Jak inwestować w 2008 roku?
2008-01-07 13:23
Przeczytaj także: Inwestowanie pieniędzy - 6 błędów inwestorów
Atrakcyjnie wyceniane są już teraz niektóre spółki budownictwa przemysłowego, co zwiększa potencjał ich zwyżki w obliczu oczekiwanego przyspieszenia prac przed Euro2012. To będzie rok triumfu kilkunastu, może nawet kilkudziesięciu spółek silnych fundamentalnie, brylujących zwyżkami na tle ogólnie spadającego rynku. Warto zatem rozważyć zakup niektórych przedsiębiorstw z branży spożywczej i handlu detalicznego (dwucyfrowa dynamika płac zwiększa siłę nabywczą Polaków i ich popyt na lepszej jakości żywność), a także producentów dóbr z wyższej półki (odzież, obuwie, meble, biżuteria). Unikać należy banków oraz deweloperów mieszkaniowych, którzy na słabnącym rynku z coraz większą podażą lokali muszą schodzić z marż celem walki o klientów.
Warto poświęcić nieco więcej uwagi debiutantom w segmencie New Connect, gdzie mogą zdarzyć się rodzynki zwielokrotniające swą kapitalizację (jednak niewypały także mogą się zdarzyć, gdyż małe spółki na wczesnym etapie rozwoju są bardzo wyczulone na rosnące koszty kredytu). Dość atrakcyjnie prezentuje się także część przynoszących sowite zyski spółek informatycznych.
Makroekonomia
Polski cud gospodarczy na kształt Irlandii jakoś się oddala niczym horyzont. Stopa inflacji publikowana przez GUS może już na wiosnę zahaczyć o 5 proc., przy czym należy sobie zdawać sprawę z wątpliwej miarodajności tego odczytu. W krajach anglosaskich publikuje się tzw. osobistą stopę inflacji, która obrazuje dynamikę wzrostu cen odczuwaną przez gospodarstwa domowe. Ten wskaźnik jest dużo wyższy i np. w Wielkiej Brytanii zbliżył się w ubr. do 10 proc. mimo oficjalnego CPI nieznacznie przekraczającego 3 proc.
Szkoda, że wybitni specjaliści będący zarazem decydentami w sprawach polskiej polityki monetarnej przeoczyli zwiastuny nasilania się procesów inflacyjnych. Pośród rozpływania się w zachwytach o niskiej inflacji rzędu 1 proc. (w którą słusznie nie wierzyło z górą 90 proc. społeczeństwa), główną stopę obniżoną w marcu 2006 do 4 proc. utrzymywano tak nisko przez ponad rok, zanim zaczęto spóźniony pościg za inflacją. Przy okazji podsycono szaleństwo lewarowanych kredytem zakupów mieszkań lub dziur w ziemi pod te mieszkania praktycznie po każdej cenie. Teraz serwuje się społeczeństwu ryzykowny hazard w postaci pospiesznych podwyżek i prawdopodobnie uciekająca inflacja wymusi wkrótce zacieśnienie nawet o 50 punktów bazowych jednorazowo.
W razie całkiem realnego podniesienia w br. głównej stopy do 6 proc. oprocentowanie złotowych kredytów hipotecznych może zawędrować w okolice 7-8 proc.. W ogólnym rozrachunku dużym sukcesem będzie utrzymanie dynamiki PKB powyżej 5 proc. Sytuację będzie wprawdzie łagodzić wzrost konsumpcji osobistej, ale za cenę utrwalenia podwyższonej inflacji i pogorszenia rentowności wielu przedsiębiorstw. Równie trudno będzie o dalsze trwałe umocnienie złotówki, choć faktycznie dolar w wyniku recesyjnego "strząśnięcia" może jeszcze stracić kilka proc., po czym dynamiczne odrobi część kilkuletniej przeceny.
Lokaty terminowe wrócą do łask, ale nie w przypadku tych banków, które nadal oferują śmiesznie niskie odsetki rzędu 2-3 proc. w skali roku. Podniesienie oprocentowania depozytów staje się koniecznością w obliczu topniejącej nadpłynności, drenowanej przez silny rozwój akcji kredytowej.
oprac. : eGospodarka.pl