eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plFinanseArtykułyAnalizy i komentarzeUSA: rynek akcji - ogromna zmienność

USA: rynek akcji - ogromna zmienność

2009-01-23 12:25

Po dużym wzroście indeksów w środę czwartkowa sesja w USA była testem, który miał pokazać, czy rację mieli sprzedający we wtorek, czy kupujący w środę.

Przeczytaj także: Cena ropy rośnie

Już przed sesją wydawało się, że rację mieli sprzedający. Przede wszystkim nie unikniemy stwierdzenia, że dane makro były po prostu dramatyczne. Po olbrzymich spadkach w listopadzie oczekiwano jedynie kosmetycznego osłabienia na rynku budowy domów. Okazało się, że nic nie pomógł spadek oprocentowania kredytów hipotecznych. Ilość rozpoczętych budów domów i wydanych zezwoleń spadła do rekordowo niskiego poziomu (odpowiednio o 15,5 i 10,7 proc.). Poza tym ceny domów spadły w stosunku do zeszłego roku o 8,7 procent. Na domiar złego ilość noworejestrowanych bezrobotnych wzrosła w minionym tygodniu o 589 tys. (oczekiwano 540 tys.). Recesja na całego.

Rynek akcji danymi był bardzo rozczarowany, ale jeszcze bardziej był wystraszony informacjami ze spółek. Co prawda po środowej sesji Apple opublikował lepszy od prognoz raport kwartalny, a jego prognozy też przewyższyły oczekiwania i cena akcji mocno rosła, ale to był jedyny plus. Na całej linii zawiódł Ebay. Pierwszą od 14 lat stratę podał Sony. Lockheed Martin odnotował wzrost zysku, ale obniżył prognozę. Najgorsze przyszło tuż przed rozpoczęciem sesji. Nieoczekiwanie (zawsze publikował po sesji) raport kwartalny opublikował Microsoft. Tutaj też nie można było znaleźć niczego dobrego. Zysk spadł o 11 procent i był niższy od prognoz. Jeszcze gorzej wyglądały przychody, ale nie to było najważniejsze. Nawet nie to, że firma zwalnia 5000 pracowników. Najważniejsze było to, że firma nie będzie publikowała prognoz „ze względu na niepewność wynikającą ze spowolnienia gospodarki USA i całego świata”. Kurs spółki spadał nawet o 11 procent. Tracił też cały sektor bankowy, który stał się chyba ulubieńcem spekulantów.

Indeksy gwałtownie spadały. S&P 500 tracił już nawet 3,5 procent, ale zahamowało te spadki zatwierdzenie przez Komisję Kongresu kandydatury Timothy Geithnera na stanowisku sekretarza skarbu (stosunek głosów 18:5). Co prawda było to wydarzenie raczej oczekiwane, ale co innego jest oczekiwać, a co innego wiedzieć. Poza tym gracze z aprobatą przyjęli jego wypowiedzi. Stwierdził, że administracja nie ma „na razie” planów zwiększania pomocy dla banków. Poza tym, co prawda nie wykluczył możliwości nacjonalizacji banków, ale wyraźnie dał do zrozumienia, ze najważniejszy jest dla niego sektor prywatny. Można było zrozumieć, że zrobi wszystko, żeby do nacjonalizacji nie doszło. Właśnie nacjonalizacji rynek boi się szczególnie mocno, bo to praktycznie sprowadziłoby wartość obecnych w obrocie akcji praktycznie do zera. Ważne było też to, że Biały Dom zapewnił, iż będzie dążył do jak najszybszego przyjęcia przez Kongres planu pomocy gospodarce.

Indeksy ruszyły na północ i nieco po godzinie 20.00 S&P 500 praktycznie dotykał już poziomu środowego zamknięcia. Niedźwiedzie się jednak nie poddawały i wiadomo było, że powrót olbrzymiej zmienności może doprowadzić do realizacji każdego scenariusza. Rzeczywiście, niedźwiedzie znowu doprowadziły do przeceny. Sesja zakończyła się umiarkowanymi (jak na otrzymywane informacje) spadkami. Sytuacja nadal jest nierozstrzygnięta. Dopiero przebicie minimum z wtorku lub maksimum ze środy pokaże rynkowi kierunek.

GPW rozpoczęła czwartkową sesję wzrostem indeksów. Potem zaczęła się walka, która doprowadziła się do kręcenia się indeksów wokół poziomu środowego zamknięcia. Była bardzo krótka. Niedźwiedzie ją wygrały i indeksy zaczęły spadać. Szczególnie mocno było to widać po publikacji słabych danych o zamówieniach przemysłowych w strefie euro. Po publikacji słabego raportu Nokii, kiedy indeksy w Europie znacznie zredukowały skalę wzrostów, podaż całkowicie zapanowała nad rynkiem. WIG20 już tylko spadał. Nie było widać nawet śladu środowego optymizmu. Oprócz banków liderem spadków była KGHM (nieoficjalne mówi się, że oczekuje spadku zysku w tym roku do kilkudziesięciu milionów złotych). To, co działo się na naszym rynku nie miało nic wspólnego z zachowanie rynków europejskich, gdzie co prawda indeksy osuwały się, ale nie widać było śladu paniki. Potem zresztą było jeszcze gorzej, bo słaby raport kwartalny Microsoftu zwiększył skalę spadków do ponad 5 procent.

Nasz rynek wyglądał po prostu tragicznie. Najwyraźniej ostrzeżenia BRE i KGHM połączone z medialnymi zapowiedziami bardzo słabych spółek z sektora blue chipów doprowadziły do powstania postawy: jak ma być tak źle to po co kupować przed sezonem publikacji wyników kwartału? Poza tym na GPW po staremu ogon machał psem, czyli rządził rynek kontraktów i zlecenia koszykowe. Ostatnie minuty sesji i fixing ograniczyły spadek WIG20 do 3,5 procent, ale nie można było tego uznać za sukces. Jak widać środowe wychłodzenie oscylatorów (wyprowadzenie ze stany wyprzedania) wystarczyło, żeby można było kontynuować brutalne spadki. Do dna z zeszłego roku zostało znowu bardzo miejsca, a ostatnim wsparciem jest teraz poziom 1.587 pkt. Coraz bardziej prawdopodobne jest potwierdzenie wyłamania z trójkąta ruchem w kierunku 1.300 pkt.

Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć bank.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: