Chiny zwiększą ceny paliw
2008-06-20 09:58
Przeczytaj także: USA: Morgan Stanley osłabił sektor finansowy
Ze strony danych makro posiadacze akcji nie dostali wsparcia. W zeszłym tygodniu ilość noworejestrowanych bezrobotnych spadła z 384 do 381 tysięcy, ale po pierwsze oczekiwano 375 tysięcy, a po drugie wzrost bliski 400 tysiącom jest zdecydowanie recesyjnym sygnałem. Okazało się też, że indeks Fed z Filadelfii spadł w czerwcu do poziomu -17,1 pkt. (z poziomu -15,6 pkt.). To kolejny, po podobnym indeksie z Nowego Jorku, sygnał, że gospodarka zwalnia (odczyt ujemny sygnalizuje zwolnienie). Jedynie indeks wskaźników wyprzedzających koniunkturę (LEI) sprawił niespodziankę, bo w maju wzrósł o 0,1 proc. Tyle tylko, że ten indeks od przynajmniej 2 lat nie ma żadnej właściwości prognostycznej.Po słabych danych makro kurs EUR/USD powinien rosnąć, ale tak się nie stało. To był po pierwsze sygnał, że gracze uznali dane za nieistotne. Po drugie tym razem to rynek surowców, a konkretnie cena ropy wpływała na zachowanie dolara (umacniały go). Baryłka staniała ponad trzy procent, bo Chiny podniosły cenę benzyny o 17 procent. Dopłacano do benzyny bardzo długo, ale w końcu droga ropa wymusiła ten krok, który będzie kosztował Chiny wzrost inflacji. W komentarzach mówi się, że podwyżka ceny paliw miała wymusić zmniejszenie popytu i spadek inflacji, ale uważam, że co prawda popyt może trochę spadnie, ale inflacja wzrośnie (transport musi podrożeć, a za nim w górę pójdą inne ceny).
Inflacja i wysokie stopy procentowe w końcu spowolnią chiński wzrost gospodarczy. Nic dziwnego, że indeks Shanghai Composite spadł w czwartek o 6,5 procent (co prawda mam wrażenie, że spadł przed ogłoszeniem tej decyzji – byli lepiej poinformowani?). Gracze na rynku ropy przejęli się tą chińską podwyżką, ale dla globalnego rynku nie ma ona wielkiego znaczenia. Chiny i Indie konsumują łącznie tylko 12 procent globalnej podaży ropy, a przecież nie cała jest zużywana na produkcję benzyny.
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion