Ceny w Polsce maleją
2009-04-15 19:23
© fot. mat. prasowe
W marcu inflacja konsumentów w USA po raz pierwszy od 1955 r. spadła poniżej zera do - 0,4 proc. r/r. W Polsce ceny rosły szybciej niż szacowali ekonomiści, bo o 3,6 proc. r/r.
Przeczytaj także: USA: znowu słabe dane makro
Co ciekawe w obu przypadkach największy wpływ na inflację miały ceny energii - w Stanach Zjednoczonych spadły one w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy w dwucyfrowym tempie, natomiast w Polsce w marcu były przeciętnie o 13 proc. wyższe niż przed rokiem. Intuicja podpowiada, że agresywne zwiększanie ilości pieniądza w obiegu przez Fed, który obniżył stopy procentowe do zera, powinno przełożyć się na wzrost cen. Tyle tylko, że podczas recesji zwiększanie bazy monetarnej korygowane jest wolniejszym tempem obiegu środków w gospodarce. Inne dane makroekonomiczne ze świata, o których trzeba wspomnieć również wpisują się w serię nietypowych zjawisk - japoński przemysł wytworzył w ubiegłym miesiącu o 38 proc. mniej towarów niż przed rokiem. Mocniej niż oczekiwano spadła także produkcja przemysłowa w USA (-12,8 proc. r/r). Było to najgorszym odczytem od II Wojny Światowej.Po około jednoprocentowych spadkach giełdowych indeksów w Azji, notowania w Europie rano także rozpoczęły się od realizacji zysków. Wiadomości ze spółek nie były już tak optymistyczne jak wczorajsze wyniki Goldman Sachs, które swoją drogą nie pomogły kontynuować wzrostów. Fortis Bank posumował ubiegły rok stratą netto przekraczającą 20 mld euro, a o kolejnej fali zwolnień poinformowały m.in. szwajcarski bank UBS oraz amerykańska spółka technologiczna Yahoo. Inwestorzy nie uciekali z rynku akcji i po zachowaniu indeksów dryfujących wokół poziomów z poprzedniej sesji można wnioskować, że wciąż liczą na dalsze wzrosty. Otwarcie notowań na Wall Street przypominało do złudzenia początek handlu z wtorku, kiedy po niskim starcie popyt tylko chwilowo kontrolował sytuację. W Warszawie WIG20 zyskał 0,8 proc., chociaż w ciągu dnia kilkakrotnie przechodził z dodatniej strefy w ujemną.
fot. mat. prasowe
Na rynku walutowym złoty był najmocniejszy od połowy stycznia. Inwestorzy kupowali naszą walutę po wiadomości o uzyskaniu dostępu do środków Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Po południu euro kosztowało 4,27 PLN, amerykańskiego dolara można było wymienić po kursie 3,25 PLN, a franka szwajcarskiego wyceniono na 2,83 PLN. Wyższy od oczekiwań odczyt inflacji zaważy prawdopodobnie na najbliższej decyzji Rady Polityki Pieniężnej o pozostawieniu stóp procentowych na dotychczasowym poziomie, a w perspektywie kwartału szansa na kolejną obniżkę jest raczej spora. Bank centralny Fiji zdewaluował swoją walutę o 20 proc., aby pomóc eksporterom i zachęcić zagranicznych turystów do odwiedzania wysp. W styczniu podobne działania podejmował rosyjski bank centralny, a dzisiaj jeden z jego członków stwierdził, że 2010 rok będzie jeszcze trudniejszy dla gospodarki Rosji niż bieżący, natomiast szacunki mówiące o spadku PKB na poziomie 2,2 proc. wyglądają bardzo optymistycznie.
fot. mat. prasowe
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
Przeczytaj także:
Warszawska giełda mocno zareagowała na sankcje
oprac. : E. Szweda, Ł. Wróbel / Open Finance
Więcej na ten temat:
komentarz giełdowy, WIG20, giełdy światowe, obroty akcjami, prognozy giełdowe, komentarz walutowy, surowce