Stopa bezrobocia w X 2007 spadła do 11,3 proc.
2007-11-27 12:16
Przeczytaj także: Rynki światowe czeka poprawa nastrojów?
W poniedziałek byliśmy jedną z najsłabszych giełd na świecie, co przed dzisiejszą sesją nie stawia nas w korzystnym położeniu. Chodzi przede wszystkim o to, że od kilku sesji indeks WIG walczy o utrzymanie wsparcia związanego z sierpniowym dołkiem. To silne wsparcie, które gdybyśmy byli w hossie, powinno stanowić bazę do trwalszej fali zwyżkowej. Na razie odbicie wygląda kiepsko. Odbyło się przy ograniczonej aktywności inwestorów, nie udało się indeksom pokonać żadnego istotnego oporu (jedynym pozytywnym objawem był powrót w piątek WIG powyżej przełamanego w minioną środę dołka z zamknięcia z 16 sierpnia), inwestorzy skupili się na kupnie akcji mniejszych firm, które najbardziej zostały ostatnio przecenione. To wszystko wskazywało na to, że mamy do czynienia jedynie z odreagowaniem po trzech tygodniach zniżek.Poniedziałkowe notowania taką wersję zdają się potwierdzać. Nie chodzi już o samą skalę zniżki i słabość naszej giełdy na tle świata, ale przede wszystkim na reakcję na nadspodziewanie wysoki wzrost sprzedaży detalicznej w październiku. Nie widać było żadnego optymizmu z tym związanego, a raczej przeważała negatywna interpretacja. Boom konsumpcyjny, będący pochodną szybko rosnących płac i zwiększającego się zatrudnienia, to dodatkowy argument dla Rady Polityki Pieniężnej do podwyżek stóp procentowych. Z tym można wiązać wczorajszą przecenę akcji deweloperów. Indeks tej branży stracił aż 3,6%.
Brak korzystnej reakcji na lepsze od spodziewanych wiadomości po raz kolejny przestrzega przed tym, że giełda znajduje się w trendzie spadkowym. Właśnie takie zachowanie, gdzie pozytywne informacje przechodzą bez echa, jest dla takiego trendu charakterystyczne. Optymizm uleciał również z giełd światowych. Tutaj również zobaczyliśmy, jak szybko zmieniają się nastroje i jak kruche były fundamenty zwyżki z końca tygodnia. W poniedziałek doniesienia, że w Ameryce sprzedaż w sieciach handlowych po Święcie Dziękczynienia była większa od oczekiwanej wystarczyła jedynie do wzrostu notowań kontraktów terminowych na amerykańskie indeksy. Do zwyżki na rynku kasowym zabrakło sił. Trochę nie można się było temu dziwić, bo sprzedaż zwiększyła się, ale głównie większej ilości kupujących. Natomiast sumy, jakie zostawiali w sklepach, były mniejsze niż rok wcześniej. To pokazuje, że droga ropa i kryzys na rynku nieruchomości mają jednak wpływ na decyzje amerykańskich konsumentów.
oprac. : Katarzyna Siwek / expander