Aprecjacja złotego: warto się cieszyć?
2009-07-22 00:35
Przeczytaj także: Polski złoty zyska na wartości? Prognozy na rok 2024
Zwiększony popyt na naszą walutę jest przede wszystkim pokłosiem silnej poprawy nastrojów na globalnych rynkach akcji i towarów, która to w istotnym stopniu zwiększyła popyt światowych inwestorów na bardziej ryzykowne aktywa, w tym także na waluty gospodarek wschodzących (do których zalicza się też złoty) oraz doprowadziła do ich wyraźnego odejścia od „bezpiecznego” dolara. Pomiędzy 23 czerwca a 21 lipca najszerszy wskaźnik warszawskiego parkietu (WIG) wzrósł o 12,16% z 29.556,14 pkt do 33.151,08 pkt i znalazł się najwyżej od 14 października 2008 r. W tym samym czasie kurs euro względem dolara zwyżkował o ponad 2,9%, a amerykańska waluta względem koszyka (indeks dolarowy) straciła na wartości prawie 2,6%. Wydaje się, że czynnikiem pomagającym naszej walucie mogą być też jednak perspektywy możliwego wprowadzenia złotego do systemu ERM2 jeszcze w tym roku, przede wszystkim z racji wyraźnego spadku zmienności na polskim rynku walutowym. Trzeba tu jednak wyraźnie przyznać, że informacje płynące na ten temat z Ministerstwa Finansów nie są spójne. Dla zwyżki złotego nie bez znaczenia pozostaje też ogólna opinia na temat Polski, wedle której nasz kraj dość dobrze radzi sobie z kryzysem, a rząd stara się w tych trudnych czasach za bardzo nie popuszczać pasa.Ze spadających kursów walutowych na pewno nie cieszą się polscy eksporterzy, ponieważ ich przychody w naszej walucie maleją, jednak nie ma co ukrywać, że osób zadowolonych z takiego obrotu sytuacji jest w naszym kraju bardzo wiele.
Wyraźnie niższe ceny amerykańskiego dolara, euro i szwajcarskiego franka to przede wszystkim miód na serce dla tych wszystkich, którzy spłacają kredyty hipoteczne denominowane w walucie obcej. Dla przykładu, wysokość miesięcznej raty kredytu w wysokości 400 franków pomiędzy 23 czerwca a 21 lipca zmniejszyła się (oczywiście operujemy tu kursami rynkowi, a nie bankowymi) prawie o 100 złotych (dokładnie o 99,12 zł) z poziomu 1213,08 zł do 1113,96 zł. Niższa cena europejskiej waluty to również wyśmienita informacja dla Polaków wybierających się na wakacje do jednego z krajów europejskich. Z kolei na coraz tańszego dolara z wielką radością patrzą wszyscy dokonujący zakupów w internetowych sklepach w Stanach Zjednoczonych. Ponadto tracący na wartości „zielony” wywiera spadkową presję na ceny paliw na stacjach benzynowych w naszym kraju. O pozytywnym aspekcie całej tej sytuacji dla importerów i dla polskiego rządu, który musi mniej płacić za obsługę długu zagranicznego, nie ma co nawet wspominać, bo to przecież jak mawiał jeden z polityków „oczywista oczywistość”.
Pozostaje jednak pytanie: jeśli jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Pomimo silnej aprecjacji naszej waluty, przede wszystkim w odniesieniu do rekordowo niskich jej poziomów z lutego tego roku, nadal znajdujemy się lata świetlne poniżej rekordowo wysokich jej wartości z połowy 2008 r. Dla przypomnienia, dokładnie rok temu, 21 lipca 2008 r. cena dolara względem złotego była rekordowo niska i wynosiła tylko 2,0186, a biorąc pod uwagę dzisiejsze minimum kursu USD/PLN na poziomie 2,9782, znajdujemy się więc aż 47,5% powyżej niego. Optymiści zapewne zaraz dodadzą, że i tak przecież jesteśmy aż 23,9% poniżej poziomu z 18 lutego br., czyli 3,9130. W sumie mają chyba trochę racji, bo nie od dziś wiadomo, że jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma.
oprac. : Marek Nienałtowski / Money Expert