Rynek kredytowy wpłynie na decyzję Fed?
2007-12-03 10:44
W piątek rynkami kierowały dwa wydarzenia. Po pierwsze Dell bardzo rozczarował opublikowanymi po sesji wynikami kwartalnymi. Po drugie Ben Bernanke po czwartkowej sesji w USA praktycznie zapowiedział obniżkę stóp.
Przeczytaj także: USA: rośnie sektor finansowy
Powiedział m.in., że Fed dostrzega ponowne pogorszenie warunków na rynku kredytowym, które może wyraźniej niż oczekiwał spowolnić gospodarkę. Stwierdził też, że sytuacja odbiega od normy, a Fed musi być „czujny i elastyczny”. Potwierdził tymi wypowiedziami to, co wcześniej mówił David Kohn, wiceprzewodniczący Fed. Rynki są w takiej fazie, że nie działają żadne złe informacje, a wszyscy kupują akcje „bo FOMC obniży stopy”, więc nic dziwnego, że indeksy giełdowe w Europie rosły.Nie zaszkodziły „bykom” nawet słabe dane makro. Sprzedaż detaliczna w Niemczech wyraźnie spadła, pogorszyły się też nastroje w gospodarce. Najgorsze było to, że oczekiwana w listopadzie inflacja CPI w strefie euro wzrosła do 3 procent – sześcioletnie maksimum (oczekiwano 2,7 proc.). Jedynym pozytywem był większy niż oczekiwano wzrost PKB w trzecim kwartale (2,7 proc.). Zapowiedzi Bena Bernanke i wysoka inflacja w Unii powinny były doprowadzić do wzrostu kursu EUR/USD. Rzeczywiście rósł, ale bardzo ospale. Indeksy znowu wzrosły po prawie 1,5 procent.
W USA kontynuowane były w piątek trendy, które rozpoczęły się we wtorek. Ważne było tylko to, że kończy się miesiąc, rozpoczyna rajd św. Mikołaja, a Fed obniży stopy. Zdecydowanie zachowania rynków nie można wiązać z publikowanymi w piątek raportami makroekonomicznymi. Okazało się, że zarówno wydatki jak przychody wzrosły mniej niż tego oczekiwano (0,2 proc.) ponownie sygnalizując, że gospodarka słabnie. Po odjęciu inflacji realne przychody spadły. Jednak bazowy wskaźnik wydatków osobistych (PCE core) wzrósł dokładnie tak jak prognozowano o 0,2 proc. sygnalizując, że na razie nie widać presji inflacyjnej. Kolejne dane były nieco lepsze. W listopadzie gospodarka w regionie Chicago nieco się ożywiła. Oczekiwano, że indeks Chicago PMI minimalnie spadnie utrzymując się nad 50 pkt. (granica rozwoju i recesji), a tymczasem indeks wzrósł z 50,5 do 52,9 pkt. Indeks ten jest bardzo zmienny, więc trudno było oczekiwać mocnej reakcji graczy. Zlekceważono również dane o wydatkach ponoszonych na konstrukcje budowlane. Spadły one w październiku o 0,8 proc. (oczekiwano spadku o 0,2 proc. Fatalnie wyglądały wydatki na budowę prywatnych domów. Spadły po raz dwudziesty z rzędu (o 15,8 proc. w stosunku do zeszłego roku).
Rynki akcji, tak jak w poprzednich dniach, całkowicie te dane zlekceważyły. Skupiono się na tych samych informacjach, które miały wcześniej znaczenie dla Europejczyków. Dane makro połączone z wypowiedzią Bena Bernanke powinny były dolara osłabiać, ale powtórzyło się to, co widzieliśmy w poprzednich dniach. Kurs EUR/USD usiłował rosnąć, ale obóz byków była bardzo słaby, co widać było gołym okiem. Nic dziwnego, że realizacja zysków była kontynuowana. To jest według mnie normalna, techniczna korekta. Rynek zaszedł za szybko, za daleko i okazało się, że w sytuacji, kiedy kurs EUR/USD powinien dalej rosnąć nie miał już siły. Takie sytuacje się czasem zdarzają, ale nie zmienia to długoterminowych prognoz odnośnie dolara.
Przeczytaj także:
USA: dane lepsze od oczekiwań nie pomogły
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion