GPW: ważna sesja dla indeksu WIG
2008-06-05 11:29
Przeczytaj także: Inwestorzy nastawieni pesymistycznie
Praktycznie każdy większy spadek będzie oznaczał opuszczenie dołem tej figury i tym samym postanie średnioterminowego sygnału sprzedaży.Jedynymi pozytywnym akcentem wczorajszego dnia była niska aktywność inwestorów, co pokazuje, że to nie zwiększona podaż, ale głównie brak popytu, odpowiada za słabość naszej giełdy. Potwierdza się przy tym nasza diagnoza sprowadzająca się do tego, że przy braku większej chęci do kupna akcji, koniunktura na rynku zależy głównie od podaży. Ta zaś jest w dużym stopniu uzależniona od rozwoju wypadków na świecie. To potwierdzało się wczoraj, kiedy nasz rynek spadał wraz z innymi parkietami ze Starego Kontynentu.
Słabości rynków europejskich trudno się było dziwić. Z jednej strony, była ona pochodną wtorkowego spadku w USA, z drugiej pojawiło się szereg bardzo złych doniesień makroekonomicznych. Nastroje konsumentów w Wielkiej Brytanii okazały się najgorsze od czterech lat, ale tylko dlatego od tego czasu, że od 2004 r. jest wyliczany indeks optymizmu przez Nationwide Building Society. Widac, że w Europie, jeszcze bardziej niż w USA, słabe nastroje konsumentów przekładają się na sprzedaż detaliczną. Ta w strefie euro w kwietniu spadła aż o 2,9% r/r, co nigdy wcześniej się nie zdarzyło. Sygnałów o kłopotach brytyjskiej gospodarki było więcej. Pierwszy raz od pięciu lat spadł poniżej 50 pkt indeks PMI dla sektora usług, obrazujący aktywność tej częsci gospodarki. To oznacza pojawienie się zjawisk recesyjnych w sektorze usług, który w dojrzałych gospodarkach jest kluczowy z punktu widzenia kondycji gospodarek. Niekorzystne wiadomości napływały też z Ameryki. Zwracała uwagę głównie malejąca aktywność na rynku kredytów hipotecznych ? w minionym tygodniu wniosków o nie było najmniej od 6 lat. Ostre cięcia miejsc pracy zapowiadają amerykańskie firmy, co było widać w ankiecie Challengera. Ilość planowanych zwolnień była w maju największa od grudnia 2005 r. Widać więc, że oznaki spowolnienia widoczne są w coraz większej ilości dojrzałych gospodarek. Potwierdziły to prognozy OECD, w których obniżono szacunki wzrostu 30 gospodarek (najbardziej rozwiniętych państw świata) z tej organizacji nie tylko na obecny rok, ale i przyszły. W 2008 r. ich PKB ma podnieść się o 1,8%, a w 2009 o 1,7%. To oznacza, że spowolnienie będzie widoczne także w przyszłym roku. Taka perspektywa to zła wiadomość dla giełd, które liczą na stopniowe odbudowywanie się koniunktury od II połowy tego roku.
W natłoku złych wiadomości ginęły te korzystniejsze, czyli utrzymanie się wskaźników PMI dla sektora usług w Niemczech i strefie euro powyżej 50 pkt (niewiele ponad tym poziomem, wiec zostało to odebrane jako oznaka stagnacji, a nie poprawy sytuacji), czy też lepszy od spodziewanego raport ADP na temat ilości miejsc pracy w sektorze prywatnym w USA, który nieoczekiwanie przyniósł wzrost o 40 tys. Wskaźnik ISM dla sektora usług w Ameryce wpisał się w schemat poprzednio publikowanych danych ? wypadł nieco lepiej od oczekiwań, ale gorzej niż miesiąc wcześniej. Jego interpretacja nie była więc jednoznaczna.
W tej sytuacji Amerykańska giełda nie dała rady się odbić, potwierdzając słabszą kondycję. Uwagę zwraca, że drugi kolejny dzień odnotowaliśmy w Stanach Zjednoczonych pokaźne obroty, co może oznaczać, że jednak dzieją się tam rzeczy decydujące o koniunkturze na dłużej. Na razie diagnoza jest prosta ? S&P 500 po przełamaniu 2-miesięcznej linii trendu, wykonał w minionym tygodniu ruch powrotny do niej. W tym tygodniu zakończył się on i rynek stanął przed perspektywą dalszego spadku. To się zresztą dzieje.
oprac. : Katarzyna Siwek / expander