GPW: OFE kupują akcje?
2008-01-17 12:02
Przeczytaj także: Inflacja CPI wyniosła 4 proc. w XII 2007
Nie ulega wątpliwości, że głównie ze względu na koniunkturę na światowych rynkach, jak również ryzyko dalszych wypłat z funduszy inwestycyjnych, dalsze perspektywy nie rysują się wciąż w różowych kolorach. Jednak wydaje się, że w krótkim terminie jest szansa na poprawę klimatu na naszym parkiecie. Może nie stanie się to już dziś, czy jutro, bo jednak strach jest na rynku duży i w związku z tym presja podażowa może się dalej utrzymywać. Jednak nie wydaje się, żeby w najbliższych dniach mogło też dojść do przełamania wsparcia, związanego ze szczytami z wiosny i lata 2006 r., wypadającego nieco poniżej 46 tys. pkt.Ta nadzieja opiera się głównie na tym, że pojawiły się wczoraj bardzo duże obroty (ponad 3,4 mld zł), co wskazuje na większe pieniądze zainteresowane naszymi akcjami. Zapewne pochodziły od OFE, bo zagraniczni inwestorzy raczej w obecnej sytuacji, gdy wyprzedaż trwa praktycznie na wszystkich giełdach świata, nie interesują się warszawską giełdą. Jednocześnie jednak, świeże pieniądze na parkiecie nie zdołały w istotny sposób odmienić biegu zdarzeń na rynku. WIG i tak spadł bardzo mocno. To ogranicza optymizm związany z dużą aktywnością inwestorów na wczorajszej sesji.
Do ostrożności skłania również coraz bardziej widoczna zmiana nastawienia do rynków wschodzących. Wczoraj indeks tej grupy giełd spadł do najniższego poziomu od 4 miesięcy. Traciły na wartości waluty z emerging markets. Pod presją są też obligacje, co znajduje odbicie we wzroście różnicy między rentownością na rynkach wschodzących i dojrzałych. Przypomnijmy, że emerging markets jako całość były do tego tygodnia prawdziwą oazą spokoju i skutecznie opierały się przecenie na dojrzałych parkietach. Była to sytuacja dość nietypowa, jak na ostatnie lata, kiedy to kolejne korekty hossy przekładały się na znacznie silniejszą zniżkę na rynkach wschodzących, niż dojrzałych.
Tę zmianę nastawienia może również sygnalizować umocnienie dolara, który w takich sytuacjach jest traktowany jako bezpieczna przystań. Wzrost dolara zaś, to zła wiadomość dla rynku towarów, szczególnie ropy naftowej, w ostatnich miesiącach mocno powiązanej z amerykańską walutą. Gorsze notowania surowców dodatkowo przekładałyby się na postrzeganie rynków wschodzących.
Wszelkie doniesienia makroekonomiczne nie miały wczoraj większego znaczenia. Były raczej tłem dla wydarzeń, które rozgrywały się bardziej w sferze emocji, niż racjonalizmu. Pierwszy raz od dłuższego czasu, przynajmniej z amerykańskiej gospodarki, napływały dane lepsze od spodziewanych, choć obiektywnie patrząc, dobre to one nie były. Chodzi szczególnie o wysokość grudniowej inflacji w Ameryce, która w przypadku ogólnego wskaźnika CPI spadła z 4,3% jedynie do 4,1%, a ponadto wskaźnik bazowy wzrósł do 2,4%. Wysoka pozostaje też inflacja w strefie euro – 3,1%. Pozytywnie wypadła produkcja przemysłowa w USA, ale generalnie to informacja o małym znaczeniu dla rynków, bo to sektor usług w największym stopniu decyduje o kondycji gospodarki.
oprac. : Katarzyna Siwek / expander