Giełdy europejskie poniżej styczniowego dołka
2008-03-11 10:36
Przeczytaj także: Chiny: dynamika eksportu drastycznie spada
Na razie nic nie wskazuje na ten drugi wariant. Brakowało realnego powodu, dla którego warszawski parkiet miałby wykazywać taką siłę. Jednocześnie obroty były dość ograniczone, co dodatkowo umniejsza rangę pierwszej sesji tego tygodnia. Notowania znów pociągnęło w górę kilka największych spółek, a cała reszta rynku pozostawała w letargu. WIG nie przedostał się przez żaden opór. Najbliższym są okolice 47 tys. pkt dla WIG. W związku z tym, wciąż poważnym zagrożeniem pozostaje atak na styczniowy dołek. Gdyby okazał się udany, otrzymalibyśmy silny sygnał powrotu do tendencji spadkowej. Nie ma się więc co dziwić, że bliskość tak ważnego wsparcia podziałała mobilizująco. Giełdowa zasada mówi jednak, że w trendach zniżkowych to nie wsparcia są ważne, które z łatwością są przełamywanie, ale opory, na wysokości których zatrzymują się spadki.Ważnym wydarzeniem wczorajszego dnia był spadek poniżej styczniowego dołka giełd europejskich. Kolejna zniżka sprowadziła poniżej tego ważnego wsparcia indeks DJ Stoxx 600. To zapowiada kontynuację ruchu w dół i jest potwierdzeniem obecności trendu malejącego. Sesja w Stanach Zjednoczonych również zostawiła złe wrażenie. Nie tylko dlatego, że przecena była znaczna, ale również w związku z tym, że inwestorzy nie byli w stanie znaleźć żadnych pozytywnych sygnałów wokół rynków. Spadek cen towarów, który mógłby zostać uznawany za pretekst do poprawy nastrojów, przyczynił się tylko do wyprzedaży walorów spółek surowcowych.
Widać, że utrzymują się obawy, iż dotychczasowy wzrost notowań towarów będzie widoczny we wskaźnikach inflacji jeszcze przed dłuższy czas i tym samym znacznie ograniczy pole manewru bankom centralnym. Inflacja na poziomie cen producentów w Wielkiej Brytanii sięgnęła w lutym 5,7%, osiągając najwyższy poziom od 1991 r. W Chinach wskaźnik PPI dotarł do 6,6% i był najwyższy od ponad trzech lat. Zauważalna jest przy tym różna sytuacja odnośnie polityki pieniężnej w państwach rozwiniętych i rozwijających się. O ile w tych pierwszych istnieje zagrożenie, że wysoka inflacja uniemożliwi luzowanie polityki monetarnej, to na rynkach wschodzących dotychczas łagodna polityka pieniężna będzie musiała być zacieśniana.
Gospodarki rozwinięte wykazują już teraz wyraźne oznaki spowolnienia, natomiast rozwijające się dopiero w tak fazę mogą wejść. Potwierdziły to choćby wczorajsze dane o bilansie handlowym Chin, które wypadły fatalnie i wywołały dużą zniżkę na azjatyckich giełdach. Kolejny raz przekonały inwestorów, że amerykańskie spowolnienie negatywnie oddziałuje na cały świat. Wspomniana różnica, dotycząca polityki pieniężnej w państwach rozwiniętych i rozwijających się, ma jeszcze jeden aspekt. W tych pierwszych inwestorzy już uświadomili sobie skalę kłopotów i jakoś się z taką myślą oswoili, natomiast niekorzystny rozwój zdarzeń na emerging markets nie jest jeszcze uwzględniony w wysokich cenach akcji. Indeks MSCI EM wciąż utrzymuje się w trendzie rosnącym, ale istnieje poważne zagrożenie, że niedługo się on odwróci. Ostrzega przed tym rysująca się na wykresie tego indeksu obszerna formacja głowy z ramionami, która jest charakterystyczna dla końca trendów wzrostowych.
oprac. : Katarzyna Siwek / expander