Złe dane makro doprowadziły do przeceny?
2008-07-25 10:48
Przeczytaj także: Kurs EUR/PLN blisko poziomu 3,2000
Uważam, że to nie jest prawda, lub (w najlepszym przypadku) nie cała prawda. To jedynie najłatwiejszy sposób na wytłumaczenia korekty. Spróbuję to udowodnić.Owszem, dane makro były złe. Ilość noworejestrowanych w ostatnim tygodniu bezrobotnych przekroczyła 400 tysięcy (406), co jest bardzo recesyjnym wskazaniem. Bardzo słabe były też dane z rynku nieruchomości. Sprzedaż domów na rynku wtórnym spadła o 2,6 procent sięgając poziomu 10.letniego dna. Poza tym mediana cenowa spadła w stosunku do poprzedniego roku o 6,1 procent, a ilość niesprzedanych domów wzrosła. W tym tempie sprzedałoby się je po 11,1 miesiącach, a podobno zdrowym okresem na opróżnienie zapasów jest 5 – 6 miesięcy.
Takie dane rzeczywiście mogły trochę popsuć nastroje, ale śmiem twierdzić, że same z siebie nie doprowadziłyby do dużej przeceny. Sytuacja na rynku pracy jest zdecydowanie bardziej obserwowana przez rynek walutowy. Złe dane rzadko doprowadzają do przeceny akcji. Jeśli zaś chodzi o rynek nieruchomości to przecież wszyscy wiedzą, ze jest źle i będzie jeszcze długo niedobrze. To, że dane były nieco gorsze w normalnych warunkach wywołałoby wzruszenie ramion. Zresztą wystarczy spojrzeć na rynek walutowy, żeby zobaczyć, że raporty te nie miały większego znaczenia. Po złych danych dolar powinien wyraźnie stracić w stosunku do euro, a tymczasem zyskiwał.
Jeśli nie dane makro to co doprowadziło do przeceny? Popatrzmy wpierw na wyniki spółek. Dow Chemicals podał gorsze od prognoz wyniki kwartału. Eli Lilly podała wyniki gorsze od oczekiwań i obniżyła prognozy. Gorsze od oczekiwań były też wyniki Xeroxa. Ford zaskoczył stratą dużo większa niż oczekiwano. Jednak lepszy od oczekiwań był też raport 3 M, czyli prawdziwej, współczesnej „gospodarki w pigułce”. Nie tylko był lepszy od oczekiwań, ale i wyższy niż rok temu, co jest dużym osiągnięciem. Prognozę podniósł Qualcomm, a Amazon.com po środowej sesji opublikowała bardzo dobre wyniki. W sumie nawet lepiej niż w poprzednich dniach, kiedy indeksy rosły. Były jednak i inne wydarzenia. Citigroup i Sanford Bernstein obniżyły cenę docelową Boeinga. JP Morgan obniżył rekomendację dla AT&T, a Deutsche Bank dla McDonaldsa. Poza tym prokurator generalny Nowego Jorku wytoczył sprawę UBS (oszukiwanie inwestorów).
Czyli, co? Analitycy doprowadzili do przeceny? Może przyłożyli rękę. Prawdziwy powód jest gdzie indziej. Sektor finansowy w indeksie S&P 500 gwałtownie spadał i to jest właściwa przyczyna przeceny. Czy można się dziwić, że po sześciodniowym rajdzie i 30. procentowej zwyżce (były i wzrosty o dobrze ponad sto procent) gracze chcą zrealizować zyski? Szczególnie, że za tym wzrostami stały takie informacje jak na przykład spadek zysku o 60 procent, czy olbrzymia strata, ale w obu przypadkach „mniejsze od prognoz”. Jakie wzrosty takie i korekty. Już w środę wieczorem ostrzegałem, że duży wolumen na małym wzroście może sygnalizować, iż rynek zmierza ku spadkowej korekcie. I taką właśnie zobaczyliśmy. Faktem jest jednak, że była niezwykle silna, chociaż trudno było oczekiwać, że bez takiej się obejdzie. Nie znaczy to, że rynek wraca do trendu spadkowego, ale byki będą musiały teraz szybko pokazać, że spadek był tylko wypadkiem przy pracy.
GPW rozpoczęła czwartkową sesję niewielkim spadkiem indeksu WIG20 i wzrostem MWIG40. Mniejsze spółki bardzo chcą odrobić stracony dystans. Na rynku nie widać było chęci do realizacji skromnych zysków. Szczególnie mocny były akcje PKO BP i Pekao. Już po 1,5 godziny WIG20 powrócił do wzrostów, ale słabe nastroje panujące na innych giełdach powstrzymały szarżę byków. Chęci do doprowadzenia do spadku indeksów nie było jednak widać prawie do końca sesji. Dopiero ostatnie 30 minut doprowadziło do osunięcia WIG20.
W sumie sesja zakończyła się niegroźną korektą. Dziwny i trudny do wytłumaczenia był jednak olbrzymi obrót. Takiego nie widzieliśmy na naszym rynku od 20 marca tego roku. Szczególnie duże wymiany miały miejsce na akcjach dwóch banków: Pekao i PKO BP. Chyba jedynym wytłumaczeniem jest to, że zjawił się większy kapitał chcący koniecznie kupić niektóre duże akcje, ale niepokojące jest to, że zjawili się też chętni, żeby na tym, niskim poziomie sprzedać tak dużo akcji. Inaczej mówiąc tak duży obrót był według mnie lekko negatywnym sygnałem.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion