USA: dane makro bez większego znaczenia
2009-12-03 13:30
W USA środową sesję zdecydowanie można nazwać sesją na przeczekanie. Gracze nie dostali żadnych poważnych pretekstów, które umożliwiłyby mocne popchnięcie rynków w jakimś kierunku.
Przeczytaj także: Rynki akcji - nieco opóźniony rajd św. Mikołaja
Jeśli spojrzymy na dane makro to raport Challengera o planowanych zwolnieniach nie wniósł nic nowego do obrazu sytuacji. Firmy zapowiadają o około 10 procent mniej zwolnień niż w poprzednim miesiącu. Raport ADP o zmianie zatrudnienia w sektorze prywatnym też wiele nie wniósł. Oczekiwano spadku zatrudnienia o 155 tys., a w raporcie pojawiło się 169 tys. – to żadna różnica szczególnie, że miesiąc wcześniej zatrudnienie spadło mocniej (195 tys.). Można powiedzieć, że dane były neutralne.Na dwie godziny przed końcem sesji opublikowana została Beżowa Księga Fed (raport o stanie gospodarki), ale nie można było oczekiwać, że gracze znajdą w niej inspirację. I rzeczywiście nie znaleźli, bo Fed zawarł w tym raporcie same oczywistości. Stan gospodarki USA „umiarkowanie się poprawia”, rynek pracy jest słaby, ustabilizowała się sytuacja na rynku nieruchomości, ale jedynie w części prywatnej, bo stan na rynku nieruchomości komercyjnych jest fatalny. Może jedynie ta sprawa nieruchomości komercyjnych mogła niepokoić. Ostatnio wielu analityków ostrzegało, że kryje się tam tykająca bomba zegarowa.
Rynkowi akcji szkodziły przede wszystkim spółki sektora finansowego oraz paliwowego. Najlepiej zachowywały się spółki sprzedaży on-line i dzięki temu mocny był NASDAQ. Spółki z sektora finansowego traciły, bo Timothy Geithner, sekretarz skarbu USA, oświadczył, że Kongres najprawdopodobniej zdąży przyjąć w tym roku nowe regulacje dotyczące sektora finansowego. Analitycy firmy Sanford C. Bernstein stwierdzili, że na przykład JPMorgan Chase może przez te regulacje stracić nawet 3 mld USD przychodów rocznie. Nie wierzę w to, żeby te słabe regulacje coś naprawdę istotnie zmieniły, ale jako pretekst te zapowiedzi mogły zostać wykorzystane.
Indeksy na początku sesji rosły, ale bardzo szybko wkradło się zwątpienie, które na dwie godziny przed końcem sesji było już wyraźnie widać. Niedźwiedzie nie miały jednak ani dość siły, ani powodu, który uzasadniłby przecenę. Wszyscy czekali do ostatnich 15 minut sesji, kiedy to byki podciągnęły indeksy, dzięki czemu sesja zakończyła się neutralnie (w przypadku NASDAQ małym wzrostem). Takie zakończenie kompletnie nie zmienia obrazu technicznego i nie jest żadnym prognostykiem.
GPW rozpoczęła środową sesję optymistycznie dużym wzrostem połączonym z atakiem na 2.400 pkt. Atak po raz trzeci w ciągu dwóch dni się nie powiódł, co zaowocowało powrotem WIG20 w okolice wtorkowego zamknięcia. Tam rynek wszedł w klasyczny już, bo powtarzający się od kilku dni schemat, czyli w marazm. Po pobudce w USA, a przed publikacją raportu ADP nastąpiło wybicie i indeksy zaczęły rosnąć. Sama publikacja raportu znowu schłodziła nastroje, mimo że był on w zasadzie neutralny. I tak trzymając się blisko poziomu wtorkowego zamknięcie po bardzo nudnej sesji dotarliśmy do fixingu, dzięki któremu WIG20 zyskał 0,6 procent. Nie muszę dodawać, że obrót był znowu bardzo mały. To jest kolejne podciągnięcie indeksu, a nie poważne kupno akcji. Byle impulsik może zmienić kierunek na spadkowy, ale równie dobrze ta zabawa może być kontynuowana. Nic bardzo złego do końca roku się już nie wydarzy.
Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji.
Przeczytaj także:
Warszawska giełda mocno zareagowała na sankcje
oprac. : Piotr Kuczyński / Xelion
Więcej na ten temat:
komentarz giełdowy, WIG20, giełdy światowe, obroty akcjami, prognozy giełdowe, komentarz walutowy, surowce