W co warto inwestować w długim okresie?
2008-03-27 13:27
Przeczytaj także: Inwestowanie w nieruchomości, akcje i złoto. Sprawdź, ile możesz stracić
Rozważmy także inne możliwości lokowania naszych pieniędzy. Inwestowanie w waluty to w obecnej sytuacji wyzwanie tylko dla doświadczonych graczy – szczególnie w dłuższej perspektywie. Dla udowodnienia tej tezy wystarczy zastanowić się, co by było, gdyby ktoś 5 lat temu postanowił masowo kupić dolary.Oczywiście, jak zawsze w niespokojnych gospodarczo czasach, warto zaangażować część środków w instrumenty, których cena jest stabilna i odporna na gwałtowne wahania koniunktury. Sztandarowym przykładem są tu dzieła sztuki i złoto. Przyjmuje się, że dzieła sztuki przynoszą średnie zyski na poziomie 1,6% rocznie. W efekcie jest to również lokata kapitału, a nie inwestycja przynosząca zysk. Przy czym, z dziełami sztuki jest o tyle kłopot, że jeżeli chcemy w nich ulokować kapitał „na przeczekanie”, to musimy wybierać dzieła uznanych twórców. A te słono kosztują i przeciętnego Kowalskiego stać co najwyżej na złoconą ramę. Można jednak, polegając na własnej wiedzy lub intuicji, kupować dzieła młodych twórców. Jednakże wtedy liczymy, że szybko staną się oni uznanymi artystami. Wymaga to dużej wiedzy i szczęścia. Jeżeli jednak trafimy, zysk może być nawet kilkusetkrotny.
Od kilku lat obserwujemy natomiast wyraźny wzrost cen złota. Przykładowo w 2007 r. podrożało ono aż o 31%! Trend ten jest kontynuowany również obecnie i dalej bite są kolejne historyczne rekordy wartości tego kruszcu. Dlatego jeżeli inwestujemy spore sumy na dłuższy okres, warto 10% naszych oszczędności ulokować w metale szlachetne (srebro również zyskuje).
I na koniec spójrzmy na creme de la creme inwestora, czyli akcje i fundusze. Po kilkunastu miesiącach nieustannych wzrostów na warszawską giełdę (w ślad za rynkami światowymi) przyszły przeceny. Początek 2008 roku to nadal mocne spadki indeksów. Póki co nie ma też wielkich perspektyw na odbicie. Jednakże patrząc w dłuższej perspektywie, kupione w tym roku akcje mogą być wręcz hitem inwestycyjnym – są po prostu bardzo tanie. Warunkiem jest trafienie z kupnem w odpowiedni moment, kiedy będą one na dnie, od którego niebawem się odbiją. Wytrawni gracze potrafią wprawdzie zarobić nawet na bessie, ale generalnie jeśli nie trafimy celnie, zamiast zysków możemy odnotować straty. Fakt, że inwestujemy na dłuższy okres, wcale nie musi nas chronić. Jeżeli w trzy miesiące stracimy na giełdzie 20%, to możemy później spędzić dwa lata na odzyskiwaniu strat. Dlatego trzeba zachować standardowe zasady inwestowania i dywersyfikacji ryzyka.
Przede wszystkim pamiętajmy o żelaznej zasadzie obowiązującej nawet w czasie hossy – inwestowanie tylko i wyłącznie w akcje obarczone jest dużym ryzykiem! Angażowanie całej posiadanej sumy w taki sposób to zasadniczy błąd, a w obecnej sytuacji – prosta droga do strat. Jeżeli ktoś nie może spokojnie spać, nie posiadając w portfelu akcji lub przynajmniej jednostek funduszy akcyjnych, musi pamiętać o starannej selekcji spółek. Nie chodzi tu o prześwietlenie pojedynczych podmiotów, ale o dokładne zastanowienie się nad wyborem branż. Z pewności nie warto – przynajmniej na razie – wchodzić w mocno wywindowane cenowo w 2007 roku sektory. Mam na myśli banki, budownictwo i spółki deweloperskie. Ze względu na rosnące ceny żywności można zastanawiać się nad papierami spółek spożywczych i przetwórstwa rolnego.
oprac. : Money Expert