GPW: WIG najniżej od marca
2007-11-22 12:17
Przeczytaj także: Rentowność 10-letnich obligacji amerykańskich spadła poniżej 4 proc.
Aktywność inwestorów była wyraźnie większa niż dzień wcześniej, co również potwierdzało znaczenie tego pesymistycznego sygnału na przyszłość. Oczywiście można się spierać, czy zniżka do najniższego poziomu od ośmiu miesięcy to ostateczne potwierdzenie zmiany trendu przynajmniej w średnim okresie na spadkowy, czy zapowiedź kontynuacji zniżki w najbliższych dniach. Analitycy techniczni zauważą we wczorajszym zachowaniu naszej giełdy wyraźny znak zmiany trendu na malejący. Jedna z podstawowych zasad mówi, że zaczyna się on, gdy na wykresie ukształtują się dwa coraz niżej położone dołki. Z taką sytuacją właśnie mamy do czynienia. Analitycy fundamentalni mogą znaleźć więcej powodów do optymizmu, bo u nas koniunktura gospodarcza jest wciąż dobra i na razie nie ma poważnych przesłanek, by mówić o tak istotnym spowolnieniu, jak na przykład w Ameryce. Jednak musimy pamiętać, że teraz zupełnie na giełdzie o coś innego chodzi. Jesteśmy tylko trybem w maszynie globalnych rynków i nie wydaje się, by były jakieś siły mogące spowodować, że w niedługim czasie stracimy silną korelację z nimi.A na świecie wciąż nie dzieje się dobrze. Sytuacja nie tylko nie poprawia się, ale wciąż się pogarsza. W Stanach Zjednoczonych realizuje się uznawany przez nas za najbardziej prawdopodobny scenariusz, w którym S&P 500 zmierza do testowania sierpniowego dołka. Stanie się to zapewne w przyszłym tygodniu, bo dziś ze względu na Święto Dziękczynienia amerykańskie giełdy nie pracują, a jutro jest skrócona sesja.
Rynki europejskie wczoraj spadły już poniżej dołka ustanowionego w połowie sierpnia, potwierdzając swoją słabość i otwierając sobie drogę do kontynuacji zniżki. Pogarsza się też sytuacja na giełdach azjatyckich, które mają duży wpływ na postrzeganie wszystkich emerging markets.
Patrząc na wykresy giełd w Chinach, Indiach, Korei, które powyłamywały się z kilkutygodniowych konsolidacji, można dojść do wniosku, że tam dopiero wyklarowała się tendencja i ruch w dół się właśnie zaczyna. Obawy o spowolnienie gospodarcze przekłada się jednocześnie na spadek notowań cen metali przemysłowych. Miedź kosztuje już tylko 6500 USD za tonę. Powracająca awersja do ryzyka przekłada się również na rosnące różnice w rentowności obligacji z rynków wschodzących i dojrzałych. Wczoraj w przypadku polskich i niemieckich 10-latek doszła ona do 1,8 pkt proc., czyli wyraźnie przekroczyła szczyt ustanowiony we wrześniu, kiedy następowała kulminacja pierwszej fali obaw związanych z załamaniem rynku kredytów hipotecznych w USA. Pochodną poszukiwania przez inwestorów bezpieczeństwa jest również umacnianie się jena. To w tym roku tradycyjnie towarzyszy kolejnym falom osłabienia globalnej koniunktury.
oprac. : Katarzyna Siwek / expander