Rynki finansowe: inwestorzy optymistami
2008-05-13 11:46
Pierwsze sesje tygodnia nie były zajmujące ani w Polsce, ani na świecie. Ta uwaga dotyczy zarówno giełd akcji, jak i innych rynków. Po wcześniejszym wzroście i osłabieniu pod koniec minionego tygodnia, inwestorzy znaleźli się w kropce.
Przeczytaj także: GPW nadal w konsolidacji
Amerykański S&P 500 zaatakował silną barierę podażową w rejonie 1400 pkt, ale zaraz wrócił poniżej niej. Wczorajsza sesja nic w tym względzie nie zmieniła, bo przebiegała przy niskich obrotach. Nasz WIG jest blisko wybicia górą z tworzonego od drugiej połowy stycznia trójkąta, ale mimo tego, że ta bariera jest tak blisko, nie udaje się postawić kropki nad „i”. Rentowność amerykańskich obligacji znalazła się blisko górnej granicy trendu bocznego, jaka wypada przy 3,9%, ale też nie jest w stanie jej przekroczyć, co dawałoby sygnał do dalszego wzrostu. Notowania euro względem dolara spadły do silnego wsparcia w okolicy 1,54 i od niego się odbiły, więc ostatecznego sygnału potwierdzającego zmianę tendencji też nie mamy. Indeks CRB, opisujący ceny surowców, ustanowił w poprzednich dniach rekord, ale to jakby zniechęciło do dalszego kupowania. Sytuacja na wszystkich rynkach jest więc daleka od klarowności. Do tego przestały funkcjonować proste zależności, jakie występowały przez ostatnie miesiące. Chodzi choćby o silną zależność między spadającym dolarem i drożejącymi towarami. Wczoraj było zupełnie odwrotnie. Amerykańska waluta i notowania surowców spadały. Widać to też u nas, gdzie złoty trzyma się bardzo mocno mimo wyraźnego osłabienia euro w ostatnim czasie. To wszystko nie ułatwia oceny sytuacji.Na pewno wymowna jest stopniowa poprawa nastrojów na amerykańskiej giełdzie, obrazowana wskaźnikiem Investors Intelligence. Trzeci kolejny tydzień liczba optymistów jest większa niż pesymistów. Od połowy lutego grono tych ostatnich było większe. To stanowiło wsparcie dla giełdy w USA. Złe nastroje inwestorów odzwierciedlały fakt, że są oni przygotowani na najgorsze. W takiej sytuacji nawet to, że nie jest gorzej niż myślano, traktuje się jako dobrą wiadomość. Teraz tak już nie jest. Potrzeba będzie znacznie mocniejszych argumentów, by inwestorzy godzili się płacić więcej za akcje, bo ich apetyty wzrosły.
Dziś przyjdzie się z nimi poważnie zmierzyć. Do ważności danych o sprzedaży detalicznej nikogo nie trzeba przekonywać tym bardziej, że roczna dynamika w ujęciu realnym jest już ujemna. Każde rozczarowanie w tym względzie w obecnych warunkach nie może zostać dobrze przyjęte przez inwestorów. Jednocześnie poznamy dane o cenach importowych w USA, które zazwyczaj są podpowiedzią dotyczącą wysokości inflacji w danym miesiącu. Kwestia tempa wzrostu cen w gospodarkach znów stopniowo powraca w centrum uwagi. Przypomniała o tym chińska inflacja w kwietniu, która podniosła się do 8,5%, jak również wzrost wskaźnika PPI w Wielkiej Brytanii w minionym miesiącu do 7,5%, najwyższego poziomu od 1986 r. W sprawie wysokości stóp procentowych w Ameryce zabrali głos przedstawiciele Rezerwy Federalnej z Kansas i Chicago - Thomas Hoenig oraz Charles Evans. Pierwszy ostrzegał, że „poważna” presja inflacyjna może skłonić do podniesienia kosztu pieniądza, drugi przekonywał, że obecna polityka pieniężna jest odpowiednia do zagrożeń dla inflacji i wzrostu gospodarczego.
oprac. : Katarzyna Siwek / expander