Kryzys kredytowy a polskie banki w 2009
2009-01-28 13:38
Przeczytaj także: Polski sektor bankowy niezagrożony
Analizując cykle cenowe na rynku nieruchomości w przeszłości były one w sposób bezpośredni powiązane z jakością działania systemu finansowania. Brak przewidywalnego i stabilnego rynku kredytowego sprzyja narastaniu ryzyka i niepewności. Klient spłacający kredyt mieszkaniowy w długim okresie czasu powinien być więc jak najmniej narażony na zmienność rynku nieruchomości (wartość zabezpieczenia kredytu) i warunków kredytowania (stałe stopy procentowe). W takim podejściu nie ma miejsca na „subprime”. Chcąc to jednak osiągnąć olbrzymia odpowiedzialność spada na kredytodawców, a rolą państwa jest stworzenie sprzyjających warunków dla eliminowania ewentualnych zagrożeń.
Zdaniem Bankier.pl w Polsce, pomimo kilkunastu lat gospodarki rynkowej, te warunki nie są jeszcze optymalne. To zdumiewające, jak oczywiste prawdy ekonomiczne są ignorowane przez polityków. Kredytom nie są potrzebne żadne specjalne programy, dopłaty i interwencje, tylko zapewnienie przejrzystych ram prawnych i stabilnych warunków rozwoju. Patrząc chociażby na warunki funkcjonowania inwestycji mieszkaniowych na wynajem w Polsce, można odnieść wrażenie, że celem polityków jest jedynie wspieranie szarej strefy w tym sektorze.
Dziś jedno jest pewne, że dramatyczna korekta była nieunikniona, bo „polskie” banki nie były przygotowane w większości wypadków do specyfiki finansowania rynków nieruchomości. Powszechne udzielanie kredytów dwudziesto- i trzydziestoletnich finansując je krótkoterminowymi pożyczkami z rynku międzybankowego lub kilkumiesięcznymi depozytami samo w sobie już niesie olbrzymie zagrożenie. W warunkach kryzysu skutek jedynie był bardziej widoczny. Dziś wg ekspertów tak naprawdę istotna jest kwestia, jak w Polsce będzie wyglądał rynek kredytowy za kilka lat, a najbliższy czas powinien wyjaśnić na jakich warunkach. Propozycje Komisji Nadzoru Finansowego, chociaż spóźnione w kontekście boomu lat 2005-2006, wydają się iść w dobrym kierunku. Szkoda tylko, jak zauważa Bankier.pl, że zabrakło determinacji w 2006 roku, gdy wprowadzano Rekomendację S. Wprowadzony ówcześnie obowiązkowy udział własny ograniczyłby wtedy dźwignię kredytową, w ślad za tym ceny nieruchomości nie rosłyby skokowo, a popyt mieszkaniowy zostałby po prostu przesunięty w czasie i byłby bardziej równomierny.
Ceny nie wzrosłyby może tak spektakularnie, ale i obecnie mielibyśmy do czynienia z zachowaniem potencjału rynku nieruchomości i ... bezpieczeństwa banków. Bankier.pl prognozuje, że w 2009 roku będziemy mieli do czynienia ze swoistym porządkowaniem rynku. Dominację odzyskają banki o konserwatywnym profilu ryzyka, z dużymi rezerwami płynnościowymi. W szerszej perspektywie bieżący rok dać może również okazję do zbudowania lepszych rozwiązań instytucjonalnych, co pozwoli wystartować rynkowi kredytowemu na zdrowych zasadach w kolejnej fazie wzrostu. Niestety niektórzy zapomnieli, że kupno nieruchomości i kredyty na nie, to nie to samo co „chwilówki” na bieżącą konsumpcję i spekulacje na giełdzie napędzane paliwem z funduszy. Owszem, na tych ostatnich też da się zarabiać i to dobrze, jednak zaufania utraconego przez klienta (dobrego), który odchodzi z kwitkiem pomimo podpisanej umowy nie da się zastąpić żadnymi wskaźnikami rentowności. Kredytobiorca nie może być tylko traktowany jako bezrefleksyjny dawca rentowności poprzez kupowanie kart kredytowych. Bankierzy muszą się też trochę napracować. Czasy łatwych zysków minęły... przynajmniej do następnej bańki.
oprac. : Regina Anam / eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Najnowsze w dziale Finanse
-
Zagrożenia chemiczne nie śpią. Jakie ubezpieczenie firmy od szkód ekologicznych?
-
Finansowanie dłużne: świetlana przyszłość przed Private Debt w Polsce?
-
Rynek kredytów i pożyczek konsumenckich w Polsce 2024. Wyzwania i prognozy na rok 2025
-
Firmy leasingowe udzieliły 110,5 mld zł finansowania w 2024 roku