Pekao, BPH i Polnord: dobre wyniki za III kwartał 2007
2007-11-15 10:21
Przeczytaj także: USA: indeks NAR nie wpłynął na rynek walutowy
Długo jednak nie poczekał – dolar zaczął tracić, bo najwyraźniej oczekiwano, że dane o inflacji będą dla dolara niekorzystne. Z tego też samego powodu mocniej rosły indeksy giełdowe, ale od południa zaczęły się osuwać. W niczym nie zmieniły sytuacji dane o wzroście PKB w strefie euro (2,6 proc.). Na chwilę, ale nieznacząco osłabił euro raport Banku Anglii, w którym można było znaleźć zapowiedź obniżki stóp. Po publikacji danych makro z USA indeksy wystrzeliły na północ i sesja zakończyła się wzrostami.W środę w USA wszyscy zastanawiali się, czy sesja przyniesie kontynuację zwyżki. Gdyby jej nie było to gracze doszliby do wniosku, że wtorkowa zwyżka była tylko odbiciem w trendzie spadkowym. Nastroje były bardzo zmienne, ale o tym niżej. Spójrzmy wpierw na raporty makroekonomiczne. W październiku inflacja w cenach producenta (PPI) wzrosła nieco mniej niż tego oczekiwano (ale rok do roku sięgnęła 6,4 proc.). Sprzedaż detaliczna wzrosła kosmetycznie, ale tak jak oczekiwano o 0,2 proc. Jednak sprzedaż bez samochodów wzrosła też o 0,2 proc., a oczekiwano wzrostu o 0,3 proc. Amerykanie niezbyt chętnie sięgają do kieszeni, a to źle wróży gospodarce.
Pojawił się też Ben Bernanke, szef Fed, ale mówiąc o polityce monetarnej nie wspomniał o niczym, co mogłoby wpłynąć na zachowanie rynków. Powiedział na przykład, że Fed częściej (cztery razy do roku) będzie publikował swoje długoterminowe prognozy. Warto jednak zauważyć, że według szefa Fed najważniejsza w długim terminie jest główna miara inflacji. Jeśli to oficjalne stanowisko Fed to sygnalizowałoby rynkowi, że powinien skupiać się właśnie na inflacji całkowitej CPI, a nie na inflacji bazowej. Nie przypuszczam jednak, żeby gracze to wyłapali.
Mniejszy od oczekiwań wzrost inflacji PPI i słaba sprzedaż detaliczna osłabiły dolara. Kurs EUR/USD znowu zbliżył się do poziomu 1,47 USD. Osłabienie dolara natychmiast doprowadziło do dużych wzrostów cen surowców. Klasą dla siebie były kontrakty na miedź – zdrożały aż o 6,3 proc. Nieźle zachowywało się też złoto (1,9 proc.). Po ostatnich spadkach mocno zdrożała ropa (3,2 proc.). Pretekstem było odrzucenie przez OPEC apelu o zwiększenie produkcji. Nic dziwnego, że został odrzucono skoro po producenci po cichu już w październiku zwiększyli wydobycie.
Drożejąca ropa pomagała we wzroście cena akcji w sektorze surowcowym. Jakże szybko gracze zapomnieli, że Exxon Mobil ostatnio opublikował słabsze od oczekiwań wyniki skarżąc się na drogą ropę, która zmniejsza marże… Sektorowi finansowemu pomagały kolejne, według mnie nieistotne, informacje ze spółek. Przed sesją Bear Stearns poinformował, że jego sytuacja się poprawia, a w czwartym kwartale firma wpisze w straty „tylko” 1, 2 mld USD. Poza tym Merrill Lynch ma zatrudnić Johna Thain, szefa NYSE, na stanowisku prezesa.
Jak widać mało było powodów do ekscytacji, więc indeks szerokiego rynku (S&P 500) nieznacznie rósł, a NASDAQ kręcił się wokół poziomu wtorkowego zamknięcia. Czekano spokojnie na końcówkę sesji, kiedy to najłatwiej jest zmusić większość graczy do mocniejszej reakcji. Tym razem udało się to niedźwiedziom. Ostatnie 20 minut sesji było paniczną ucieczką z rynku – indeksy mocno spadły stawiając duży znak zapytania nad trwałością wtorkowego wzrostu.
Dzisiaj rynki zlekceważą przedpołudniowe dane o inflacji CPI w strefie euro. Dane wstępne już znamy, więc niespodzianki zapewne nie będzie, a gdyby nawet była, to i tak gracze szybko o niej zapomną, bo będą czekali na dane z USA. Tam właśnie też dojdzie do publikacji danych o inflacji CPI. Wpływ na rynek powinny mieć jedynie zaskakujące dane. Jeśli inflacja (szczególnie bazowa, bo wątpię, żeby gracze pod wpływem tego, co wczoraj powiedział szef Fed przestali się już nią kierować) wzrosła mocniej niż to się prognozuje to dolar się wzmocni, a niedźwiedzie na rynku akcji dostaną broń do ręki. Inflacja niższa od oczekiwań podziała odwrotnie.
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion