Rynek ropy nadal niepewny
2008-06-30 10:19
Przeczytaj także: Goldman Sachs wpłynął na rynek akcji
Raport o wydatkach i przychodach Amerykanów był dosyć optymistyczny. Przychody wzrosły o 1,9 procent, a wydatki o 0,8 procent. W obu przypadkach (szczególnie jeśli chodzi o przychody) wzrosły więcej niż oczekiwano. Bazowy wskaźnik wydatków osobistych (PCE core) wzrósł o 0,1 procent (oczekiwano 0,2 procent). Tak naprawdę to te dane o niczym według mnie nie mówią (nadal widać było wpływ zwrotów podatkowych). Publikacja indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan też w niczym nie mogła wpłynąć na zachowanie rynków. Osunął się on nieco mocniej (56,4 pkt.) niż tego oczekiwano w stosunku do połowy czerwca, ale to, że konsumenci są w podłych nastrojach nikogo nie zaskakuje. Warto jednak odnotować, że indeks sięgnął poziomu najniższego od 28 lat.W takich danych rynek walutowy nie znalazł inspiracji. Kurs EUR/USD nieznacznie wzrósł i był to raczej objaw wzrostu awersji do ryzyka niż wpływ danych makro. Wystarczyło to jednak (plus spadek cen akcji, bo kapitał szukał bezpiecznego miejsca), żeby wzrosły ceny surowców. Cena ropy zaatakowała nawet poziom 143 USD, ale w końcu sesji pojawiła się chęć do realizacji zysków i skala zwyżki się znacznie się zmniejszyła - cena praktycznie wróciła do poziomu czwartkowego zamknięcia.
Rynek akcji nadal nie otrzymywał dobrych informacji. Moody's zagroził, że może obciąć rating kredytowy dla Morgan Stanley. AIG poinformował o kolejnych 5 mld USD strat. Lehman Brothers obniżył prognozy zysku dla Merrill Lynch. To wszystko szkodziło sektorowi finansowemu. Sektorowi wysokich technologii zaszkodził raport kwartalny Palm i ostrzeżenie Sony Ericsson.
Indeksy krążyły wokół poziomu czwartkowego zamknięcia, ale około 19.00, kiedy cena ropy ruszyła na północ, zaczęły mocniej spadać. W tym momencie do gry weszła technika. Wszyscy rozpisywali się i wypowiadali o tym, że indeks DJIA wchodzi właśnie w obszar rynku niedźwiedzia, który Amerykanie określają jako zaczynający się od 20. procentowego spadku od szczytu. To oczywiście jest całkiem umowna wartość i nie ma tak naprawdę żadnego znaczenia, ale (szczególnie w końcu półrocza) dotknięcie tego poziomu musiało wyzwolić popyt. Wyzwoliło. Pomogła ropa, która spod 143 USD wróciła do 140 USD.
Indeksy w piątek spadły, chociaż nieco mniej niż na to się zapowiadało. Jednak sytuacja, w której cena ropy w końcu sesji prawie nie rośnie, kończy się półrocze, a indeks DJIA dotyka obszaru, w który wejście uznawane jest przez Amerykanów jako sygnał trwającego rynku byka (zostało jeszcze 18 pkt.) powinna sprzyjać w wygenerowaniu odbicia, a to się nie udało. To bardzo "niedźwiedzi" sygnał. Oczekiwane "window dressing" zamieniło się w "window stripping".
Najważniejsze dzisiaj będzie to, co będzie się działo na rynku ropy, a jego zachowanie jest wielką niewiadomą. Nie przejmowałbym się zbytnio piątkowym cofnięciem ceny spod 143 USD - była to prosta realizacja zysków przed weekendem. Plusem dla byków jest to, że w sobotę irańska gazeta przeprowadziła wywiad z dowódca irańskich Strażników Rewolucji, który powiedział, że Iran, jeśli zostanie zaatakowany, przejmie kontrolę nad szlakiem transportu ropy naftowej w Zatoce Perskiej. Stwierdził też, że cały Izrael jest w zasięgu irańskich rakiet. To jest oczywiście odpowiedź na (według mnie celowo przepuszczane) przecieki o przygotowywanym przez Izrael ataku na irańskie instalacja atomowe. Teoretycznie wszyscy wiedzą, że taka byłaby odpowiedź Iranu, ale byki na rynku ropy mogą taka deklarację wykorzystać do znacznego podniesienie ceny baryłki, a to znacznie utrudniałoby lub nawet uniemożliwiłoby wygenerowanie odbicia na rynku akcji.
GPW rozpoczęła piątkowa sesję dwuprocentowym spadkiem WIG20, a potem indeksy poruszały się w rytm zmian na innych giełdach europejskich, a koniec były bardzo słaby. Można powiedzieć, że jeśli dzisiaj indeks WIG20 nie zawróci to niedźwiedzie dostaną sygnał techniczny do kontynuowania wyprzedaży. Na razie dolne ograniczenie hipotetycznego kanału trendu spadkowego zostało tylko naruszone. Jeszcze jeden spadek i prawdopodobieństwo odbicia od tego wsparcia zniknie i ruszymy ku 2.350 pkt. Piątkowa sesja w USA nie może pomóc w odbiciu, a o tym jak dzisiejsza sesja się zakończy zadecydują dane makro z USA i zachowanie ceny ropy. Jedno widzimy jak na dłoni: to, że jednego dnia (czwartek) rynek zachowuje się dobrze i nie ulega presji płynącej z zza granicy nie znaczy, że już następnego dnia nie ruszy na południe. To jest wniosek oczywisty, ale warto go powtórzyć i zapamiętać.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion