Notowania walutowe w rękach Wall Street?
2009-09-30 11:45
20-sesyjne współczynniki korelacji pomiędzy kursem EUR/USD a indeksem S&P 500 © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: W 2022 roku dolar tańszy niż 4 zł, euro za 4,40 zł
W krótkich i średnich terminach rynkami finansowymi rządzą pewne teorie, które mówią inwestorom, co robić, gdy zajdzie określone zdarzenie. I tak na przykład spadek cen domów w Kalifornii przekłada się na wzrost kursu EUR/PLN. Dlaczego tak się dzieje? Otóż mechanizm ten podobno jest banalnie prosty, jak wyjaśniają eksperci z Bankier.pl. Skoro maleją ceny nieruchomości w USA, to oznacza pogorszenie koniunktury gospodarczej, co pozwala spodziewać się przepływu kapitału z rynków akcji na rynki obligacji skarbowych. Największą popularnością cieszy się wówczas dług emitowany przez rząd Stanów Zjednoczonych, niemal powszechnie uważany za najbezpieczniejszy na świecie (Dział Analiz Bankier.pl raczej nie podziela tej opinii). To z kolei oznacza zwiększony popyt na dolary (bo gotówka z całego świata płynie do USA) i w konsekwencji aprecjację amerykańskiego pieniądza wobec euro, funta oraz walut państw rozwijających się (w tym także Polski). Gracze z rynku walutowego starają się uprzedzić te przepływy kapitałowe, kupując bądź sprzedając amerykańską walutę. Ta teoria tłumaczy dziwne z pozoru zachowanie dolara, który w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy osłabiał się pod wpływem dobrych danych makroekonomicznych z USA i rósł w siłę, gdy w amerykańskiej gospodarce działo się coraz gorzej.W ten sposób przez ostatnie miesiące na Forexie wyróżniły się dwie grupy walut, które można by nazwać „ofensywnymi” i „defensywnymi”. W tej drugiej grupie znalazły się waluty uważane za „bezpieczne”, czyli tradycyjnie już szwajcarski frank oraz przede wszystkim amerykański dolar i japoński jen. Głównymi przedstawicielami „ofensywnych” są euro, funt szterling, dolar australijski, południowoafrykański rand oraz wszystkie waluty rynków wschodzących (czyli także polski złoty) i państw eksportujących surowce (np. korona norweska). Stąd też, jak zauważa Bankier.pl, na rynku powstały z pozoru niezbyt oczywiste zależności jak związek pomiędzy wzrostami na Wall Street a zwyżką notowań eurodolara.
Fakt ten potwierdza współczynnik korelacji, który od przeszło 12 miesięcy jednoznacznie wskazuje na silny (choć nie zawsze regularny) negatywny związek pomiędzy zmianami cen akcji amerykańskich spółek a wartością dolara wyrażoną w euro (czyli dodatnia korelacja kursu EUR/USD i indeksu S&P 500).
fot. mat. prasowe
20-sesyjne współczynniki korelacji pomiędzy kursem EUR/USD a indeksem S&P 500
oprac. : Regina Anam / eGospodarka.pl