Giełda w USA wybroniła się przed zniżką
2008-03-14 10:44
Przeczytaj także: Hossa na emerging markets zakończona?
Po prostu zupełnie brakowało chętnych do handlu na niższych poziomach cenowych. Posiadacze akcji nie godzili się z ich sprzedażą po takich cenach, mając świadomość, jak blisko są bardzo ważne wsparcia dla naszych indeksów. Posiadacze gotówki nie spieszyli się z jej wydawaniem, licząc na dalsze pogorszenie notowań na świecie, które przyczyniłoby się do przełamania tych wsparć i przesądziło o dalszym ruchu w dół. W efekcie, mimo dość znacznej zniżki, trudno przywiązywać do czwartkowych notowań jakieś szczególne znaczenie. Była to sesja typowa raczej dla trendu bocznego, niż spadkowego.Jeszcze bardziej zaskakujące były: przebieg sesji w Ameryce oraz reakcja na to rynków azjatyckich. Inwestorzy w USA wykazali się dużym optymizmem, choć dzień wcześniej oddali pole sprzedającym. Zwracały uwagę wysokie obroty na rozchwianym rynku. Trudno jednoznacznie wskazać powody, dla których sesja przebiegła w taki sposób. Początkowa przecena była uzasadniona napływającymi danymi makroekonomicznymi ze Stanów Zjednoczonych. Począwszy od sprzedaży detalicznej w lutym, poprzez informacje o liczbie nowych bezrobotnych i dynamikę cen importowych, po wiadomości o liczbie osób mających trudności ze spłatą kredytów hipotecznych, wszystkie niepokoiły. Dynamika sprzedaży detalicznej spadła poniżej wskaźnika inflacji, liczba osób pobierających zasiłki zwiększyła się do poziomu ostatni raz widzianego w 2005 r., utrzymuje się wysoka dynamika zagrożonych kredytów, co negatywnie oddziałuje na ceny domów. Wysoka dynamika cen importowanych dóbr utrzymuje się, co oznacza dalszą presję inflacyjną w gospodarce.
Ostatecznie jednak giełda w USA wybroniła się przed zniżką. Oczywiście można znaleźć ku temu wytłumaczenia w postaci raportu Standard&Poor’s. Zasugerowano w nim, że największe instytucje finansowe wykazały już większość odpisów z tytułu utraty wartości instrumentów finansowych powiązanych z kredytami hipotecznymi czy spadającego dolara. Pozwala to pozytywnie myśleć o amerykańskim eksporcie, dzięki któremu gospodarka nie jest jeszcze w recesji. Inny pozytywny sygnał, to uspokojenie sytuacji na rynku ropy naftowej, co jest korzystne dla inflacji. Poszukiwanie jednak w tych dość błahych (wobec wczoraj podanych danych makroekonomicznych) czynnikach powodu zaskakującego zwrotu sytuacji można uznać za uzasadnianie siły zachowania rynku. Jednocześnie z ostatniej ankiety Investor’s Intelligence wynika, że w połowie marca była największa od lat liczba niedźwiedzi wśród piszących biuletyny inwestycyjne. Było ich więcej niż zwolenników wzrostu. Wspominaliśmy już, że bardzo złe nastroje na amerykańskim parkiecie, są jednym z nielicznych czynników dających powody do optymizmu. Taki odczyt wskaźnika nastrojów sugeruje, że inwestorzy są przygotowani na naprawdę złe wiadomości i gdy one się pojawiają nie robią one specjalnego wrażenia. W takiej sytuacji mówimy jednak nie o fundamentalnej grze, a bardziej o psychologii zachowań inwestorów, gdzie nawet złe informacje, ale trochę lepsze od prognoz mogą pozytywnie oddziaływać na rynek. Problemem jednak jest to, że nadal tych lepszych od spodziewanych wiadomości brakuje.
oprac. : Katarzyna Siwek / expander