Indeks ISM poniżej 50 pkt.
2008-04-02 10:56
Przeczytaj także: Giełdy: najgorszy kwartał od lat
Potwierdziły to po raz kolejny w ostatnich dniach publikowane wczoraj dane. Zarówno wydatki budowlane, jak i indeks aktywności sektora przemysłowego wypadły lepiej od oczekiwań. Jednocześnie ich wartości były rozczarowujące pod względem generalnej wymowy. Piąty miesiąc z rzędu 12-miesięczna dynamika spadku wydatków budowlanych przyspieszała. W lutym sięgnęła 3,5%. Indeks ISM utrzymał się poniżej 50 pkt, czyli odzwierciedlał recesyjne zjawiska w sektorze. W sumie więc aż tak dużych powodów do optymizmu na wczorajszej sesji nie było. Skąd więc się on wziął i co zapowiada?Ze sporym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że skokowy wzrost notowań na wtorkowej sesji nie ma większego znaczenia dla oceny wydarzeń w dłuższym terminie. Wpisuje się w trend boczny, jaki coraz wyraźniej kształtuje się na wykresie S&P 500 oraz odpowiada utrzymującej się od długiego czasu wysokiej zmienności. Wskaźnik ją mierzący, czyli ATR, za ostatnie 4 tygodnie ma 2,11%. Granice trendu bocznego można wyznaczyć na poziomach 1275 pkt oraz 1395 pkt. Związane są ze szczytem z początku lutego i marcowym dołkiem. Co ciekawe, podobna konsolidacja, jak na S&P 500 widoczna jest na wykresie rentowności 10-letnich obligacji w USA. Jej tworzeniu towarzyszy również pozytywna dywergencja, taka sama, jaką mamy na rynku akcji. W obu sytuacjach mamy więc sygnały zapowiadające ruch w górę. Oznaczałby on, że obawy przed spowolnieniem zupełnie ustępują.
To jednak kłóci z obecnie pojawiającymi się danymi, jak również przedstawianymi prognozami. Zdaniem Międzynarodowego Funduszu Walutowego amerykańska gospodarka w tym roku wzrośnie o zaledwie 0,5%, a w przyszłym jedynie o 0,9%. Światowa gospodarka rozwinie się o 3,7%, w styczniu sądzono, że będzie to 4,1%. Wczoraj prognozy dla azjatyckich gospodarek obciął Bank Światowy. W ich wypadku jednak spodziewany jest dalszy rozwój, tylko w wolniejszym tempie. W listopadzie 2007 r. zapowiadano 5,8% dla południowo-wschodniej Azji, teraz 5,6%.
Trudno też oczekiwać, by kryzys w sektorze finansowym mógł w najbliższym czasie przestać oddziaływać na gospodarkę, skoro zdaniem fachowców takich, jak Oliver Wyman z Morgan Stanley jest on najgorszy od 30 lat, a w opinii Międzynarodowego Funduszu Walutowego sytuacja w sektorze finansowym w USA jest najtrudniejsza od Wielkiej depresji.
Dodatkowe światło na sytuację na giełdach rzuca zachowanie rynku surowców i walut. Tu mamy wzmocnienie dolara i realizację zysków ze zwyżki cen towarów. To odwrotne zachowanie niż w poprzednich miesiącach, kiedy w obawie przed spowolnieniem wyprzedawano dolara i kupowano surowce, głównie rolne. Decyzje w dużym stopniu miały spekulacyjny charakter. Jednak oddziaływały zarówno na kwestie związane z inflacją, jak również na notowania akcji na rynkach wschodzących, głównie w Ameryce Łacińskiej. W razie utrzymania się spadkowej tendencji na rynku towarów, co wydaje się prawdopodobne, powinna pojawić się presja na kursy akcji z Ameryki Łacińskiej, ale też pewna ulga odnośnie do presji inflacyjnej.
oprac. : Katarzyna Siwek / expander