Rynek nieruchomości w USA: kryzys do 2009 roku?
2007-12-07 13:03
Przeczytaj także: GPW: mocniejszy sektor bankowy
Wszystkie złe informacje zostały całkowicie przez rynek akcji zlekceważone. Mocno rosły kursy akcji w sektorze finansowym i budowy domów (sic!). Zyskiwały też spółki technologiczne, bo Motorola utrzymał prognozy wyników. Traciły jednak sieci sprzedaży detalicznej, takie jak Target, czy JC Penney, które ostrzegły, że ich listopadowe wyniki sprzedaży mogą zagrozić prognozom na czwarty kwartał. A to przecież wydatki konsumentów w 2/3 odpowiadają za wzrost gospodarki amerykańskiej. Gracze zachwyceni byli jednak (to był tylko pretekst, a nie prawdziwe zadowolenie) planem pomocy, którego zarys ogłosił prezydent Bush.W porozumieniu, które administracja osiągnęła z bankami nie było nic nowego, ale przypomnę, o co chodzi. Niektóre grupy kredytobiorców (będzie bardzo trudno ich wyselekcjonować) będą mogły otrzymać pomoc, dzięki której: wysokość spłat zostanie utrzymana na okres do 5 lat lub będzie podlegać refinansowaniu, które zapewnią instytucje prywatne lub rządowe. Plan jest bardzo krytykowany przez ekonomistów, a dodatkowo agencja ratingowa Standard & Poor's ostrzegła, że wprowadzenie go w życie doprowadzić może do dalszego obniżenia ratingów obligacji bazujących na kredytach hipotecznych.
Jak widać powodów do kupowania akcji nie było, a jeśli nawet ktoś je znajdzie to były one bardzo mikre. Indeksy jednak znowu mocno wzrosły. Cóż, koniec roku, czekanie na obniżkę stóp itp. itd… Zarządzający muszą na swoje premia zarobić. Tylko co stanie się w następnym roku, jeśli raporty analityczne się sprawdzą? Na razie jednak rynkowi nic nie grozi. Aby do wtorku (posiedzenie FOMC).
Dzisiaj jedynym wydarzeniem (jeśli patrzy się przez pryzmat kalendarium) jest publikacja miesięcznego raportu z rynku pracy w USA. Nie przeceniałbym wagi tego raportu dla rynku akcji, bo najczęściej okazuje się, że z dużej chmury spada mały deszcz, ale tym razem, przed posiedzeniem FOMC, wpływ tej publikacji na rynek może być widoczny. Dla byków najważniejsze jest, żeby dane były słabe, ale nie dramatyczne. Inaczej mówiąc wzrost zatrudnienia o 50 -100 tys. osób jest dla akcji korzystne, bo zwiększa prawdopodobieństwo obniżki stóp. Bardzo istotne będą też weryfikacje danych z poprzednich miesięcy. Dla dolara wzrost mniejszy od 70 tys. będzie teoretycznie niekorzystny, ale obecny, krótkoterminowy trend może przeważyć i dlatego też trzeba odczekać kilka minut zanim zajmie się pozycję. Rynek jest przygotowany (mimo słabych prognoz oficjalnych) przez raport ADP na dane dobre. Ja zakładam, że będą jednak słabe, a ADP się pomylił, ale to niespecjalnie zaszkodzi dolarowi (trend jest zbyt mocny), chociaż korektę zapewne zobaczymy. Zaszkodzić akcjom mogą jedynie dane naprawdę bardzo złe (przyrost w okolicach zera lub nawet spadek). Nie przypuszczam, żeby publikacja indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan (dane wstępne za grudzień) znalazły odzwierciedlenie na rynkach. Może jednak nieoczekiwanie spaść mniej niż się tego oczekuje, a to będzie plus dla akcji i dolara. Spadek jest wliczony w ceny.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
Przeczytaj także:
USA: dane lepsze od oczekiwań nie pomogły
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion