Bilans handlowy USA słabszy od prognoz we wrześniu 2007
2007-11-12 12:20
Przeczytaj także: Bank Anglii pozostawił stopy procentowe bez zmian
Biorąc pod uwagę, że za nami jest osiem kolejnych spadkowych sesji, a w przeszłości tak złe serie zdarzały się bardzo rzadko, można oczekiwań przynajmniej chwilowej poprawy nastrojów w pierwszej połowie tygodnia. Natomiast na dłuższą metę coraz więcej wskazuje na to, że ostatnie dni są zapowiedzią trwalszych kłopotów na naszej giełdzie. Potwierdza się to, że w poprzednich miesiącach przy wysokich wycenach polskich spółek i niekorzystnych sygnałach z gospodarki, tylko kontynuacja hossy na świecie mogłaby popychać kursy na warszawskiej giełdzie w górę. Skoro jednak na świecie mamy nawrót kłopotów, to i u nas ceny akcji mocno idą w dół.Efektem tego stało się przełamanie przez indeks mWIG40 ustanowionego w połowie sierpnia dołka. W związku z tym wypełniła się definicja trendu zniżkowego, mówiąca o jego rozpoczęciu wraz z ustanowieniem dwóch coraz niżej położonych minimów. Indeks sWIG80 zatrzymał się na wysokości tego wsparcia.
Niepokojąco rozwijają się też wydarzenia na świecie. Kolejne amerykańskie banki informują o stratach ponoszonych w tym kwartale. W piątek były to Wachovia, Bank of America i JP Morgan. Jednocześnie analitycy z pesymizmem spoglądają na osiągnięcia finansowe spółek z innych branż w tym kwartale. W rezultacie prognozy wzrostu zysków już zostały zrewidowane w dół o ponad połowę w porównaniu z październikiem. Teraz spodziewany jest wzrost o 4,7% r/r wobec 10,3% w poprzednim miesiącu. Oprócz rosnących strat banków zmartwieniem inwestorów są napływające wiadomości dotyczące przyszłej konsumpcji. Po czwartkowych słabych danych o sprzedaży w największych sieciach handlowych, w piątek został opublikowany indeks nastrojów. Wypadł najsłabiej od dwóch lat, co dodatkowo wzmocniło obawy przed ograniczeniem wydatków przez konsumentów w USA.
Zwracaliśmy ostatnio uwagę, że pogorszenie atmosfery na globalnych rynkach nie przełożyło się jeszcze w istotny sposób na wzrost wartości jena. Ostatnia sesja minionego tygodnia tę obserwację zmieniła. W wyniku zamykania transakcji typu carry trade japońska waluta wyraźnie poszła w górę. To niedobry znak dla rynków wschodzących jako całości, gdyż od dłuższego czasu między kursem jena a notowaniami akcji z emerging markets widać bardzo ścisły związek. Zagrożenie jest tym większe, że fundusze z rynków wschodzących w poprzednim tygodniu nie odnotowały odpływu środków, a wręcz zanotowały znaczny napływ. Istnieje spore ryzyko, że widząc brak poprawy nastrojów na dojrzałych giełdach, w następnych dniach pojawi się jednak skłonność do wycofywania środków. To wzmagałoby presję podażową na tych giełdach.
To realna groźba biorąc pod uwagę sygnały dochodzące z Chin i zachowanie tamtejszej giełdy. Chiński bank centralny po raz kolejny podniósł stopę rezerw obowiązkowych, co ma ograniczyć ilość pieniądza w gospodarce i przyczynić się między innymi do schłodzenia koniunktury na rynkach akcji i nieruchomości. W natłoku różnych informacji zachowanie chińskiej giełdy umyka ostatnio uwadze, ale trzeba zauważyć, że notowania na niej są najniższe od drugiej połowy sierpnia. Równocześnie słabo wypadła indyjska produkcja przemysłowa za wrzesień. To kolejny rynek, na którym w ostatnich miesiącach została napompowana spora bańka, więc wszelkie sygnały o spowolnieniu rozwoju są bardzo istotne. Z punktu widzenia emerging markets wszystkie sygnały płynące z Azji mają obecnie bardzo istotne znaczenie, bo w dużym stopniu kształtują na nich nastroje.
oprac. : Katarzyna Siwek / expander