrótce wróci pamięć o cyklicznym rozwoju gospodarek i o tym, że po ożywieniu przychodzi czas na ochłodzenie relacji gospodarczych lub nawet może kryzys. W euforii wzrostu gospodarki światowej, a ściślej państw bogatych, przez ostatnie pół dekady zapomniano o gospodarczym memento. Nie chcemy przypominać sobie trudnych lat 2001-2002, gdy staliśmy się ofiarami zbytniego optymizmu i boomu internetowego.Dziś mówi się o końcu boomu hipotecznego i wieści się kolejny, tym razem być może jeszcze większy kryzys. Przewartościowanie nieruchomości i powszechne wzrosty cen mają swoje źródło w nadmiernej kreacji pieniądza pożyczkowego. Potencjał nowoczesnych gospodarek opiera się na kredytach. Sęk w tym, że chyba już zbyt mocno. Historia lubi się powtarzać, ale na pewne rzeczy jednak zmienia się optyka. W dobie rynków globalnych okazuje się, że w łatwy sposób popaść w ułudę nieograniczonych możliwości i zapomina się o tym, że gospodarka nie jest jednak grą o sumie niezerowej. Nie istnieje więc zysk bez ryzyka, a jeśli ktoś realizuje ponadprzeciętne zyski, to ktoś jednocześnie ponosi straty. Takiego zdrowego rozsądku widocznie zabrakło, można to jednak skwitować stwierdzeniem „ale to już było”. Problem w tym, jak teraz minimalizować straty.
Ekonomii globalnej w ostatnim czasie uczy nas kryzys na rynku subprime mortgages w Stanach Zjednoczonych. Dalekie echa kryzysu nie są jednak w naszym kraju brane zbyt do serca, analitycy uspokajają, że nas to nie dotyczy. W szerszej perspektywie optymizm nie jest aż tak uzasadniony. O ile rynki amerykańskie można powiedzieć są na rozdrożu i już działają na nich pewne mechanizmy stabilizujące (Amerykanie z podobnego kryzysu w latach 80-tych ubiegłego wieku, mimo wszystko wyszli obronną ręką, chociaż ich pozycja w świecie od tamtego czasu uległa jednak osłabieniu), to stan polskiej gospodarki jest w dużo większym stopniu narażony na zmiany koniunktury światowej.
To ryzyko jest tym większe im dłużej pozostajemy poza strefą Euro, im jeszcze relatywnie słabo nasza gospodarka jest zintegrowana z Unią. W chwili obecnej cieszymy się, co prawda z rosnących transferów, inwestycji za pieniądze unijne, ale paradoksalnie środki te ulegają systematycznemu pomniejszaniu poprzez konieczność przeliczania na złotego, który staję się coraz droższy. Im większa aprecjacja złotego, tym mniejsza liczba projektów będzie mogła liczyć na zakończenie w planowanym terminie. Co gorsze, w trakcie budowy dróg, autostrad, czy stadionów może okazać się, że środków zabraknie w połowie budowy, oczywiście, jeśli wcześniej zostaną rozpoczęte. Wizja mistrzostw piłkarskich w 2012 roku już nie jest tak sugestywna, jak przed półroczem. W końcu trzeba wziąć się do pracy, a słomianego zapału już nie wystarcza.
Pokora w ostatnim czasie nie była w modzie i parcie na zyski odebrały zdrowy rozsądek nawet największym graczom. Problemy europejskich banków inwestycyjnych, czy miliardowe straty takich tuzów jak Merrill Lynch czy Citigroup są ceną płaconą za problemy amerykańskich kredytobiorców – najgorsze, że tak naprawdę nikt nie wie jaka jest wartość strat lub co bardziej prawdopodobne, zarządy nie mówią całej prawdy chcąc ratować wiarygodność. Co ciekawe jednak, zagrożenie dla samej gospodarki amerykańskiej wydaje się być niedoceniane przez samych zainteresowanych, czyli inwestorów.
Przeczytaj także:
Lewiatan: Inflacja w październiku przekroczy 5%
oprac. : eGospodarka.pl