USA: małe regionalne banki zbankrutują?
2008-03-03 09:54
Przeczytaj także: Inflacja lekceważona przez Bena Bernanke
Te wszystkie informacje były taką słomką, która przełamała grzbiet obładowanego wielbłąda. Gracze zaczęli masowo wyprzedawać akcje. Jedyne pytanie, które przez cały czas cisnęło mi się na usta było takie: czy zobaczymy znowu jakiś cud ratujący rynek? Nie, tym razem nikt się nie pofatygował. Rynek spadał bez próby zatrzymania. Jak widać sygnały z początku tygodnia (niezwykła odporność rynku) zostały całkowicie zanegowane przez jego koniec. Nie pomógł nawet koniec miesiąca – nie było próby „window dressing”. Kolejny, czwarty miesiąc zakończył się spadkiem indeksów. Zmienność rynków jest oszałamiająca, a indeks S&P 500 znowu jest w pobliżu 1.320 pkt., których przełamanie kazałoby doprowadziłoby do testu styczniowych minimów.Teoretycznie, po tak dużych spadkach należy się rynkowi w USA korekta, ale wcale nie jestem pewien, czy Europejczycy będą pod tę korektę kupowali akcje. Takich spadków nie oczekiwali, więc sesję powinni zacząć na minusach. Podaż zdecydowanie przeważała w Azji, gdzie indeksy spadały po 3 i więcej procent Wyjątkiem były rosnące indeksy w Chinach, ale tamte giełdy od dawna chodzą własnymi ścieżkami.
W Warszawie, po czwartkowym wyłamaniu dołem z trendu bocznego (sygnał sprzedaży), w piątek spadek był kontynuowany. Nikt rynku nie bronił. Najwidoczniej panujący na rynku konsens doprowadza do takiego kapitulanctwa obozu byków. Ten konsens mówi o konieczności testowania styczniowego dna. Rzeczywiście, książki mówią, że po dłuższym okresie spadku dopiero test dna daje sygnał: kontynuujemy przecenę, czy ją kończymy. Nie zawsze taki test musi jednak nastąpić, ale faktem jest, że obowiązuje teraz sygnał sprzedaży. Dzisiaj zapowiada się nam bardzo negatywne otwarcie sesji (po bardzo dużych spadkach w USA), ale tak naprawdę wszystko zależy od zachowania rynków europejskich, które rozpoczynają pracę pół godziny wcześniej. Jeśli tam będzie panował spokój, a być może nawet rozpocznie się polowanie na odbicie w USA to u nas też nic złego się nie stanie. Jeśli przecena w Europie będzie kontynuowana to nasze indeksy też będą szybko spadały.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
1 2
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion