Spekulacje walutowe: skąd spadek złotego?
2009-02-22 00:04
Przeczytaj także: Jaka złotówka w 2006?
Część ekspertów za słabość polskiej waluty obwinia decyzje Rady Polityki Pieniężnej, która chyba zbyt pospiesznie od listopada obniżyła główną stopę procentową o 175 pkt. bazowych, do poziomu 4,25%. Tyle tylko że taką obniżkę niektóre banki centralne (np. w Szwecji) fundowały nawet jednorazowo, a waluty tych państw nie przeżyły takiego załamania. Poza tym oprocentowanie pieniądza jest w Polsce dużo wyższe niż w strefie euro (1,5%), Wielkiej Brytanii (1%) czy w Czechach. (1,75%). Jednakże zdaniem Bankier.pl, RPP niewątpliwie w swoich kalkulacjach nie doszacowała ryzyka deprecjacji złotego i chyba niepotrzebnie dostarczyła argumentów spekulantom.
Część krytyki spada też na rząd, który dość opieszale zabrał się za rewizję budżetu i zbyt długo upierał się przy nierealistycznych założeniach dotyczących 4,8% wzrostu PKB. Tyle że krytycy gabinetu Donalda Tuska również grzeszą niekonsekwencją – cytowany przez „Die Welt” analityk Commerzbanku wieszczący krach walut w Europie Środkowej mówił o nadmiernych wydatkach budżetowych na Węgrzech i zarazem krytykował polski rząd za... cięcia budżetowe. Niemniej jednak o niechęci zagranicznych inwestorów do polskich aktywów świadczy zarówno wyjątkowa słabość GPW (WIG odnotował nowe dno, choć S&P500 oraz indeksy w Europie obroniły wsparcia z listopada) jak i wysoka rentowność obligacji skarbowych czy rekordowe notowania CDS-ów. Jednakże na tym tle polskie papiery skarbowe radzą sobie tylko nieznacznie gorzej od swoich greckich i włoskich odpowiedników. A polski deficyt budżetowy w porównaniu z dziurą w kasie publicznej Stanów Zjednoczonych jest wielkością praktycznie niezauważalną. Tymczasem inwestorzy wciąż chętnie kupują dług emitowany przez USA, zaś obligacje emitowane przez Ministerstwo Finansów już nie cieszą się takim powodzeniem. Zaufania do złotego nie budzą też nierealistyczne deklaracje polskiego rządu o przyjęciu euro w 2012 roku.
Bakier.pl podaje, że częstym argumentem jest też kwestia nieszczęsnych opcji walutowych, jakie polskie przedsiębiorstwa powystawiały kilku bankom, a te sprzedały je zagranicznym instytucjom finansowym. Skutkiem tego jest sytuacja, w której polskie podmioty niefinansowe zmuszone są do kupna sporej ilości waluty, co na mało płynnym rynku rzeczywiście może zachwiać kruchą równowagę. W końcu do tej pory eksporterzy zazwyczaj walutę sprzedawali, a nie kupowali. Tyle tylko, że problem opcji walutowych, choć dotkliwy dla wielu firm, to dla polskiego rynku walutowego nie może być decydujący – średnie dzienne obroty szacowane są na ponad 8 mld dolarów. Sam rynek kasowy to 2-3 mld $ (dane NBP z kwietnia 2007 r). Trudno sobie wyobrazić, by polskie przedsiębiorstwa dysponowały aż tak dużą ilością gotówki, by ich transakcje zabezpieczające przez kilka miesięcy z rzędu były w stanie rządzić kursem EUR/PLN.
Jednakże w opinii ekspertów istotnym zagrożeniem dla wartości polskiej waluty jest reakcja rządu na opcyjne kłopoty firm. Wicepremier Waldemar Pawlak publicznie głosi pomysły administracyjnego unieważnienia tych transakcji. Takie deklaracje są w stanie odstraszyć nawet najbardziej spekulacyjnie nastawionych inwestorów. Proponowane przez Pawlaka rozwiązania są niespotykane w skali europejskiej, gdzie konkretną umowę cywilno-prawną w uzasadnionych przypadkach może rozwiązać jedynie niezawisły sąd. Poza tym w polskim prawodawstwie wciąż działa zasada, iż prawo nie może działać wstecz i nie może łamać Konstytucji. Jeszcze większe przerażenie zagranicznych inwestorów musi budzić brak oficjalnego odcięcia się od tych szalonych propozycji ze strony ministra finansów, premiera, czy szefów największych klubów parlamentarnych.
Ostatnio pojawił się też problem spłaty pożyczek zaciągniętych w spółkach-matkach przez polskie firmy zależne. Sytuacja ta dotyczy w znacznej mierze banków, które do tej pory bez problemy finansowały akcję kredytowa z pożyczek zaciąganych w europejskich instytucjach finansowych. Po rynku krążą spekulacje, że teraz zagraniczne spółki-matki nie chcą zadowolić się tylko odsetkami i żądają spłaty całości długu. Według danych NBP może chodzić nawet o kwotę 23 mld $ w ciągu najbliższych trzech miesięcy. Zapewne polskie banki nie będą się publicznie chwalić koniecznością kupna tak dużej ilości waluty.
Przeczytaj także:
Polski złoty zyska na wartości? Prognozy na rok 2024
oprac. : Regina Anam / eGospodarka.pl
Więcej na ten temat:
kurs złotego, złoty, gospodarka polska, spekulacja walutowa, spekulacja, złotówka, spadek złotego