USA: zatrudnienie spadło o 78 tys.
2008-07-03 10:48
Przeczytaj także: USA: gospodarka zmierza ku stagflacji?
Dane z amerykańskiego rynku pracy nie pomogły bykom. Raport ADP (o zmianie zatrudnienia w sektorze prywatnym) był fatalny. Oczekiwano wzrostu zatrudnienia o 28 tysięcy, a tymczasem spadło o 78 tysięcy. Korelacja danych ADP z oficjalnym raportem ostatnio duża nie jest, ale z pewnością jest to ostrzeżenie przed czwartkowymi danymi.Takie dane pozwoliły na wystrzelenie kursu EUR/USD nad atakowany od 21 maja opór, co powinno być uznane za ostateczne załamanie formacji RGR, czyli za bardzo mocny sygnał kupna. Do pełnie szczęścia brakuje jednak bykom przełamanie oporu na poziomie 1,60 USD. Gdyby ten poziom pękł to całkiem prawdopodobny byłby ruch do 1,75 USD. Osłabienie dolara gwałtownie podniosło ceny surowców, ale rynek ropy, jak zwykle ostatnio, zasługuje na osobny akapit.
Przed południem jej cena osuwała się reagując na wypowiedź ministra spraw zagranicznych Iranu twierdzącego, że żadnej wojny w Zatoce nie będzie, nikt Iranu nie zaatakuje, a negocjacje zaczynają posuwać się w dobrym kierunku. Wszyscy wiedzieli, że takie wypowiedzi zupełnie nic nie znaczą, ale z pewnością nie była to pożywka dla byków. Był nią za to raport o tygodniowej zmianie zapasów paliw w USA. Nie był jednoznaczny, bo zapasy ropy co prawda spadły, ale zapasy benzyny i destylatów wyraźnie wzrosły. Gdyby rynek był w innym nastroju to cena mogłaby nawet spaść. „Byczy” nastrój zapewnił jednak jej wzrost i czwarty z kolei atak na poziom 143 USD. Atak znowu nieudany, co doprowadziło cenę baryłki w pobliże środowego zamknięcia. Wydawało się już, że wzrośnie kosmetycznie, ale na 15 minut przed końcem sesji (potem trwał handel elektroniczny) byki zaatakowały i błyskawicznie doprowadziły cenę baryłki do 143,8 USD. To nowy rekord wszech czasów. Jak widać rynek jest w nastroju euforycznym. Brakuje jeszcze do kompletu jakiegoś wzrostu o 5-10 procent w jeden dzień i szalonego zwrotu zwiastującego większą korektę.
Rynek akcji poruszał się w rytm zmian na rynku ropy, ale informacje nań napływające trudno uznać za dobre. UBS obniżył cenę docelową dla Merrill Lynch i JP Morgan szacując, że Merrill Lynch zanotuje na koniec roku pokaźną stratę i będzie musiał podnieść kapitał, a JP Morgan w straty wpisze w drugim kwartale dodatkowo 1,4 mld USD. Poza tym znana już ze strasznych prognoz Meredith Whitney z Oppenheimer obniżyła prognozy dla Merrill Lynch i Citigroup. W rewanżu (to oczywiście żart) Merrill Lynch obniżył rekomendację General Motors i nie wykluczył jego bankructwa o ile szybko nie podniesie kapitału o 15 mld USD. Taka gra rekomendacji może zarówno mocno podnosić jak i obniżać indeksy. To taka amerykańska specyfika.
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion