Polskie indeksy giełdowe liderami w 2009
2010-01-05 13:27
Stopy zwrotów z indeksów w 2009 r. (%) © fot. mat. prasowe
Przeczytaj także: Rok 2023 na giełdzie pełen niespodzianek
Kuszeni (zresztą całkiem słusznie) perspektywami wielkich zysków, jakie przynoszą i co więcej mają przynosić w przyszłości inwestycje na rynkach wschodzących, zapominamy lub nie dostrzegamy okazji, jakie mamy tuż pod nosem, u siebie. Porównując najwyższe tegoroczne wzrosty indeksów na świecie nie sposób nie zauważyć, że pierwsze miejsca zajmują nasze dwa indeksy: WIG Deweloperzy i WIG Spożywczy. Dopiero na trzecim miejscu znajduje się chińska gwiazda Shanghai B-Share, a za nią moskiewski RTS napędzany cenami surowców.fot. mat. prasowe
Stopy zwrotów z indeksów w 2009 r. (%)
fot. mat. prasowe
Stopy zwrotów z indeksów w 2009 r. (%)
Warto spojrzeć na perspektywy rysowane przez ekspertów przed rynkami wschodzącymi w 2010 roku. Niemal wszyscy przedstawiciele największych globalnych funduszy inwestycyjnych i większość naszych ekspertów przewidują, że przyniosą one ponadprzeciętne stopy zwrotu. Jednak określenie „ponadprzeciętne” w najbliższych miesiącach może mieć znaczenie zupełnie inne niż w 2009 roku. Trudno się spodziewać, że indeksy giełdowe nawet tak perspektywicznej i potężnej gospodarki jak chińska, zwiększą swoją wartość w tym roku o kolejne ponad 100 proc. Tym bardziej trudno liczyć, że rynek rosyjski da zarobić tyle samo. Trzeba pamiętać, że część 2007 roku i cały 2008 r. stały pod znakiem ucieczki od ryzyka, prowadzącego w skrajnych przypadkach do trzymania gotówki. Minione dwanaście miesięcy to powrót pogoni za zyskiem bez względu na ryzyko. Najbliższe miesiące nie będą należeć do łatwych dla inwestorów. Ryzyko ma swoją cenę. W czasie gdy amerykańskie obligacje dawały zysk niewiele większy od zera, zarówno umowny milion, jak i miliard dolarów szukały większego zarobku. Gdy rentowność najbardziej bezpiecznych papierów skarbowych sięga 4-5 proc., miliard dolarów przesunie się raczej w ich kierunku. W Azji, Rosji, Turcji czy Brazylii będzie operował milion. Czy to wystarczy do podniesienia tamtejszych indeksów o 100, czy choćby 50 procent?
Wątpliwości mają też niektórzy eksperci oceniający, że na wschodzących rynkach hossę spowodował napływ spekulacyjnego kapitału i czekać je może gwałtowna korekta. Nie od rzeczy będzie też uwaga, że tego typu zjawisko niepokoi przedstawicieli władz państw, których giełdy zanotowały największe zwyżki. W Brazylii już w październiku wprowadzono 2 proc. podatek od zagranicznego kapitału płynącego na tamtejszy rynek. Nad podobnymi rozwiązaniami od dawna zastanawia się także Rosja. Podobnie jest w Chinach. W ostatnich dniach 2009 roku jeden z przedstawicieli chińskiego banku centralnego nieoficjalnie wyraził pogląd o rozchwianiu chińskiego rynku przez spekulantów. Jak widać zbyt natarczywa miłość inwestorów do rynków wschodzących niekoniecznie musi być odwzajemniana. A jeśli kapitał dostanie „czarną polewkę”, może się zrazić na dłużej.
Odwrót inwestorów z rynków wschodzących najczęściej odbywa się w dość gwałtowny sposób i bez zbytniego zwracania uwagi na szczegóły. A w takiej sytuacji nasz rynek walutowy i giełda cierpią często dość mocno i niezasłużenie. To cena płacona za bycie na zachód od Wschodu i na wschód od Zachodu.
oprac. : Roman Przasnyski / Gold Finance