Słabszy wzrost gospodarczy w strefie euro?
2008-09-11 10:49
Przeczytaj także: Pomoc administracji USA już nie działa
Jednak reakcja tych parkietów okazała się nadzwyczaj spokojna. Rynki wyczekiwały na raport finansowy i komunikat amerykańskiego banku inwestycyjnego Lehman Brothers. Po jego ogłoszeniu nastąpiło osunięcie się głównych indeksów, ale przecena była krótkotrwała i parkiety we Francji i Niemczech na krótko powróciły nawet poniżej poziomów poprzedniego zamknięcia (zamknęły się jednak stratami). Jedynie Londyn wyraźnie odstawał od stawki i zamknął się prawie 2 proc na minusie.Oprócz kłopotów Lehman Brothers wpływ na rynki miała również jesienna prognoza Komisji Europejskiej, która obniżyła swoje szacunki wzrostu gospodarczego w strefie euro do 1,3 proc. z ocenianych poprzednio 1,7 proc. Co gorsza Niemcy i Hiszpanie ma czekać recesja, a cała strefa euro jest zagrożona techniczną recesją. Ocen makro było w ciągu dnia więcej - o stanie gospodarki w USA wypowiedział się Georgie Soros w wywiadzie dla francuskiego tygodnika "L'Express". Twierdzi on, że recesja jest nieunikniona, a najgorsze z kryzysu kredytowego może dopiero nadejść, gdyż po raz pierwszy od 30 lat system finansowy jest na krawędzi „pęknięcia”. Wtórował mu Jim Rogers, szef Rogers Holdings - Firmy finansowe i banki w USA są technicznie bankrutami, nawet jeśli nie ogłaszają bankructwa. Również Alan Greenspan w wywiadzie dla CNBC dołożył swoje trzy grosze twierdząc, że ryzyko wystąpienia recesji za oceanem wynosi 50 procent lub jeszcze więcej
Parkiet w Warszawie po łagodnym otwarciu na minusie wyraźnie słabł do momentu, gdy Donald Tusk w Krynicy powiedział, że jego rząd będzie dążył do wejścia Polski do strefy euro w 2011 roku. Ta wiadomość wyraźnie umocniła złotego. W stosunku do euro nasza waluta wzrosła o ponad 6 groszy. Umocnienie do dolara jest mniejsze, gdyż po pozytywnym otwarciu giełdy w Nowym Jorku waluta amerykańska umocniła się do euro. Mimo wzrostów z końcem sesji Wig20 spadł o 1,74 proc. i zamknął się poniżej 2500 punktów.
Na parkiecie w USA inwestorzy wyszli na zakupy po tym jak dzień wcześniej indeksy spadały najbardziej od ponad roku. Wzrastały przede wszystkim firmy energetyczne, które skusiły zwolenników wartości, jako, że tak tanio w tym sektorze nie było od półtora roku. Niewątpliwie pomagała ropa, która nieznacznie wzrosła. Firmy przemysłowe również rosły po lepszych od oczekiwanych zyskach FedEx’u. Jednak sektor finansowy ciążył na indeksach. Wszystkie 12 banków regionalnych wchodzących w skład S&P 500 spadały. Taniały też akcje Merrill Lynch’a i bohatera dnia - Lehman Brothers. Ten czwarty bank inwestycyjny w USA zanotował największą stratę kwartalną w swojej ponad 150-cio letniej historii. Strata za ostatni kwartał obrotowy wyniosła 3,9 mld dolarów, przy oczekiwaniach na poziomie 2,2 mld dol. Firma jednak zaprezentowała plan działania mający na celu uzdrowić jej sytuację. Praktycznie wyeliminowana została dywidenda, spora część aktywów będzie sprzedana. Pomogła też agencja Standard & Poor, która pomimo zasygnalizowania możliwości obniżenia ratingu dla Lehman Brothers stwierdziła, że firma nie ma najmniejszych problemów z płynnością. Te informacje sprawiały, że cena akcji przez sporą część dnia nawet wzrastała, jedynie ostatnia godzina handlu sprowadziła cenę 6,9 proc. poniżej poprzedniego zamknięcia. Ostatecznie główne indeksy za oceanem nieznacznie wzrosły.
Pozytywne zamknięcie w USA powinno dzisiaj wspierać giełdy, martwić jednak może dzisiejsze negatywne zachowanie Azji. Po wczorajszym pustym kalendarzu makroekonomicznym dzisiaj nie będziemy musieli narzekać na brak danych. Pojawi się dynamika cen amerykańskiego importu i eksportu oraz wielkość deficytu w bilansie handlowym. Na rynki wpłynąć może również ilość noworejestrowanych bezrobotnych, ale po zeszłotygodniowym miesięcznym raporcie z rynku pracy złe informacje znajdują się już w cenach.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
oprac. : Łukasz Bugaj / Xelion