USA: sektor finansowy w centrum uwagi
2008-08-19 12:12
Przeczytaj także: USA: inflacja bazowa wzrosła do 2,5%
W ostatnim komentarzu pisałem, że spadająca cena ropy wydaje się być już czynnikiem niewystarczającym do przedłużenia wzrostu indeksów. Twierdziłem, że byki muszą znaleźć nowy powód do wzrostów. W poniedziałek go nie znalazły.Na rynek akcji nie wpływały istotne informacje. Pozytywem było to, że sieć sprzedaży Lowe’s opublikowała lepszy od oczekiwań raport kwartalny i podniosła prognozy. Cała uwaga skupiona była jednak na sektorze finansowym. Przedstawię wpierw oficjalne wytłumaczenie bardzo słabego zachowanie akcji tego sektora, a potem zaprezentuję własną opinię. Otóż podobno głównym powodem przeceny było artykuł w „Barron’s”, w którym ostrzegano, że Skarb Państwa USA ma zamiar dokapitalizować Fannie Mae i Freddie Mac. Prowadziłoby to do wyemitowania olbrzymiej ilości akcji (praktycznie do nacjonalizacji), co rozwodniłoby kapitał i bardzo zaszkodziło obecnym akcjonariuszom. Ciekawostką jest to, że Departament Skarbu zaprzeczył spekulacjom Barron’s, co w najmniejszym stopniu nie poprawiło nastrojów. Szkodziło bykom również to, że według Wall Street Journal Lehman Brothers straci w trzecim kwartale ponad 1,8 mld USD.
To oficjalne wytłumaczenie, ale ja mam nieco inne. Po pierwsze widać było już od dwóch dni, że rynek rośnie „na siłę”, co wkrótce powinno doprowadzić do korekty. Po drugie powyższe informacje prasowe przypomniały graczom inne problemy sektora finansów. Mam na myśli to, że banki w zeszłym tygodniu odkupywały miliardowe, niepłynne aktywa, które wcześnie nieuczciwie „wepchnęły” klientom detalicznym. Przez cały tydzień dziwiło mnie to, że nikt tego problemu nie widzi. Najwyraźniej go zobaczono, a to, że nie ma go w oficjalnych komentarzach wynika z naturalnej skłonności analityków do szukania przyczyn zachowania rynków w wydarzeniach dnia.
Indeksy od godziny 17.00 osuwały się i na 1,5 godziny przed końcem sesji skala spadków była naprawdę spora (NASDAQ spadał blisko dwa procent). Pozostawało czekać na końcówkę sesji, która często pokazuje, w jakim tak naprawdę nastroju jest rynek. Jeśli tę końcówkę traktować poważnie to należy przyjąć, że gracze zaczęli się poważnie niepokoić, bo próba odrobienia strat była niezbyt udana. Na razie możemy jednak mówić jedynie o dalszym ciągu roller coastera.
GPW rozpoczęła sesje poniedziałkowa neutralnie, a potem też niespecjalnie reagowała na spadki indeksów na innych giełdach. Wystarczyło, żeby nastroje się tam po południu zmieniły, a u nas WIG20 (przede wszystkim dzięki akcjom banków) natychmiast zaczął rosnąć. Na szerokim rynku tego optymizmu nie było widać. MWIG40 konsekwentnie się osuwał, a WIG nie chciał rosnąć. Najważniejsze było jednak to, że obrót był bardzo mały. Z tego wynika, że gracze przyjęli postawę wyczekującą. Mogliśmy zakończyć sesję małym wzrostem, ale fixing do tego nie dopuścił i WIG20 kosmetycznie spadł.
Po wczorajszej przecenie w USA początek sesji powinien być u nas niekorzystny dla posiadaczy akcji, ale jeśli tylko gracze zauważą, że w USA szykuje się odbicie (bardzo prawdopodobne) to indeksy ruszą na północ. Na tak małym obrocie w każdej chwili może dojść do gwałtownej zmiany kierunku indeksów. Jedno jest jednak pewne: w dłuższym okresie mały obrót jest wybitnie szkodliwy dla byków.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion