Wysokie ceny surowców zastępują "chiński argument"
2009-09-09 12:41
Uzasadnianie wzrostów cen akcji drożejącymi surowcami przy obecnym stanie światowej gospodarki przypomina szukanie na siłę wygodnego argumentu pasującego do tezy. Chiński wzrost jak na drożdżach powoli przestaje pasować.
Przeczytaj także: Ceny ropy 5% w górę
Przed rozpoczęciem notowań w Europie Niemcy podali informację o dynamice cen konsumentów. Inflacja CPI w największej gospodarce na Starym Kontynencie wzrosła w odniesieniu do poprzedniego miesiąca o 0,2 proc., natomiast w ujęciu rocznym pozostała na niezmienionym poziomie. Wcześniej w Azji odnotowaliśmy spadki najważniejszych indeksów giełdowych, ale w większości przypadków skala przeceny nie wykraczała poza 1 proc.: japoński NIKKEI stracił 0,8 proc., podobnie jak hongkongski Hang-Seng.Wczoraj na Wall Street z uwagi na brak ważnych danych makroekonomicznych główne argumenty do handlowania akcjami dostarczały wiadomości z dwóch sektorów: spożywczego i wydobywczego. Ten pierwszy potęguje u inwestorów chęć nabywania papierów wartościowych, ponieważ rosnąca aktywność w obszarze fuzji i przejęć może sugerować, że największe spółki dochodzą do wniosku, że akcje tańsze już nie będą - takiego zdania są prawdopodobnie obie strony nieudanej transakcji: potencjalny obiekt przejęcia Cadbury oraz przejmujący Kraft. Z drugiej strony niewielkie wzrosty próbowano uzasadniać zachowaniem cen surowców, co z kolei ma oznaczać optymizm szerszego grona inwestorów spodziewających się powrotu wzrostu gospodarczego na świecie.
fot. mat. prasowe
Warto zwrócić uwagę, że sytuacja coraz bardziej przypomina szukanie wygodnych argumentów potwierdzających z góry przyjętą tezę. Owszem, metale drożeją ustalając nowe lokalne rekordy, ale na przykład dziwnym zbiegiem okoliczności przestało się już zwracać uwagę na Chiny, które przecież stoją w zdecydowanej mierze za nienaturalnie wysokim popytem. Tymczasem w Chinach indeksy rynku akcji runęły w dół spadając od wierzchołków z początku sierpnia o ponad 20 proc., władze zapowiadają ściślejszą kontrolę przepływu środków z tanich kredytów na giełdę w celu ograniczenia spekulacji, a w ciągu ostatnich kilku dni pojawiły się również oficjalne postulaty, by wprowadzić limity importu niektórych metali przemysłowych. Wygląda więc na to, że kiedy wiatr zaczyna wiać w oczy inwestorzy oraz przede wszystkim analitycy skoncentrowani na krótkoterminowych ruchach, nerwowo rozglądają się za innymi przesłankami, które mogłyby wyjaśnić zachowanie giełdy. Może czasem warto nieco przystopować i uznać, że rynek się zagalopował, a wzrosty wyglądają na zasilane sterydami.
W środę notowania na GPW i Europie Zachodniej rozpoczęły się od niewielkich spadków wartości akcji. Na rynku walutowym w dalszy ciągu spokojnie: euro kosztuje 4,10 PLN, frank 2,70 PLN, a dolar 2,83 PLN.
fot. mat. prasowe
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
Przeczytaj także:
Warszawska giełda mocno zareagowała na sankcje

oprac. : Łukasz Wróbel / Open Finance
Więcej na ten temat:
komentarz giełdowy, WIG20, giełdy światowe, obroty akcjami, prognozy giełdowe, komentarz walutowy, surowce