GPW: indeks handlu posesyjnego spadł o 2,5%
2008-07-23 12:39
Przeczytaj także: Raporty kwartalne spółek w centrum uwagi
Pisałem rano, że sesja będzie testem siły byków. Rzeczywiście była i to, co działo się we wtorek na rynkach jest warte dokładnej analizy. Przypomnijmy przede wszystkim, że po poniedziałkowej sesji zmartwiły graczy Apple, Texas Instruments, SanDisk i American Express, Nic dziwnego, że indeks handlu posesyjnego spadł o dramatyczne 2,5 procent. Jak byki się wybroniły z tej niewesołej sytuacji, mimo że akcje wymienionych spółek traciły podczas regularnej sesji w okolicach 10 procent?Ratunkiem mogły być raporty kwartalne publikowane przed wtorkową sesją. Były zróżnicowane. Halliburton nie zaskoczył, ale i nie rozczarował. DuPont przekroczył oczekiwania zarówno jeśli chodzi o zysk jak i o prognozy. Lepszy od oczekiwań był raport Lockheed Martin i Caterpillar (tego ostatniego przede wszystkim dzięki sprzedaży poza Ameryką Północną). Bardzo in minus zaskoczyła jednak Wachovia (czwarty bank USA). Strata wyniosła 8,9 mld USD, a spółka ograniczyła dywidendę. Cena akcji tego banku spadała o 10 procent, ale wystarczyło, że zarząd zapowiedział, iż nie będzie szukał nowego kapitału, żeby kierunek się zmienił. Akcje drożały o 22 procent. Ten przypadek dokładnie pokazuje, jakie jest nastawienie rynku. Te raporty rynku nie mogły uratować, chociaż z zwrot na akcjach Wachovii z całą pewnością potężnie wzmocnił siły byków.
Od rozpoczęciu handlu w USA zaczął mocno spadać kurs EUR/USD. Bardzo wątpliwe, żeby przyczyną były truizmy głoszone przez Henry Paulsona, sekretarza skarbu USA. Bardziej prawdopodobne, że impulsem (słabym) była wypowiedź Charlesa Plossera, szefa Fed z Filadelfii, który powiedział, że FOMC powinien podnieść stopy procentowe. Zresztą i ta wypowiedź nie ma większego znaczenia. Wydaje się, że po prostu czekające pod poziomem 1,60 USD byki nie dostały tego, co pozwoliłoby na przełamanie oporu i zaczęła się brutalna realizacja zysków.
Przecena EUR/USD doprowadziła do dużego (1,6 proc.) spadku ceny złota. Miedź się jednak obroniła, ale zapewne na niedługo. Jak zwykle najważniejsza była ropa. Po rozpoczęciu handlu w USA doszło na tym rynku do przeceny. Cena baryłki spadała w czasie sesji nawet o 6 dolarów, czyli ponad 4 procent. Skończyło się na spadku o 3 procent. W komentarzach tłumaczy się ten spadek tym, że huragan Dolly nie zagrozi Zatoce Meksykańskiej, ale prawdziwy powód jest inny: po pierwsze podziałało umocnienie dolara, a po drugie kapitały opuszczają rynek ropy (i innych surowców w tym towarów rolnych) i płyną na rynek akcji. Zresztą te procesy nawzajem się wzmacniają.
I właśnie ta migracja kapitałów (gracze liczą na dobre drugie półrocze) ocaliła rynek przed przeceną. Wystarczyło pokazać, że fatalne wyniki i prognozy nie są ważne i resztę zrobili spekulanci. Ostatnia godzina należała już wyłącznie do byków. Takie zachowanie rynku potwierdza, że trwa letnia zwyżka, której czas trwania obliczony jest przynajmniej na tygodnie. Wystarczy spojrzeć na olbrzymi wolumen (nawiasem mówiąc olbrzymi jest od kilu sesji, ale tym razem był absolutnie wyjątkowy), żeby stwierdzić, że od paru dni w grze są duże kapitały. Tacy inwestorzy jak powiedzieli A to powiedzą i B. Niczego to w fundamentach nie zmienia, ale w wartości indeksów i owszem.
GPW rozpoczęła sesję równie spokojnie jak inne giełdy europejskie. U nas też najwyraźniej gracze postanowili nie reagować na amerykański roller coaster. WIG20 spadał około jeden procent, a MWIG40 trzymał się blisko poziomu poniedziałkowego zamknięcia. Przed południem skala spadków została znacznie zredukowana – WIG20 dotknął nawet poziomu poniedziałkowego zamknięcia, ale szybko się od niego odbił podążając za innymi europejskimi indeksami. Po publikacji raportu przez Wachovię, kiedy indeksy w Europie posypały się, u nas byki wyraźnie broniły poziomu 2.550 pkt. Mieli rację, bo już kolejne raporty (Lockheed Martin i Caterpillar) poprawiły nastroje europejskich graczy.
Im bliżej było do końca sesji tym lepiej wyglądał nasz rynek, a zakończenie było neutralne. Obrót był nadal niewielki, ale znacznie wyższy niż w poniedziałek, co pokazuje, że rynek jest broniony. Wymowa sesji była bardzo „bycza”. Faktem jest, że spokojne zachowanie innych giełd bardzo ułatwiało zadanie naszym bykom, ale prawdą jest też, że nie widać było na naszym rynku najmniejszych oznak chęci do wyprzedaży, a przecież kontrakty na amerykańskie indeksy przez cały dzień bardzo graczy straszyły. „Bycza” końcówka sesji w USA stawia w tej sytuacji kropkę nad i – indeksy na GPW będą dzisiaj rosły.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion