Karta kredytowa czy pożyczka na wakacje?
2009-06-16 13:51
Przeczytaj także: Czy warto rozłożyć wakacje na raty?
Banki, które zwykle już wiosną kusiły nas wakacyjnymi pożyczkami, prawdopodobnie z powodu kryzysu finansowego postanowiły zmienić zasady. Nie zobaczymy już (być może tylko przejściowo), szeroko zakrojonej akcji reklamowej. Ale nic straconego – ta akcja i tak zawsze była wyłącznie wybiegiem, który miał zachęcić klientów do skorzystania ze standardowego produktu, czyli kredytu konsumpcyjnego, oferowanego przez banki na okrągło. I z tej usługi możemy skorzystać równie dobrze teraz, jak i w przyszłości.Kredyt konsumpcyjny, zwany inaczej gotówkowym, możemy przeznaczyć na dowolny cel. Bank nie ogranicza nas w sposobie wydawania tych pieniędzy. Nie musimy wykupywać wycieczki w biurze podróży, możemy pożyczoną sumę wydać na przysłowiowe wczasy pod gruszą. Dla banku ważne jest tylko to, byśmy tę pożyczkę terminowo spłacili. I to jest jedno z najważniejszych pytań: na jak długo warto brać kredyt? Naszym zdaniem, optymalny okres to rok – wówczas ani raty nie będą zbyt wysokie, ani też koszt kredytu (czyli kwota którą zapłacimy bankowi za to, że dał nam pieniądze) nie będzie wygórowany. Poza tym, spłacając kredyt w ciągu roku, na następne wakacje będziemy mieli „czyste konto” i w razie potrzeby i chęci znów skorzystamy z usług banku.
Gdy już się zdecydujemy na wzięcie pożyczki, musimy bardzo dokładnie sprawdzić warunki na jakich banki dadzą nam pieniądze. Nie warto sugerować się ciekawą reklamą, bo najważniejsze są tu liczby nieeksponowane przez bank, a to właśnie one określają ile pieniędzy będziemy musieli oddać. Najważniejsze jest tu oczywiście oprocentowanie, ale nie to pokazywane w reklamach. Ile tak naprawdę kosztuje kredyt pokazuje nam tzw. RRSO, czyli rzeczywista roczna stopa oprocentowania. Zazwyczaj wynosi ona aż kilkanaście procent, mimo, że słynny aktor z ekranu telewizora może zapewniać nas o zaledwie kilkuprocentowej stopie. Wynika to z faktu, że na rzeczywisty koszt kredytu składa się nie tylko oprocentowanie, ale też pobierane przez bank prowizje i często koszty ubezpieczenia. Prawo ogranicza wysokość prowizji do 5 proc. pożyczanej nam kwoty i najczęściej bankowcy pobierają taką właśnie sumę. W ten sposób z przykładowych 6 proc. rocznie robi się już 11 proc. Natomiast ubezpieczenie sprzedawane wraz z kredytem jest dość nowym produktem. Ma ono stanowić dla banku dodatkową gwarancję zwrotu pieniędzy. Najczęściej jest stosowane wobec osób o niskich dochodach, które przez bankowców są zaliczane do grupy podwyższonego ryzyka. Takie ubezpieczenie możemy sobie wykupić także sami. Gdybyśmy stracili pracę i mieli problem ze spłatą pożyczki, nasze zobowiązanie na kilka miesięcy przejmie ubezpieczyciel. Rozwiązanie to może się okazać dla nas opłacalne. Nieraz banki proponują przy zakupie polisy obniżenie oprocentowania kredytu lub prowizji.
Gdy chcemy znaleźć najbardziej odpowiednią ofertę nie musimy wychodzić z domu. Wystarczy skorzystać z internetowych serwisów poświęconych finansom, które najczęściej zawierają zestawienia z propozycjami banków. Mało tego, w niektórych bankach nawet nie musimy osobiście udawać się do placówki. Wniosek o kredyt składamy przez Internet, umowę dostajemy kurierem, który także zweryfikuje nasze dokumenty tożsamości i dostarczy podpisaną przez nas umowę i inne wymagane dokumenty do banku. Ale taka „samoobsługa” nie zawsze gwarantuje znalezienie najkorzystniejszej oferty. Czasem warto skorzystać z usług eksperta, który ma praktyczne doświadczenie w kontaktach z wieloma bankami i orientuje się w rynku. Warto też pamiętać, że wcale nie musimy się starać o kredyt w banku, w którym mamy konto osobiste. Posiadanie rachunku może stanowić tylko ułatwienie, że bank nie zażąda od nas zaświadczenia o zarobkach, gdyż ma bezpośredni wgląd w nasze finanse. Inny bank może zaoferować nam tańszy kredyt, przy którym warto będzie dostarczyć o ten jeden dokument więcej.
oprac. : Roman Przasnyski / Gold Finance