Depozyty bankowe: SKOK-i królują
2008-10-03 12:35
Przeczytaj także: Oprocentowanie depozytów: koniec podwyżek
Jako pierwszy ogień otworzył ING Bank Śląski, który na początku września zaproponował klientom 3-miesięczną lokatę oprocentowaną w skali roku na 8 proc. Dołączył tym samym do grona banków oferujących najwyższe na rynku oprocentowanie depozytów, jednak w przeciwieństwie do konkurencji nie wymagał zaangażowania oszczędności na długi okres (Getin Bank i Bank Millennium lokaty 2-letnie).Lokacie ING towarzyszyła kontrowersyjna kampania reklamowa, dzięki której o ofercie banku z lwem mówiono długo i głośno. Jednak i tak wszyscy czekali na zapowiadany wcześniej ruch ze strony giganta polskiej bankowości PKO BP. Spodziewano się, że PKO wytoczy ciężkie działa. Gdy bank przedstawił swoją ofertę, klienci przetarli oczy ze zdumieniem. I wtedy okazało się, że bank owszem oferuje 10,5 proc., ale nie w skali rocznej, ale 18-miesięcznej. Pojawiły się głosy, że bomba okazała się niewypałem.
Zdaniem Bankier.pl trudno się dziwić takim opiniom, gdy po przeliczeniu widać, że bank zaoferował klientom w skali rocznej tylko 7 proc., czyli wyraźnie poniżej konkurencyjnych ofert, które od kilku miesięcy krążą na rynku. Tymczasem z zaskoczenia zaatakował skandynawski Nordea Bank, który chce skusić depozytariuszy aż 10 proc. odsetkami na 3-miesięcznej lokacie. Byłby to knock-out konkurencji, gdyby nie fakt, że skandynawskie armaty okazały się atrapami.
Bank co prawda daje realne 10 proc. odsetek, jednak wraz z lokatą klient dostaje w pakiecie płatny rachunek osobisty, a do tego konto oszczędnościowe Progres, które wcale nie powala na kolana. O ile takie rachunki można jeszcze przeboleć, to jednak tego, że maksymalna kwota wpłaty na lokatę to tylko 10 tys. zł - już nie. Przez to ograniczenie lokata Nordea Banku pozostała tylko ciekawostką i w świadomości klientów szybko przeminęła bez większego echa.
Jak zauważa Banier.pl wydaje się, że wojna na lokaty trwa w najlepsze, a banki prześcigają się w ofertach w walce o pieniądze klientów. Mimo że oferty są ciekawe, pozornie brakuje prawdziwego hitu; banku który jednoznacznie przebiłby konkurencję i zaoferował bezdyskusyjnie najlepszą ofertę, w rozsądnym okresie trwania umowy, bez dodatkowych zobowiązań, drobnego druczku i tak zwanych gwiazdek. Tymczasem, okazuje się, że taka oferta istnieje.
Chodzi tutaj o ofertę spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych, czyli popularnych SKOK-ów. W opinii analityków instytucje te, zawsze pozytywnie wyróżniały się na tle bankowej konkurencji pod względem lokat. Wynika to z faktu, że jako instytucje pozabankowe nie muszą odprowadzać do NBP rezerw obowiązkowych i dzięki temu ponoszą niższe koszty. Depozyty zgromadzone w SKOK-ach nie są gwarantowane przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny, jednak posiadają gwarancję Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych i Programu Ochrony Oszczędności.
Zabezpieczenie to, w przypadku finansowych kłopotów pojedynczego SKOK-u, daje gwarancję zwrotu 100 proc. zdeponowanego kapitału do wartości 22,5 tys. euro. W pierwszym półroczu tego roku, według danych Głównego Urzędu Statystycznego, przeciętna wartość lokaty na jednego członka SKOK zwiększyła się do 4,4 tys. zł wobec 3,7 tys. zł rok wcześniej. Depozyty ogółem wzrosły do 7,71 mld zł na koniec czerwca 2008 r. wobec 5,88 mld zł rok wcześniej (wzrost o 31,2 proc.). Kondycja finansowa systemu jako całości również wydaje się być pozytywna - w I półroczu 65 SKOK-ów zarobiło łącznie 33 mln zł netto, wobec 19 mln przed rokiem (dane GUS). Zaznaczyć przy tym należy, że SKOK-i nie są typowymi instytucjami komercyjnymi, więc zysk nie jest ich celem priorytetowym.
oprac. : Regina Anam / eGospodarka.pl