Skąd pieniądze na wakacje?
2009-04-17 14:02
Przeczytaj także: Skąd zdobyć pieniądze na wakacje 2013?
Porównajmy je z wynikami rankingu. Zyskamy obraz tego, kto ma ciekawą ofertę. Możemy się zdziwić, jak duże różnice występują w ofertach podobnych na pozór produktów kredytowych.
I co ważne, niekiedy standardowy kredyt gotówkowy może okazać się tańszy, niż kredyt wakacyjny.
Banki wykorzystując hasło „kredyt na wakacje” kuszą szybkością i łatwością jego uzyskania. Zapominają jednak dodać, że czasem oprocentowanie plus koszty dodatkowe, jak prowizja czy ubezpieczenie, czynią go drogim. Dlatego pytajmy i porównujmy.
Nie samo oprocentowanie się liczy.
Nie dajmy się skusić ofertą tylko dlatego, że bank oferuje 14% w skali roku. Sprawdźmy kiedy i komu faktycznie przysługiwać będzie owe 14%. Może się okazać, że 14% otrzymamy, jeśli weźmiemy kredyt na więcej niż 8 tys. zł i mamy w danym banku konto. Inaczej oprocentowanie wyniesie 16%, a dodatkowo będziemy musieli wykupić ubezpieczenie kredytu, które zwiększy koszt o kolejne 2%.
W ten sposób z 14% robi się 18%, a bank naliczy nam jeszcze prowizję 3-5% kwoty kredytu.
Zwróćmy też uwagę na okres spłaty kredytu. Aby zamaskować faktyczny koszt kredytu, banki oferują rozłożenie kredytu nawet na 3-5 lat. Rata 75-100 zł miesięcznie może kusić. Problem w tym, że bank przez ten okres zarabia na odsetkach znacznie więcej, niż przy kredycie na rok. Poza tym, wakacje są co roku. Mało atrakcyjną perspektywą wydaje się płacenie rat przez 3-5 lat za urlop, który trwał 2 tygodnie.
Najlepiej porównać kilka ofert i dobrać najbardziej zbliżoną do naszych oczekiwań. Opierając się na standardowych kalkulacjach banku możemy się srodze zawieść po wizycie w placówce.
Występujące w materiałach reklamowych wyliczenia oparte są zazwyczaj na profilu tzw. idealnego klienta, który w praktyce rzadko występuje.
Szukaj kredytu bezpośrednio w biurze podróży
Biura podróży coraz częściej pomagają klientom w organizacji upragnionego wypoczynku, ale również starają się ułatwić im dostęp do finansowania wakacji.
Dzięki temu mogą mieć oferty kredytowe przygotowane wspólnie z bankiem specjalnie na taką okazję. Banki z kolei, mając dostęp do bazy potencjalnych klientów, mogą przygotować korzystniejszą ofertę, niż gdyby klient udał się po kredyt bezpośrednio do banku. Dzięki współpracy z biurem podróży oszczędzają na działaniach marketingowych i mogą ograniczyć swój apetyt na zysk.
Załatwiając urlop możemy zatem zaoszczędzić czas podpisując w jednym miejscu umowę kredytową i rezerwację naszego urlopu. Wszystkie strony mogą zatem odnieść na tym korzyści.
Zdrowy rozsądek zawsze w cenie
Kredyt na wakacje to z pewnością dobre rozwiązanie przy braku oszczędności, ale nie dajmy się ponieść emocjom związanym z wyjazdem. Unikajmy nadmiernego zadłużania, wydłużania urlopu lub wybierania droższych pakietów wycieczki tylko dlatego, że płacimy kredytem. Zastanówmy się, czy tak samo lekko wydalibyśmy 7 tys. zł zamiast 5 tys. zł, gdybyśmy nie brali kredytu? Obawiam się, że nie. Dlatego też, nie ulegajmy namowom przedstawicieli biur podróży czy banków, aby brać więcej niż zakładaliśmy. Dla nich to dodatkowy zysk – dla nas wyższe raty i pogorszenie humoru, gdy po powrocie do domu zastaniemy w skrzynce na listy harmonogram spłat naszego wakacyjnego szaleństwa.
Poświęcenie czasu na wybór kredytu z pewnością się opłaci. Urlop trwa 2-3 tygodnie, a po nim przychodzi spłata kredytu, często aż do następnych wakacji. Możemy sprawić, aby był to kredyt z możliwie niskimi ratami.
1 2
oprac. : Tomasz Bar / FinanseOsobiste.pl