Rynki finansowe - podsumowanie 2008r.
2008-12-23 13:18
Przeczytaj także: Najciekawsze wydarzenia finansowe 2008
Nie znaczy to jednak, że nie dało się zarabiać na rynku akcji, bo choć strategia „kup i trzymaj” zupełnie się nie sprawdziła, to krótkoterminowi spekulanci nie mogli wyobrazić sobie lepszych warunków. Olbrzymia zmienność nastrojów stwarzała okazję za okazją – kilkakrotnie po spadku indeksów o 8-10 proc. następnego dnia obserwowaliśmy nie mniej imponujące wzrosty. Indeks VIX, potocznie zwany indeksem strachu, służy do monitorowania wahań kursów akcji (indeksu S&P500). Do tej pory odczyt w okolicy 30 uznawano za skrajną zmienność i z reguły taka wartość precyzyjnie wskazywała dołki po panicznej wyprzedaży. Dla zobrazowania olbrzymiej zmienność (czyli innymi słowy ryzyka) z 2008 r. wystarczy wspomnieć, że VIX otarł się jesienią o poziom 80 pkt. Najpopularniejszymi frazami roku pojawiającymi się w komentarzach giełdowych w 2008 r. uznajemy „zmienność” oraz „program pomocowy”.
GIEŁDA W WARSZAWIE
Inwestorzy z warszawskiej giełdy wycofywali się w 2008 r. etapami, które dobrze obrazuje rozkład wpłat nowych środków i umorzeń jednostek TFI. Przez cały rok spadała wartość aktywów funduszy - po części za sprawą przeceny akcji, po części ze względu na długą kolejkę Polaków ustawiających się po swoje oszczędności. W listopadzie według serwisu Analizy Online wartość aktywów TFI netto po trzynastu miesiącach ciągłego obniżania się wyniosła 70,9 mld PLN, zrównując się z poziomem z marca 2006 r. WIG20 w połowie grudnia znajdował się na poziomie 1760 pkt, wobec 3535 pkt sprzed roku. To oznacza spadek wartości akcji 20 największych spółek notowanych na GPW o połowę. Sytuację z ostatnich 12 miesięcy możemy również postrzegać jako szklankę z wodą: pesymista powie, że jest w połowie pusta, optymista, że w połowie pełna. Oczywiście nikt o zdrowych zmysłach nie będzie się chwalił, że w ciągu roku stracił tylko połowę kapitału, ale jeśli chcielibyśmy na siłę znaleźć pocieszenie to wystarczy, że porównamy kondycję polskiej gospodarki i finansów publicznych do tego co dzieje się na Węgrzech. Polskie spółki w końcówce roku odczuły twarde lądowanie Europy Zachodniej, a te nastawione na rynek wewnętrzny największe wyzwanie mają dopiero przed sobą.
Struktura uczestników naszego rynku kapitałowego i zdrowy rozsądek podpowiadały już w styczniu 2008 r., że nie ma szans by mocne fundamenty ochroniły nas przed wyprzedażą polskich akcji. W pierwszym kwartale nałożyły się na siebie ucieczka kapitału zagranicznego i masowy exodus Polaków z funduszy inwestujących na rynku giełdowym. Po mizernych obrotach z czwartego kwartału możemy przypuszczać, że pierwszą najdrastyczniejszą fazę bessy mamy już za sobą, jednak nie oznacza to wcale, że dotarcie indeksów do poziomów z 2004 r. wyczerpało możliwości niedźwiedzi. Najważniejszy na GPW sektor bankowy odczuł zmianę warunków biznesowych mocniej niż jakikolwiek inny. Brak kapitału na akcję kredytową i wojna o depozyty to ciężki bagaż, którego nie sposób się pozbyć w krótkim okresie, dlatego inwestorzy powoli zaczęli przygotowywać się na gorsze wyniki finansowe banków. Same zmiany kursów akcji informują, że najspokojniejsi są udziałowcy PKO BP, bo jego papiery potaniały w ciągu roku „tylko” o ok. 30 proc. Zapewne niemały wpływ na grudniowy powrót kupujących akcje miała informacja, że bank ten negocjuje warunki przejęcia polskich oddziałów grupy AIG, która została znacjonalizowana przez rząd USA. Na przeciwnym biegunie znalazły się Bank Millennium, Bank BPH i inne, których akcje potaniały w ciągu 12 miesięcy nawet o ponad 70 proc.
Po etapie paniki z akcjami pozostała wciąż spora grupa drobnych inwestorów, którzy liczą, że gorzej być już nie może i odrobią straty w ciągu kilku najbliższych miesięcy, a jeśli okaże się, że po spodziewanym odwróceniu trendu nie ma ani śladu, zaczną w zrezygnowaniu opuszczać rynek. Dopiero gdy olbrzymie wahania indeksów unormują się i nikt nie będzie chciał słyszeć „o tej złodziejskiej giełdzie”, warto rozważyć powrót do strategii „kup i trzymaj”. Psychologia inwestowania każe kupować akcje w okresie największej paniki, „gdy na parkiecie leje się krew”, ale dodajmy, że promocje cenowe pojawiają się gdy leje się ostatnia krew. Defensywnych spółek na przyszły rok szukać powinniśmy głównie w sektorach niezbyt silnie uzależnionych od koniunktury gospodarczej, takich jak służba zdrowia, usługi komunalne czy budownictwo infrastrukturalne.
WALUTY I SUROWCE
Kurs najważniejszej pary walutowej, wyznaczającej kierunek globalnym przepływom kapitału, po 12 miesiącach znajduje się niemal dokładnie na tym samym poziomie co w połowie grudnia 2007 r. Mowa o eurodolarze, który zaczynał z wysokości 1,45 USD i w tej właśnie okolicy kończy rok, ale nie ma nic bardziej mylnego niż wniosek, że rok 2008 nie przyniósł istotnych zmian na rynku walutowym. W tym czasie nastroje inwestorów zmieniały się jak w kalejdoskopie, bo para EUR/USD notowana była zarówno po kursie 1,60 USD, jak i po 1,25 USD. Jeśli najstabilniejsze waluty na świecie odchylają się w tak krótkim czasie nawet o prawie jedną trzecią wyżej lub niżej, jest to ewidentny sygnał, że w globalnej gospodarce zachodzą nadzwyczajne procesy.
oprac. : Ł. Wróbel, B. Waszczyk, M. Ostrowski / Open Finance